Karpiowanie samo w sobie jest ciekawą techniką.
Duża ryba,bezpieczny hol,taktyka długofalowa. Nic do karpiarzy nie mam,ale pod warunkiem,że nie zachowują się tak ekspansywnie. To że zajmują dużą powierzchnię brzegu,ogromną powierzchnię wody i do tego sypią potworne ilości surowego ziarna ,boli mnie do tego stopnia,że jestem gotów rok do roku pisać wnioski o ustalenie dobowego limitu zanęty w wysokości maksymalnie 2kg. To rozwiąże plagę karpiarzy (bo inaczej nie umiem tego nazwać na moich wodach) . Nie można i nie wolno podawać kilkaset kilogramów surowizny do wody. To szkodzi rybom i całemu ekosystemowi,a gdy tak rozmawiam,obserwuję drużyny,to przez jeden letni weekend,do wody wlatuje dobrze ponad tona,jak nie dwie surowej kuku,konopii,bobu . Tak nie wolno,a mowa tylko o kilku ekipach.