Shreku mnie przekonał by jechać, Wujek namówił by skoczyć na miejski zbiornik to też wpadnie, więc od 10:30 do 18 posiedziałem sobie z feederami na miejskim no killu. Niestety niewielu się stosuje, a o egzekwowanie tego nikt nie dba, ale ja sumienie mam czyste.
Nie miałem mrożonej zanęty, dlatego na oba pierwsze rzuty poszedł pellet Aller Primo moczony tyle ile trwa rozłożenie fotela, wędek i podpórek czyli pewnie z 2-3 minuty. Miejsce sprawdzone, rybki karmię tam w miarę regularnie pelletem 8/11mm z procy, więc zaliczyłem szybkiego karasia oraz spinkę. Potem rozrobiłem mix na bazie mielonego Primo z 25% dodatkiem jasnego MMM od Sonu oraz solą i tak sobie siedziałem do 18 nie zmieniając praktycznie nic, bo ani nie miałem pomysłu co, ani chęci by to robić. Pogadalem trochę ze Shrekiem przez tel, wpadł też kumpel i miejscowy dziadek.
Wędkowanie bez historii, kilka karasi, jeden 40tak, ok 5 linków do 35cm, 2 ładne wzdręgi ( choć nie tak medalowe jak Czesia

) i mini karp pełnołuski. Spinek też kilka - miejscowe ryby wiedzą o tym, że najlepsze co mogą zrobić to od razu po braniu wjechać w zielsko.
W sumie wędkowanie umiarkowanie udane, bywało lepiej na tym zbiorniku, ale gorzej również
Jutro drugi dzień wolnego za oddanie krwi, pewnie tym razem pojadę na klubowego no killa. Może jeszcze uda mi się złowić w tym roku wymarzoną życiówkę ...