Staszek, ja nie chcę obrażać członków PZW - mając na myśli matactwa nie chodzi mi szeregowych wędkarzy- oni na przekręty wpływu praktycznie nie mają. Jeżeli mógłbyś posłuchać opowieści ichtiologa PZW z okręgu na północy Polski, o jego prezesie, to są to historie mrożące krew w żyłach. Pomimo, że wielu z nas pamieta czasy komuny - to skala wałków jest przerażająca. Po prostu w głowie się to nie mieści. A działo się to w latach 90tych. Co ciekawe, prezesinka dalej włada okręgiem!
NIe ma sensu uważać każdego zarybienia za przekręt, jednak w wielu przypadkach siedzą tam ci sami ludzie, biorą ryby zaś od tych samych co dzielą się zyskami z papierowych zarybień. Polecam każdemu iść na zebranie do swojego koła - i zaproponować zrobienie komisji niezależnej - która pojedzie i będzie brała udział przy ważeniu ryb w ośrodku zarybieniowym. Wiele to pomoże, zapewniam.
Mirek, siła nabywcza pieniądza w UK nie ma nic do polskiego stanu wód według mnie. Jak się można zorientować, wielu bogatszych ludzi, wędkuje waląc wszystko w łeb - górnik z opowieści Mateo to świetny przykłąd, innym sa 'karpiarze' z łowiska Mario ebrosa. Jeżeli emeryt dostałby dwa razy więcej kasy - będzie robił to samo raczej. To jest mentalność, teraz wyrasta pokolenie 20, 30 i czasami 40 latków myslących inaczej. Zobacz jaka jest siła nabywcza pieniądza w Czechach, a jaka w Polsce - i odnieś to do wód. Czesi są trochę bogatszym społeczeństwem, ale wody mają takie jak w UK. Zobacz Słowację, Węgry... Może się okazać, że siła nabywcza pieniądza nie ma nic wspólnego z zasobnością wód! A tych mamy mnóstwo!
Co zaś się tyczy samego złap i wypuść, to wcale nie chodzi o wprowadzenie tego modelu, tylko o umiarkowaną gospodarkę. Ja nie mam nic przeciwko, jeżeli pan Mietek zabierze sobie leszcza i kilkanaście płotek do domu, jeżeli ryby są, zaś sam on wpisze to w rejestr, tak aby ułatwić kontrolę nad łowiskiem. Tak można ograniczać populację drobnicy, wędkarze mogą zrobić robote rybaków - trzeba tylko umiejętnie tym pokierować. Do poziomu Angoli brakuje nam wiele, ale tez trzeba pamiętać o dostępności ryb morskich u nich, te wędkarze już zabierają, tam nie ma 'C&R'. Ale ryby są, nie ma tam watah pazernej ludności łowiącej śledzie na tarle na potęgę, bez przestrzegania jakichkolwiek limitów. Później okazuje się, że kutrem trzeba płynąć kilka godzin aby cokolwiek połowić, bo w pobliżu morskiego brzegu rybę przetrzebiono...
Ja staram się szukać rozwiązań, podobnie jak wiele osób na tym forum. Staszek pisze, że wszędzie się płaci już... Tak, to prawda. I tak chyba pozostanie, bo trzeba utrzymywać cały ten układ w sposób sztuczny, zarybiać, monitorować, sprawdzać pozwolenia. Czasy łowienia za darmo się skończyły - niestety olbrzymie zasoby ryb, które mogłyby odradzać się same, to przeszłość. Spojrzyjmy prawdzie w oczy - w ciągu ponad dwóch dziesięcioleci rybę po prostu wytłuczono. To niechlubne zjawisko to zasługa wędkarzy, rybaków, ludności 'okolicznej', pałającej się kłusownictwem. Nikt nie chce jakby zrozumieć, czym jest rybostan danej wody, że jest to zasób odnawialny, ale po przekroczeniu pewnego progu już o odnowie nie ma mowy - jest za to degradacja. Jakoś nikt przez tyle lat nie wypracował sposobu na zmiany, na naprawę. Naukowcy, pracownicy rządowi, ludzie z PZW, sprawujący opiekę nad większością polskich wód. To pokazuje, że problem dotyczy nie tylko wędkarzy - 'góra' tez nie wie jak sobie z tym wszystkim poradzić. A cierpi na tym środowisko naturalne i sami wędkarze (nie naukowcy, bo oni robią badania pamiętajmy, im nikt nie płaci premi za wydajność z hektara) - którzy nie mają co łowić.
Ja wiem, ze wiele osób wiąże brak ryb z zamożnością społeczeństwa. Ale jak pisałem wcześniej - zarybiać można więcej, mozna zwiększyć kontrole, wprowadzić mniejsze limity, górne wymiary ochronne, okresy nawet dla pewnych gatunków. Powinno to być kilka rzeczy robionych razem, tak aby zahamować ten cały regres, a później go odwrócić. Polski wędkarz płacąc ciut więcej może mieć kilka razy lepiej, trzeba jednak wiedzieć jak to zrobić. Bierzmy przykład od Czechów - skoro oni mają - my tez możemy mieć. Zobaczcie ich wody, co łowi mrk... Przecież na wielu filmach wyraźnie jest pokazane jak rybne są czeskie łowiska - nawet te w UK nie są tak dobre! Może Czesi zbytnio weszli w karpia, ale to już inna strona medalu. Na pewno da się zrobić pewne rzeczy!