Staram się zrozumieć o co Bartkowi chodzi i tak sobie wykoncypowałęm, że bywają nad wodą różne sytuacje, bo bywają i może by o nich pogadać na zasadzie, że ja wyartykułuję co boli a może ktoś (sprawca) przeczyta i najdzie go jakaś refleksja w co zresztą szczerze wątpię. Może też ktoś mi uświadomi, że jestem nadwrażliwy?
Mnie do wrzenia doprowadza czereśniak słuchający radia nad wodą i to tak żeby jego muzyka katowała wszystkich w koło.
Do białości mnie wkurza jak wsioki niemyte poustawiają te swoje piszczałki na maxa i nad całym basenem co chwilę słychać denerwujące popiskiwanie.
No i co z tego?
Ano omijam takie miejsca z daleka bo szukam spokoju a nie wqrwa, myślę sobie co myślę ale trzeba z pokorą przyjąć, że jako społeczeństwo jesteśmy różni i należy tolerancji pozwolić zadziałać. Ludzi należy uczyć się lubić jakimi są co łatwe nie jest, ale...
Oczywiście, że bywa, iż słuchacz albo śmieciarz złapie zjebki a szczególnie jak ja wcześniej jestem nad wodą.
Odnośnie karpiarzy czy w ogóle podziałów w zależności od metody łowienia lub ryby, na którą się poluje to nie zauważam, a mam 200m od domu komercję wyłącznie okazową karpiarską, niczego co można by podciągnąć pod jakiś konflikt.
Miałem przypadki, że któryś z karpiarzy okazywał swoją wyższość ale traktuję to jako buracką naturę danego bytu a nie jako cechę karpiarzy podobnie jak pyskaczy na "dziadkó" czy "gumofilców" że zabiorą sobie płoteczkę traktuję jako nawiedzonych.
Reasumując, błędem jest przypinanie jakiejś grupie łaty wyłącznie dlatego, że się burak trafił akurat z nią kojarzony.
Więcej luzu i mniej obrażania się na świat, że jest różnorodny. Szanujmy karpiarza, płotkarza, spławikowca czy kogokolwiek. Starajmy się tolerować innych niż nasze wyobrażenie ideału. Gońmy jednak chamów, śmieciarzy i pazernych złodziei czyli łamiących Regulaminy żarłoków ale wszystko z rozsądkiem i dystansem.
Pozornie wygłoszone wyżej tezy mogą się wydawać sprzeczne ale też nie jestem ideałem.