Dotarł dziś z Miętusa Shimano Aero X1 335cm 70gr, kijaszek w dwuskładzie po 174cm każdy, 2 szczytówki węglowe 1oz i 2oz.
Bardzo lekki, trzecie zdjęcie pokazuje wagę pierwszego składu, czwarte całej wędki wraz ze szczytówką. Smukły - przy foregripie 13.5mm, przy spigocie na pierwszym składzie 9mm. Pierwsza przelotka jest 54.5cm od dolnika o średnicy wewnętrznej 13.5mm, przelotek łacznie jest 14 o dosyć małej średnicy. Począwszy od spodu dolnika mamy 11.7cm pianki, następnie 25.9cm korka, dolnik jest lekko zawężony/wycieniony w środkowej części, dół to 26mm, środek 22mm, góra przy uchwycie kołowrotka 24mm. Zaczep do haczyka jest 12cm od środka uchwytu.
Wstępnie sprawdzone ugięcie to bardziej progres niż parabola, co chyba jest błędnie opisane na stronie Shimano. Nie gaśnie szczególnie szybko, ale też nie jest to zamulony kij, taki pośredni.
Design typowo shimanowy, powściągliwy, gołe nielakierowane włókno, bez wodotrysków i cukierkowych kolorów. Jakość wykonania imho sporo lepsza niż choćby Flagmanów z tej półki cenowej czyli Squadron i Cast Master i jakieś 2 miliardy lat świetlnych lepsza niż np Daiwy Aqualite Power Float którą jakiś czas temu miałem. Tak, kija za 200zł masakruje jakością wykonania Daiwę za przeszło 400
U mnie będzie przeznaczona pod metodę, testy raczej po nowym roku, teraz już braknie czasu, wtedy też rozbuduję recenzję.
Brak przelotki antysplątaniowej.
Pokrowiec to zwykła szmatka ze zużytych majtek.
IMHO jak za te pieniądze czyli blekfrajdejowe 151zł to rewelacyjny zakupu. Uważam również, że śmiało może konkurować z kijami ze swojego normalnego przedziału cenowego 200-250zł. Jest to kij godny rozważenia w zakupie, od zaufanej i sprawdzonej marki w dobie napływu całej masy młodych firm często z agresywnym marketingiem i wybajerzonymi kolorami, co ma przyciągnąć wzrok potencjalnego kupującego.