Problemem są komercje.
Wędkarz zabierze rybę czy to jest zakaz czy go nie ma.
Ale jak jest ktoś kto mu jeszcze za to zapłaci to...
Ale co, należy zlikwidować komercje? Jak chcesz im udowodnić, że mają skradzione ryby, jak te pływają w wodzie i są łowione rzadko?
Dla mnie sprawa jest dość prosta. Obecnie statut PZW przewiduje kiepskie kary, nie ma jakiegoś 'taryfikatora'. Jeśliby był, i za kradzież takich ryb groziłoby usunięcie dożywotnie ze związku, to wtedy liczba tych co kłusuja automatycznie spadnie. Zwłaszcza jak SSR dorwie kilku i będzie pokazówka. Odniosę to do prowadzenia samochodu w stanie wskazującym. W latach 90-tych, jak miałem prawko, to jazda na bani była standardem. Kary były niskie, można było często zakombinować i po znajomości wszystko załatwić. Teraz jest mniej kontroli, ale przepisy bardzo restrykcyjne. Efekt? Pijanych za kółkiem jest bardzo mało, teraz prawie nikt nie chce ryzykować. Udało się to zrobić bez likwidacji sklepów monopolowych i knajp
Więc na pewno proceder da się ograniczyć, zwłaszcza po zwiększeniu środków na ochronę wód. To nic trudnego tak naprawdę. W okręgu opolskim dowiedziałem się jak wyglądają sądy i jakie są kary. Zazwyczaj śmieszne jak oskarżonym jest ktoś z sitwy lub ich znajomy. Dlatego warto wprowadzić właśnie taryfikator, jak i obowiązek umieszczania na stronie internetowej PZW kto był sądzony i jaka otrzymał karę.
I to jest problem podstawowy. Wielu chce aby sąd wymierzał sprawiedliwość, ale wg mnie to PZW musi samo pilnować porządku w swych szeregach jako pierwsze. Usunięcie z PZW to wg mnie bardzo ostra kara, zwłaszcza, ze w perspektywie kolejnych lat wody te będą coraz lepsze. Ale trzeba mieć odpowiedni statut i system kar
