Luk oczywiście się z tobą zgadzam w 100% tak powinno być niestety w Polsce sprawy oczywiste nie są już tak oczywiste podam ci przykład zbiornika 11 ha PZW ze specjalną dopłatą 200 zł na rok w roku 2015 którym opiekuje się miejscowe koło. 4 lata temu wymieniono cały zarząd koła bo stwierdzono że poprzedni zarząd drastycznie podniósł ceny zezwolenia było to z 110 zł na 150 zł nowy zarząd w rozumieniu wędkarza pasjonata zaczął działać o wiele lepiej skoczyły się zarybienia samym karpiem wpuszczono sporo karasia złotego lina naprawiono pomosty dbano o czystość i teren wokół zbiornika po pierwszym roku połowa miejscowych nie wykupiła zezwoleń bo niema karpia, na drugi rok wywalili zarząd który na prawdę dbał o to wodę Od dwóch lat jest zarząd który znowu wali do wody 1 tone karpia gdzie po 3 miesiącach nie ma po nim śladu ale miejscowi i zarząd są zadowoleni Większość miejscowych pokupowała oddzielne zamrażarki i ładują ile wlezie bo przychodzą nad wodę nawęd 3 razy dziennie jak się ich pytam czy to im nie przeszkadza że po trzech miesiącach niema co łowić to odpowiadają że i tak w wakacje nie mają czasu na wędkarstwo a od września to się popróbuje na szczupaka a ryby to on i tak ma tyle że do wigilia wystarczy. A przecież na zdrowy rozsądek na takim łowisku sytuacja powinna wyglądać o wiele lepiej
Prawo rynku Dyzma. U mnie jest podobnie. Ja nie uważam, że należy zrezygnować z karpia, napisałem, że jest on wodom potrzebny. Jeżeli koła posiadaja kilka zbiorników pod sobą, należy tak je podzielić, aby zadowalały każdego. Na pewno jeden lub dwa powinny być wannami z karpiami dla fanów karpia. Jednak kilka powinno poprowadzić się inaczej. W kole jest powiedzmy 150 osób - i powinno się robić tak aby wybierać wspólne opcje, bez narzucania swojej woli innym.
Podam przykład kół do których należę. Reading District AA straciło sposo osób, bo nie mają wanien z karpiami właśnie, brakuje też wód, gdzie karpiarze mogą łowić więcej. Dlatego odeszli. Ale jest sporo łowisk, gdzie pływają rekordy leszcza, lina, karp powyżej 25 kilo też jest. Są brzany, klenie, trocie... Tak więc każdy znajduje coś dla siebie, jedynie chcący wyników karpiarze narzekają. Inna woda to Farnham AS. Co zrobili odwrotnie - poszli za głosem ludu, i wiele ich wód to teraz karp. Przejęli pół kompleksu Yateley, i tam siedzi karp głównie. Karpiarze maja dobrze przygotowane łowiska, z większa ilością cyprinusów...
Dopóki nie będzie rywalizacji kół, trudno będzie aby prowadzić jakieś wody w sposób np. niekarpiowy. To członkowie tworzą koło i to oni wybierają zarząd. Jednak w polskim przypadku ryb nie ma. Ja uważam, że skoro wody są zdegradowane i ryb brakuje, to lepiej je mocno dorybić, i martwić się później tym, że lin wyrządził spore szkody

Powinno sie już selekcjonowac zbiorniki. O wiele łatwiej zrobić wodę z karpiami, i zrobić limity górne. Po pewnym czasie jest sporo dużej ryby, i wielu wędkarzy jest zadowolona, bo maja na czym zrywać zestawy. Nie trzeba juz też dorybiać tego zbiornika tak bardzo. Inne natomiast wody można zarybiać w inny sposób, tak jak na przykładzie o którym mówiłeś.
Problem o którym piszemy w związku z 'przekrętami' jest taki, że w wielu przypadkach zarybia się mniejszymi ilościami niz na papierze. Prosta praktyka, wystarczy, że nikt nie waży ryb u 'producenta'... Ja słyszałem o kilku prezesach kół, co mieli prywatne stawy. Ryb tam było tyle, że głowa boli. Ot, normalna praktyka swojego czasu. Teraz to się zmienia - ale jeżeli sa jeszcze prezesi okręgów tacy jak pan X - to tam wiele osób bierze od niego przykład i sama oszukuje. A on tez 'zabierał' ryby kołom.
Dlatego najlepiej mieć niezależny zarząd, który zarybi taka ilością jak trzeba, zważając na żądania wędkarzy. Nie da się zrezygnować z karpia - to pomysł na jakieś stowarzyszenie linowo-karasiowe może, w przypadku zwykłego koła wydanie wyroku na samego siebie.