Glina , efekt placebo i youtubowych reklam ? W erze yautobowych guru było i będzie dużo magicznych specyfików ,zanet , przynęt sprzętu i marek. Nie ma chyba skuteczniejszego sposobu na reklamę jak lokowanie produktu przez youtubowych celebrytów .
Absolutnie 'nie' jeśli dotyczy to Górka
On popularyzuje wyczynowe wędkarstwo spławikowe, i zrobił bardzo dużo na tym polu, wyczyn jest kołem napędowym wędkarstwa i jest nam bardzo potrzebny. To tacy ludzie eksperymentują, kombinują z nowościami. Oczywiście teraz też jest inna opcja a raczej opcje, jak np. Przemek Solski czy karpiarze.
Problem wg mnie jest wtedy, kiedy ktoś przenosi wyczynowe podejście na łowienie rekreacyjne, zawężając swe opcje lub ślepo naśladując łowienie gdy ryba podlega olbrzymiej presji (jak na zawodach). Bo czy muszę zubażać mieszankę jeśli mam kawał rzeki na którym nikt inny nie łowi? Po jakiego grzyba robić to jak ryba ma apetyty i chce 'żreć'? Jeżeli też mamy rzekę o podłożu żwirowym, to towar nigdzie nie ucieka, zalega miedzy kamieniami, w dołkach, i ryba go sobie wybiera, podchodząc do przynęty. Nie twierdzę, że dodatek glin jest bez sensu, jest to jednak opcja a nie reguła. Zwłaszcza jak pomyślimy o takim leszczu, który żyje w stadach, i jeśli jest to np. 20-30 sztuk ryb mających od 1 do 3 kilo, to zjedzą one sporo. Nie widziałem też aby wyczynowcy łowili z użyciem np. 2-3 litrów białych robaków, tak aby ściągnąć rybę, tę większą i jednocześnie przekarmić drobnicę.
Nalezy też sobie zdać sprawę z tego jak wygląda łowienie na zawodach lub raczej jak reaguje ryba podczas takowych. Otóż odsuwa się ona mocno, jest ostrożna, stąd trzeba stawać na rzęsach aby mieć wyniki, schodzić z rozmiarek haków, żyłek etc. NIe zadziała to jednak na komercji z karpiami, bo ryby te jedzą dużo, i mieszanie glin czy ziem byłby przerostem formy nad treścią, nieprawdaż? Dlatego jak byśmy mieli normalne stany ryb, byłoby inaczej. Do tego nasze wyczynowe łowienie spławikiem czy feederem to raczej dłubanie drobnicy jeśli to wody PZW. Więc dopasowujemy się do zdegradowanego rybostanu. Oczywiście jeśli łowimy ryby jak krąp czy płoć, to częste zarzuty z samą zanętą rzeczywiście by oznaczały wprowadzenie sporej jej ilości. Ale czy trzeba tak robić w feederze? Polecam zerknąć jaką gamę koszyków do robactwa mamy. Można więc polegać na czymś takim, zamiast na dużych koszykach i miksie z robactwem.
Wypowiadam się w tym temacie bo mieszkam i łowię w UK, a tutejsze rzeki bardzo podobne sa do polskich, za wyjątkiem rybostanu, chodzi o ilość ryb dużych i średnich. Gdyby ziemie i gliny dawały tutaj super wyniki, to by wędkarze używali ich na potęgę, bo tu jest masa zawodów, o kasę. I właśnie na tym polega różnica, że wędkarze tutaj nie skupiają się na jednej technice ale muszą mieć opanowanych kilka. Nie ma więc kombinowania i robienia cudów wianków jak w Polsce, gdzie jest albo spławik wyczynowy albo feeder wyczynowy, ze sztywnymi regułami. Pamiętajmy, że w spławiku wiele zakazów dotyczy samych zestawów, tam też są restrykcje. A szkoda, bo przydałyby się nam zawody, gdzie wygrywa ten co więcej łowi i lepiej się dopasowuje. To dlatego w Polsce mamy często takie ślepe naśladownictwo, bo ludzie wchodząc w feedera, jak np. w klasyka, skupiają się na danym typie łowienia (na ubogich wodach), często dopasowanym do zawodów na takich łowiskach. Dlatego wyczyn spławikowy zdycha i coraz mniej osób się nim interesuje, gdyby nie Górek, to kto wie, może byśmy mieli totalny odwróß tutaj? Zresztą widać jak wielu wyczynowców sþalwikowych stało się wyczynowcami feederowymi. Zmienili technikę bo więcej kasy i lepsze zawody są po prostu tutaj, czytaj bez PZW. A komercja jak Batorówka jest totalnie zawalona zawodami, a ryby skłute na maksa, takie jest parcie na takie wędkowanie.
I tu właśnie wchodzimy na inny temat, braku normalnej organizacji wędkarskiej, gdzie sa ludzie z wizją, potrafiący iść z duchem czasu. U nas jest 'epoka lodowcowa' z bandą dinozaurów w ZG. Jak się człowiek zapozna z z takim szkoleniem młodzieży lub jak wyglądają sprawy wyczynu, kto tam dostaje o kto nie, jak się tam zarządza, to ręce opadają lub wręcz odpadają. Zerknijcie zresztą jak się wiele zmieniło w Polsce, jaki nastąpił postęp. Wszystko praktycznie bez udziału PZW!