Czy ktoś z Was ma jakiś opatentowany sposób na pozbycie się małego leszczyka z łowiska?

Mam następujący problem. Po zeszłorocznym, jak widać bardzo udanym, tarle w jeziorze jest mnóstwo małego leszczyka takiego od 5 do 15cm. Od jakiegoś czasu staram się łowić na tym jeziorze płoć na spławik. I totalna klęska xD jest dobrze jak na sesji uda mi się wyciągnąć 3 - 4 małe płoteczki a tak non stop wieszają się leszczyki, obecnie ciężej nawet złapać uklejkę
Nie mam nić przeciw takiemu stanowi rzeczy i tak fajnie mi się łowi, ale jednak chciałbym się dobrać do płotek. Ostatnio postawiłem na kastery, gotowaną konopię i pinkę. Zanęta to Lorpio Magnetic Roach mieszane z dużą ilością mielonych konopii. Efekt to 3 płotki, trochę uklejek i tony leszczyka, gdyby to była sesja leszczowa byłby to fenomenalny sukces xD
Najpierw łowiłem trochę przegruntowanym zestawem, grunt w tym miejscu ma coś między 2 a 2,5m, wtedy złowiłem te płotki, ale ogólnie większość to leszcze. Później ustawiłem tak na styku i rozłożyłem obciążenie żeby łowić z opadu efekt był taki, że zaczęły wieszać się uklejki i pojedyncze leszczyki, na koniec łowiłem chwilkę w toni, ale tam były już same uklejki.
Ogólnie nęciłem kulami 6 na start i 6 po 3 godzinach. To co mogę powiedzieć to fakt, że płotki złowiłem właściwie jedna po drugiej w 3 godzinie wędkowania, po dnęceniu płotki zniknęły i znów zaczął brać leszcz. Czyli wygląda to tak, że żerujący leszcz wypędza wszystko z łowiska. Ogólnie cały czas starałem sie też nęcić procą mało i często, ale mam wrażenie, że poza konopiami wszystko wyżerały ukleje bo po każdym strzale woda się gotowała od nich.
Dodam też, że mam bardzo kipeski wyniki na kuku a na konopie nic nie bierze.
Macie jakieś pomysły?
EDIT:
Boziu mam nadzieje, że napisałem to w zrozumiały sposób, strasznie się spieszę i jakoś mi to chaotycznie wyszło xD