Autor Wątek: Łączenie gliny z zanętą - kontrowersyjna praktyka  (Przeczytany 16641 razy)

Offline Lukas 78

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 985
  • Reputacja: 110
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Hamburg
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Łączenie gliny z zanętą - kontrowersyjna praktyka
« Odpowiedź #75 dnia: 03.03.2023, 08:11 »
Glina , efekt placebo i youtubowych reklam ? W erze yautobowych guru było i będzie dużo magicznych specyfików ,zanet , przynęt sprzętu i marek. Nie ma chyba skuteczniejszego sposobu na reklamę jak lokowanie produktu przez youtubowych celebrytów .


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk


Pozdrawiam Łukasz

Offline Michał N.

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 050
  • Reputacja: 672
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grajewo, Podlasie
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Łączenie gliny z zanętą - kontrowersyjna praktyka
« Odpowiedź #76 dnia: 03.03.2023, 14:46 »
Sięgnijcie w meandry internetu,popatrzcie jak komponował zanętę pan Edmund Gutkiewicz,lub Zbigniew Milewski,wędkarze starszej daty. Obca im była taktyka polegania na ziemiach,a budowali wspaniałe wyniki. Popatrzcie na pana Grzegorza Grabowskiego,jakie ryby łowi ,jak tworzy zanętę.

Michał, po pierwsze to Gutkiewicze i inni pokazywali jak mieszają zanęty, sypiąc paczki do wiadra, jakby mieli nakarmić stado świniaków. Po drugie łowiąc z użyciem dżokersa musieli stosować ziemie i gliny, zresztą przy zawodach 'po polsku' mocne nęcenie nie ma sensu raczej, bo ryba się odsuwa i trzeba kombinować jak ją wydłubać. Ja tam pamiętam jak lepili kule, i nie były to kule samej zanęty.

Ogólnie uważam, że stosowanie ziemi i glin to sposób na dłubanie ryb w słabych polskich wodach, do tego przepisy są wzięte ze spławika, a sama długość przyponu sprawia, że wiele technik, jak Metoda czy helikopter nie są dozwolone. Pozostaje więc dopasowywanie się 'klasykiem' (głupia nazwa, jakby helikopter był czymś nieklasycznym) do rybostanu i mamy to co mamy. Dla mnie więc to jest wymuszone dopasowaniem się do rybostanu (kiepskiego) i przepisów (kiepskich, ograniczających użycie popularnych rzeczy jak pellety czy kulki, jak i sprowadzanie wszystkiego do jednego typu zestawu). Oczywiście jest czas gdy takie podejście jest słuszne, czyli jak jest zimno i ryba nie potrzebuje sporej ilości pokarmu.

Wg mnie można wpaść w pułapkę 'odległościówki', czyli skojarzyć użycie feedera z ziemiami i glinami jak i dżokersem, co jest niezbyt dobre. Bo zamiast rozumieć co działa, zgłębiać tajniki feedera, porównywać zestawy i dopasowywać się do ryb, skupiamy się na jednym podejściu.



Ziemia najbardziej rozreklamowana była i jest przez Górka i w dużej mierze,to on wprowadził tą standaryzację używania minerałów,choć od jakiegoś czasu sam robi mieszanki ze spożywką nie rzadko 1:1.
Gutkiewicz i Milewski polegali głównie na spożywce ,ale bardziej mam tu na myśli prezentowanie łowienia rekreacyjnego.
Bo zawodnicze łowienie,to nadal temat ,w którym jest wersja oficjalna i wersja faktyczna. Niby podstawy i schemat każdy pokazuje,ale to szczegóły stanowią o wyniku i nie tylko w temacie budowania zanęty.

Zgadzam się z Tobą w temacie zestawów,bo one również wymuszają podejście do robienia mieszanek,ale  meritum tematu nie jest oceniać technik mieszanek zawodowców,tylko dodawanie glin do spożywki.
Moje stanowisko jest takie,że w łowieniu amatorskim,glina jest zupełnie zbędna bez względu na temp.wody. W skrajnie zimnej wodzie,można dodać ziemię z kretowiska ,która jest zupełnie za darmo,ale równie dobrze,można postawić na chleb tostowy,który w mojej ocenie,bije na głowę gliny,ziemię itp.patenty na zimną wodę.

Offline Lukas 78

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 985
  • Reputacja: 110
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Hamburg
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Łączenie gliny z zanętą - kontrowersyjna praktyka
« Odpowiedź #77 dnia: 03.03.2023, 15:43 »
Co do zimnej wody i zubożenia towaru , wolę przesiać go przez drobne sito i oddzielić grube frakcje niż babrać się z gliną.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk


Pozdrawiam Łukasz

Offline LUKAPIO

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 514
  • Reputacja: 38
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Łączenie gliny z zanętą - kontrowersyjna praktyka
« Odpowiedź #78 dnia: 03.03.2023, 15:44 »
Swoją drogą wie ktoś skąd taki Górek bierze taką glinę? Słyszałem kiedyś o jakichś rejonach w Polsce gdzie takowa jest najlepsza. Rzeczywiście po otwarciu paczki ziemi torfowej Górka mamy bardzo fajnie klejący i co najlepsze, bezzapachowy minerał, który dobrze chłonie zapach zanęty, a raczej nie wprowadza do mieszanki ziemistego aromatu, co często zdarza się przy pozyskaniu własnego minerału.
Profil na Instagramie: lukapio_fishing
Profil na Facebooku: Lukapio Fishing

Offline Michał N.

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 050
  • Reputacja: 672
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grajewo, Podlasie
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Łączenie gliny z zanętą - kontrowersyjna praktyka
« Odpowiedź #79 dnia: 03.03.2023, 17:58 »
Swoją drogą wie ktoś skąd taki Górek bierze taką glinę? Słyszałem kiedyś o jakichś rejonach w Polsce gdzie takowa jest najlepsza. Rzeczywiście po otwarciu paczki ziemi torfowej Górka mamy bardzo fajnie klejący i co najlepsze, bezzapachowy minerał, który dobrze chłonie zapach zanęty, a raczej nie wprowadza do mieszanki ziemistego aromatu, co często zdarza się przy pozyskaniu własnego minerału.
Wpadnij do mnie nad rzekę,to nakopiesz tego tony. Podmokły teren,ziema o podłożu torfowym i kretowina jest właśnie taka jak górkowa.

Offline Rafallub900

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 861
  • Reputacja: 134
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Lublin
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Łączenie gliny z zanętą - kontrowersyjna praktyka
« Odpowiedź #80 dnia: 03.03.2023, 18:11 »
Panowie trzeba rozgraniczyc pewne rzeczy i wiedzieć po co się stosuje.
Nie możemy w ciemno walić kilogramy zanety czy ziemi.
Ja używam glin do feedera ale nie w jakiejś wielkiej ilości, mam swoje proporcje.
Zazwyczaj podaje do wstępnego necenia mieszankę ziemi gliny i zanety. Wychodzi mieszanka ciemna nie sycąca dość ciężka ale sybka ,do tego robactwo i inne dodatki . Nie wale nie wiadomo ile towaru , na jedną linie max 5 mniejszych szklanek.
Dopiero później już właściwym koszykiem buduje łowisko , mam przygotowaną jasna czystą zanety i trochę mieszanki 1 do 1 . Czasami ryby lepiej reagują na czysty towar czasami szybciej z ziemią. Dużo zależy od pory roku .
Tak startuje w zawodach i to łowienie jest ukierunkowane pod wszystkie ryby, często przy czystej zanecie jest tak że dość szybko ryby wchodzą i również szybko znikają. Między innymi dla tego podchodzę ostrożnie do necenia, zawsze w trakcie można podać więcej towaru.
 Minerały są bezpieczne na pewno nie przekarmimy ryb 😀
I tak jak koledzy piszą jak się ma dobre miejsce to można samemu pozyskać.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 786
  • Reputacja: 1991
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Łączenie gliny z zanętą - kontrowersyjna praktyka
« Odpowiedź #81 dnia: 04.03.2023, 07:39 »
Glina , efekt placebo i youtubowych reklam ? W erze yautobowych guru było i będzie dużo magicznych specyfików ,zanet , przynęt sprzętu i marek. Nie ma chyba skuteczniejszego sposobu na reklamę jak lokowanie produktu przez youtubowych celebrytów .


Absolutnie 'nie' jeśli dotyczy to Górka :) On popularyzuje wyczynowe wędkarstwo spławikowe, i zrobił bardzo dużo na tym polu, wyczyn jest kołem napędowym wędkarstwa i jest nam bardzo potrzebny. To tacy ludzie eksperymentują, kombinują z nowościami. Oczywiście teraz też jest inna opcja a raczej opcje, jak np. Przemek Solski czy karpiarze.

Problem wg mnie jest wtedy, kiedy ktoś przenosi wyczynowe podejście na łowienie rekreacyjne, zawężając swe opcje lub ślepo naśladując łowienie gdy ryba podlega olbrzymiej presji (jak na zawodach). Bo czy muszę zubażać mieszankę jeśli mam kawał rzeki na którym nikt inny nie łowi? Po jakiego grzyba robić to jak ryba ma apetyty i chce 'żreć'? Jeżeli też mamy rzekę o podłożu żwirowym, to towar nigdzie nie ucieka, zalega miedzy kamieniami, w dołkach, i ryba go sobie wybiera, podchodząc do przynęty. Nie twierdzę, że dodatek glin jest bez sensu, jest to jednak opcja a nie reguła. Zwłaszcza jak pomyślimy o takim leszczu, który żyje w stadach, i jeśli jest to np. 20-30 sztuk ryb mających od 1 do 3 kilo, to zjedzą one sporo. Nie widziałem też aby wyczynowcy łowili z użyciem np. 2-3 litrów białych robaków, tak aby ściągnąć rybę, tę większą i jednocześnie przekarmić drobnicę.

Nalezy też sobie zdać sprawę z tego jak wygląda łowienie na zawodach lub raczej jak reaguje ryba podczas takowych. Otóż odsuwa się ona mocno, jest ostrożna, stąd trzeba stawać na rzęsach aby mieć wyniki, schodzić z rozmiarek haków, żyłek etc. NIe zadziała to jednak na komercji z karpiami, bo ryby te jedzą dużo, i mieszanie glin czy ziem byłby przerostem formy nad treścią, nieprawdaż? Dlatego jak byśmy mieli normalne stany ryb, byłoby inaczej. Do tego nasze wyczynowe łowienie spławikiem czy feederem to raczej dłubanie drobnicy jeśli to wody PZW. Więc dopasowujemy się do zdegradowanego rybostanu. Oczywiście jeśli łowimy ryby jak krąp czy płoć, to częste zarzuty z samą zanętą rzeczywiście by oznaczały wprowadzenie sporej jej ilości. Ale czy trzeba tak robić w feederze? Polecam zerknąć jaką gamę koszyków do robactwa mamy. Można więc polegać na czymś takim, zamiast na dużych koszykach i miksie z robactwem.

Wypowiadam się w tym temacie bo mieszkam i łowię w UK, a tutejsze rzeki bardzo podobne sa do polskich, za wyjątkiem rybostanu, chodzi o ilość ryb dużych i średnich. Gdyby ziemie i gliny dawały tutaj super wyniki, to by wędkarze używali ich na potęgę, bo tu jest masa zawodów, o kasę. I właśnie na tym polega różnica, że wędkarze tutaj nie skupiają się na jednej technice ale muszą mieć opanowanych kilka. Nie ma więc kombinowania i robienia cudów wianków jak w Polsce, gdzie jest albo spławik wyczynowy albo feeder wyczynowy, ze sztywnymi regułami. Pamiętajmy, że w spławiku wiele zakazów dotyczy samych zestawów, tam też są restrykcje. A szkoda, bo przydałyby się nam zawody, gdzie wygrywa ten co więcej łowi i lepiej się dopasowuje. To dlatego w Polsce mamy często takie ślepe naśladownictwo, bo ludzie wchodząc w feedera, jak np. w klasyka, skupiają się na danym typie łowienia (na ubogich wodach), często dopasowanym do zawodów na takich łowiskach. Dlatego wyczyn spławikowy zdycha i coraz mniej osób się nim interesuje, gdyby nie Górek, to kto wie, może byśmy mieli totalny odwróß tutaj? Zresztą widać jak wielu wyczynowców sþalwikowych stało się wyczynowcami feederowymi. Zmienili technikę bo więcej kasy i lepsze zawody są po prostu tutaj, czytaj bez PZW. A komercja jak Batorówka jest totalnie zawalona zawodami, a ryby skłute na maksa, takie jest parcie na takie wędkowanie.

I tu właśnie wchodzimy na inny temat, braku normalnej organizacji wędkarskiej, gdzie sa ludzie z wizją, potrafiący iść z duchem czasu. U nas jest 'epoka lodowcowa' z bandą dinozaurów w ZG. Jak się człowiek zapozna z z takim szkoleniem młodzieży lub jak wyglądają sprawy wyczynu, kto tam dostaje o kto nie, jak się tam zarządza, to ręce opadają lub wręcz odpadają. Zerknijcie zresztą jak się wiele zmieniło w Polsce, jaki nastąpił postęp. Wszystko praktycznie bez udziału PZW!

Lucjan

Offline Michał N.

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 050
  • Reputacja: 672
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grajewo, Podlasie
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Łączenie gliny z zanętą - kontrowersyjna praktyka
« Odpowiedź #82 dnia: 04.03.2023, 07:53 »
I to jest merytoryka Lucjan,takie posty można czytać ,nawet ze zgrabnie wplecionym wątkiem PZW.

W pełni zgadzam się. Dużo ludzi nie rozumie,dla czego zawodnik tak łowi i czym to jest podyktowane. Sesje prywatne,to zupełnie inne możliwości ,jak również zachowania ryb.
Może w końcu jest to jasno wytłumaczone.

Wiele osób skazuje swoje wyniki, na małe ryby,ze względu na powielanie zawodniczych taktyk,w tym używanie nagminne glin.

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 658
  • Reputacja: 1998
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Łączenie gliny z zanętą - kontrowersyjna praktyka
« Odpowiedź #83 dnia: 04.03.2023, 09:50 »
Posprzątałem. Mniej więcej.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline grzegorz07

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 793
  • Reputacja: 58
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Jastrząb
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Łączenie gliny z zanętą - kontrowersyjna praktyka
« Odpowiedź #84 dnia: 05.03.2023, 00:29 »
Michał mówisz, że kierowanie się zapachem zanęty jest złym kierunkiem. A wymieniasz ten czynnik w komponowaniu zanęty ?. I zobacz ile czynników wymieniasz, które trzeba brać do skomponowania zanęty. Aby dała efekt, a o glinie mówisz że nie ma znaczenia jaką użyjesz. A zobacz ile ,można zrobić opcji z tych podstawowych i z każdej z osobna. Ile trzeba pracy żeby kula stałą kilka godzin.
Ale powiem ci ,że bardzo zaciekawiłeś mnie swoim podejściem do zanęt i chciałbym abyś o tym więcej napisał :)


Piszecie o Górku jako kimś kto zaczął promować gliny i wędkarstwo wyczynowe. Lucek dobrze mówi co on zrobił z promocją spławika dla mnie rewelacja. Ale ty Michał zauważyłeś ważną, rzecz co pokazują te produkcje. I co wpływa na wynik i ile z tego łowienia widzimy i jakie są wnioski dla nas. I sam się na to złapałeś mówiąc „choć od jakiegoś czasu sam robi mieszanki ze spożywką nie rzadko 1:1 „ i powiedz o czym to świadczy. Czy możesz w tym upatrywać tego, że zaczął stosować dużo zanęty, bo ja bym mógł upatrywać argumentu odnośnie stosowania gliny. Przede wszystkim trzeba wiedzieć na jakiej wodzie łowił na jakie ryby się nastawiał, towar z ręki czy kubka proporcja raczej do reki. Ile poszło mięcha i jakiego. Stopień nawilżenia czy kleił i ile dał kleju. Ile poszło  tego a ile z kubka i czego. Jak ustawił donęcanie i czym. Potem zestawy i technika prowadzenia.  I to odnosi się do tego co napisałem że, ani glina ani zanęta nie jest wyznacznikiem naszego wyniku ani tego co łowimy. I teraz zobaczcie co pokazał Marcin w swoim filmie odnośnie proporcji i reakcji ryb. I jakie wnioski z tego płyną dla nas. Bo z jednej strony mamy niesamowity dostęp do informacji, a zdrugiej strony nie wiemy nic.
 Lucjan fajną rzecz napisałeś, że glina to nie jest reguła tylko opcja. I tak powinniśmy ją traktować zwłaszcza w prywatnym łowieniu. Ale próbowanie eksperymentowanie nawet tego co pokazał Marcin w filmie na złe nam nie wyjdzie. A  jeśli piszesz ,że zawody to dłubanie drobnicy to nie prawda. Wód nie mamy rewelacyjnych ale są takie na których da się połowic i to ładnych ryb i to w czasie zawodów. Moim zadanie to właśnie takie łowienie uczy. Jeśli obejrzymy taki film, czy przeczytamy artykuł to nam nic nie da. Jeśli sami pojedziemy połowic to jakie wnioski możemy z tego wyciągnąć. Usiądziemy nie na rybie i powiemy, że to czy ta mieszanka nie działa i nie ma co kombinować. A jak na brzegu siedzi ponad dwadzieścia osób ty jesteś w środku i ty łowisz połoteczki, a u sąsiada ustawiły się leszcze. To zaczynasz kombinować i myśleć. Połowieniu zawsze pogadasz i wnioski wyciągniesz całkiem inne. I to uczy łowienia i to nie ma co gadać, że tylko dłubania bo niby to łowienie na tym polega. Mówisz ,że nie widziałeś ilości 2, 3 litry robaków. Limit jest 2,5 litra teraz jest 0,5 litra ochotkowatych, do tego masz kastera, białe, pinki, gnojak dołóż do tego konopie. To jest trochę towaru. W czymś to trzeba podać. I nie bardzo bym to porównywał do komercji. Batorówka o której piszesz  większość ją zna jest dobrym przykładem, że ilość ryb nie jest wyznacznikiem ilości towaru jaki jest nam potrzebny ani łowionych ryb czy wyniku. Nie wiem jak teraz sytuacja teraz tam wygląda bo tam nie łowie. Powiem o naszym zlocie który tam mieliśmy, pamiętasz ile było tam karasi. I rozwiązaniem żeby łowić karpie nie było zasypywanie łowiska duża ilością pelletu i zanęty, a taktyka.  I zobacz czy ma sens i jest wiarygodne  stawianie jakiś technik , czy taktyk ponad innymi. Zobacz piszesz o łowieniu waglerem  w odniesieniu do tyczki. A zobacz jakie możliwości daje tyczka. Tyczką zrobisz co waglerem, a waglerem nie zrobisz tego co tyczką poza odległością. Ale naj ważniejsze jest wiedzieć co się chce zrobić i na co liczymy. Tak samo w odniesieniu do gliny nie zaszkodzi umieć jej użyć.
A tak na marginesie to methody i podejścia na komercji uczyłem się z twoich filmów :beer:.

 
A twój punk odniesienia czyli łowienie w Uk co tu gadać dla mnie możliwość łowienia wszystkimi metodami super sprawa i rozwój. Tylko co zaczyna dziać się u nas w kraju do tej pory podział na metody zgadza się. Nawet to komercyjne łowienie to prawdę mówiąc sama methoda do tej pory była. Teraz dochodzi, pellet wagler, bombka, z maślanki już był film feeader kontra tyczka. Słyszałem gdzieś na PZW mieszają już feedera ze spławikiem. Po za tym nie tylko komercje łowią po za PZW. Ale jest coraz więcej zawodów komercyjnych na wodach PZW. 

Offline Michał N.

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 050
  • Reputacja: 672
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grajewo, Podlasie
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Łączenie gliny z zanętą - kontrowersyjna praktyka
« Odpowiedź #85 dnia: 05.03.2023, 01:15 »
Michał mówisz, że kierowanie się zapachem zanęty jest złym kierunkiem. A wymieniasz ten czynnik w komponowaniu zanęty ?. I zobacz ile czynników wymieniasz, które trzeba brać do skomponowania zanęty. Aby dała efekt, a o glinie mówisz że nie ma znaczenia jaką użyjesz. A zobacz ile ,można zrobić opcji z tych podstawowych i z każdej z osobna. Ile trzeba pracy żeby kula stałą kilka godzin.
Ale powiem ci ,że bardzo zaciekawiłeś mnie swoim podejściem do zanęt i chciałbym abyś o tym więcej napisał :)


Kierowanie się tylko zapachem,lub tylko pracą,lub tylko kolorem,to jest zła droga. Zanęta musi być spójna do tego,co chcemy osiągnąć i jaki gatunek ryby łowić oraz w jakich warunkach.

Napisałem też,że glina nie służy do selekcji ryb,a nie że bez znaczenia,jakiej się używa.
Każdy składnik mieszanki ma swoje znaczenie,używa się go po coś.
To jak z nutami,komponujesz je w całość.

A o co konkretnie pytasz w moim podejściu do zanęty ? Nastawiam się na duże ryby i pod tym kątem układam mieszanki,lub stosuję techniki długofalowe.


Zawodowcy wiele elementów układają w całość i zanęta,to też tylko element. Nie można się na nich wzorować w łowieniu rekreacyjnym,bo jest dużo czynników indywidualnych dla każdej wody,każdej techniki i każdej taktyki. Do tego dochodzi zachowanie ryb w presji silnej i niskiej.
Temat rzeka.

Offline katmay

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 295
  • Reputacja: 562
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łowicz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Łączenie gliny z zanętą - kontrowersyjna praktyka
« Odpowiedź #86 dnia: 05.03.2023, 01:32 »
Ryby nie reagują na wanilinę. Jest ona jednym ze składników zapachu wanilii. Głównym składnikiem, który czujesz wyciągając łaskę wanilii z opakowania ze sklepu. To jest także główny składnik i w większości przypadków jedyny, jaki jest stosowany w produkcji zanęt o zapachu wanilii. Kilogram waniliny jest dziesiątki tysięcy procent tańszy niż kilogram wanilii. Wystarczy dodać na kilogram zanęty ułamek procenta waniliny i w sklepie poczujesz ten piękny słodki zapach przez plastikowe opakowanie. Ma prosty wzór chemiczny: C8H8O3 większość białek jest bardziej skomplikowana. Dlatego jest cięższa (zanęta) w takiej samej objętości.
Jeśli wrzucisz wiadro waniliny do wody, rozpuści się w niej poniżej 3%. Dlatego w zanętach waniliowych głównym składnikiem wabiącym ryby nie jest zapach wanilii, a cukier. Ten ryby pobudza.

Jeśli chodzi o mieszanki gliny z zanętą, to ważne są 3 rzeczy.
Pierwszą jest konsystencja, czyli zachowanie kuli w wodzie. Ma to znaczenie w wielu aspektach. Czy to pora roku,.czyli temperatura wody, czy rybostan jaki występuje w danej wodzie, czy prądy występujące przy dnie. W zależności czy łowimy w wodzie stojącej czy w rzece.
Zacznę od ostatniego. Uciąg. Do rzeki stosuje się glinę rzeczną. Jeden z popularnych aksjomatów wędkarstwa.
Gówno prawda. Należy tu wsiąść pod uwagę dwa aspekty. Zatrzymanie kuli w miejscu, oraz szybkość jej rozmywania.
Rozmywanie można regulować klejem. Zmieszam kilogram bentonitu z kilogramem zanęty i kula się nie rozmyje. Jak się uprę to użyje kropelki.
Glina jeż cięższa i utrzymuje kule na dnie. Kamień w kuli także. Szczególnie sklejony kropelką.
Podajesz robactwo w glinie i masz efekty. Wrzuć w kilogram peletu paczkę robaków, lub wyciągnij z nich sok. Niech pelet nasiąknie. Albo wyciągnij sok z robaków w piasek i dodaj go do zanęty. Efekt będzie ten sam.
Ryba zareaguje na zapach, nie na obecność robaków. Oczywiście, że lepiej będzie, jeśli ma możliwość wybierania większych porcji smakołyków z kuli. Na przykład pod postacią wymywanych z kuli robaków. Inaczej jesz wołowinę miękką odchodzącą od kości, a inaczej podeszwę, ktorą żujesz przez 30 minut.
Jak się uprę i wydam odpowiednie ilości złota, to na kilogram pisaku zrobię mieszankę, z którą mistrzowie Polski w wędkarstwie spławikowym nie będą mieli szans.
Tu jednak dochodzi inna sprawa mieszania gliny z zanętą. Trzeba wiedzieć gdzie ją podać i jak w niej łowić. To sprawa druga.
Marcin

Offline pewu

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 539
  • Reputacja: 76
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Nowe Miasto nad Pilicą
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Łączenie gliny z zanętą - kontrowersyjna praktyka
« Odpowiedź #87 dnia: 05.03.2023, 08:08 »
Cytuj
Podajesz robactwo w glinie i masz efekty. Wrzuć w kilogram peletu paczkę robaków, lub wyciągnij z nich sok. Niech pelet nasiąknie. Albo wyciągnij sok z robaków w piasek i dodaj go do zanęty. Efekt będzie ten sam.
Ryba zareaguje na zapach, nie na obecność robaków
Sprawdzałeś to może czy to czysto teoretyczne bajanie bo przyznam szczerze że większych głupot dawno nie czytałem. Często łowię w rzece i uważam że jest zupełnie odwrotnie niż napisałeś.
Jeśli kłócisz się z idiotą, to on najprawdopodobniej robi właśnie to samo.

Offline tomasz 38

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6 984
  • Reputacja: 546
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Łączenie gliny z zanętą - kontrowersyjna praktyka
« Odpowiedź #88 dnia: 05.03.2023, 08:36 »
Ryby nie reagują na wanilinę. Jest ona jednym ze składników zapachu wanilii. Głównym składnikiem, który czujesz wyciągając łaskę wanilii z opakowania ze sklepu. To jest także główny składnik i w większości przypadków jedyny, jaki jest stosowany w produkcji zanęt o zapachu wanilii. Kilogram waniliny jest dziesiątki tysięcy procent tańszy niż kilogram wanilii. Wystarczy dodać na kilogram zanęty ułamek procenta waniliny i w sklepie poczujesz ten piękny słodki zapach przez plastikowe opakowanie. Ma prosty wzór chemiczny: C8H8O3 większość białek jest bardziej skomplikowana. Dlatego jest cięższa (zanęta) w takiej samej objętości.
Jeśli wrzucisz wiadro waniliny do wody, rozpuści się w niej poniżej 3%. Dlatego w zanętach waniliowych głównym składnikiem wabiącym ryby nie jest zapach wanilii, a cukier. Ten ryby pobudza.

Jeśli chodzi o mieszanki gliny z zanętą, to ważne są 3 rzeczy.
Pierwszą jest konsystencja, czyli zachowanie kuli w wodzie. Ma to znaczenie w wielu aspektach. Czy to pora roku,.czyli temperatura wody, czy rybostan jaki występuje w danej wodzie, czy prądy występujące przy dnie. W zależności czy łowimy w wodzie stojącej czy w rzece.
Zacznę od ostatniego. Uciąg. Do rzeki stosuje się glinę rzeczną. Jeden z popularnych aksjomatów wędkarstwa.
Gówno prawda. Należy tu wsiąść pod uwagę dwa aspekty. Zatrzymanie kuli w miejscu, oraz szybkość jej rozmywania.
Rozmywanie można regulować klejem. Zmieszam kilogram bentonitu z kilogramem zanęty i kula się nie rozmyje. Jak się uprę to użyje kropelki.
Glina jeż cięższa i utrzymuje kule na dnie. Kamień w kuli także. Szczególnie sklejony kropelką.
Podajesz robactwo w glinie i masz efekty. Wrzuć w kilogram peletu paczkę robaków, lub wyciągnij z nich sok. Niech pelet nasiąknie. Albo wyciągnij sok z robaków w piasek i dodaj go do zanęty. Efekt będzie ten sam.
Ryba zareaguje na zapach, nie na obecność robaków. Oczywiście, że lepiej będzie, jeśli ma możliwość wybierania większych porcji smakołyków z kuli. Na przykład pod postacią wymywanych z kuli robaków. Inaczej jesz wołowinę miękką odchodzącą od kości, a inaczej podeszwę, ktorą żujesz przez 30 minut.
Jak się uprę i wydam odpowiednie ilości złota, to na kilogram pisaku zrobię mieszankę, z którą mistrzowie Polski w wędkarstwie spławikowym nie będą mieli szans.
Tu jednak dochodzi inna sprawa mieszania gliny z zanętą. Trzeba wiedzieć gdzie ją podać i jak w niej łowić. To sprawa druga.

Kolega Katmay wie co piszę :bravo: :thumbup: :beer:

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 786
  • Reputacja: 1991
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Łączenie gliny z zanętą - kontrowersyjna praktyka
« Odpowiedź #89 dnia: 05.03.2023, 08:52 »
A  jeśli piszesz ,że zawody to dłubanie drobnicy to nie prawda. Wód nie mamy rewelacyjnych ale są takie na których da się połowic i to ładnych ryb i to w czasie zawodów. Moim zadanie to właśnie takie łowienie uczy.

Generalizowałem, a przede wszystkim odnosiłem to do UK, gdzie ryby jest normalny poziom w rzekach. Jeżeli Brytole nie korzystają z glin a z ziem owszem ale rzadziej, to ma to swoje przyczyny. Inna sprawa, że w Polsce jest opieranie się na dżokersie.

A jeśli mówimy o zawodach, to u mnie na Trencie w 5 godzinnych zawodach wygrywa się wagą często powyżej 50 kilogramów, przez pięć godzin łowienia. Jest opcja skupienia się na leszczach, na brzanach i kleniach, na drobniejszej rybie (płoć, jelec). Jeżeli nie wchodzą leszcze to się dłubie drobniej, na płoci się robi wagę około 10 kilo. Więc trudno to porównać do Polski, bo takie wagi to raczej domena komercji (50 kilo). Jeżeli więc ryby jest mniej, o tej dużej zwłaszcza mowa, trzeba dłubać. I o to mi chodziło.

A co do użycia dżokersa, glin. Polacy są w tym zdecydowanie lepsi niż Angole, tutaj niewielu ma wiedzę o tym, to czołówka wyczynowców, jak Alan Scotthorne czy Will Raison. I co ciekawe, ich kadra trenuje zazwyczaj na kiepskich wodach, aby ćwiczyć się w takim łowieniu, dopasowując do takich wód.

Jakby co to nie jestem przeciwko glinom i ziemiom, nie robiłbym z tego po prostu podstawy łowienia. Zwłaszcza że w Polsce jest mania aby łowić lekko, co wyklucza bonusy jak brzana, karp, mniejszy sum (ich też jest sporo, np. na odcinku opolskiej Odry). I jeszcze jedno. Wyobraźmy sobie rzekę Trent, o szerokości 30-50 metrów (bardzo podobna do Odry), gdzie brzeg jest wzmocniony kamieniami i szybki spad prowadzi do żwirowego dna, głębokość to około 3 metrów (to zależy też, oczywista sprawa, od stanu wody). Łowienie tyczką na 13 metrach nie da wcale wielu leszczy, dlatego typowy wyczynowiec tutaj przejdzie na feeder i będzie łowił na 20-25 metrach. I już tutaj mamy odpowiedź dlaczego tutaj rzadko się opiera na ziemiach. Bo nie dłubie się wg sztywnych zasad spławika jak na MŚ (tu też mamy skopiowany mniej więcej regulamin) ale szuka sposobu na złowienie największej wagi ryb. A jak stada leszczy mają po kilkadziesiąt sztuk jak nie więcej, to zapodawanie im małej ilości pokarmu nie zadziała dobrze. Jak się celuje zaś w brzanę i klenia, to kastery i konopie w specjalnym koszyku robią grę. To jest po prostu dopasowanie się do danych gatunków i ich ilości. Nie trzeba niczego odchudzać, łowić zubożoną mieszanką, nie trzeba się też upierać w podaniu dżokersa. I wracamy do meritum właśnie, że glina to opcja a nie reguła z wieloma opcjami.

Dlatego porównuję to do 'efektu odległościówki'. Sztywne zasady sportu PZW, opartego o dyktat leśnych dziadków co nie mają pojęcia o nowoczesnym wędkarstwie i widzą całość jak część sportu olimpijskiego, prowadzi do usztywnienia sposobu wędkowania, dlatego wpada się w pułapkę jednej techniki. Waggler, najprostsza i najskuteczniejsza technika łowienia spławikiem chyba, została zepchnięta na margines lub wręcz nie pojawiła się, bo polski wyczynowiec łowił tylko wg reguł z MŚ, więc tyczką, batem i odległościówką. Teraz wielu feederowców też wchodzi w takie sztywne ramy, np. łowiąc tylko 'klasykiem', jakby sami chcieli się dowartościować, że są nie wiem, lepsi czy tez oryginalni? A wg mnie sprawa jest banalna, powinno się łowić skutecznie, używając różnych zestawów, zanęt czy przynęt. I takie powinny tez być zawody, aby jak największa ilość ludzi mogła w nich brać udział, zamiast tego mamy tworzenie nowej kasty wyczynowców 'klasykowych'. A warto zerknąć gdzie dzisiaj jest wyczyn spławikowy. Ogólnie mówiąc w doopie, zainteresowanie tym jest najmniejsze od kilkudziesięciu lat. Dochodzi do tego tez katastrofalny stan wód. Zerknijmy zresztą na jedne z mistrzostw okręgu opolskiego PZW na kanale w Azotach (Kędzierzyn) dwa lata temu bodajże. Jeżeli członek kadry Polski (być może były ale świetny wędkarz!) nie jest w stanie złowić żadnej ryby jednego dnia, to można mówić o stanie klęski ekologicznej. NIe ma się co dziwić, że na takie wody trzeba się szykować w specjalny sposób i dłubać niesamowicie. Takie wody to coś powszechnego niestety.
Lucjan