W zeszły piątek zaliczyłem debiut

, z lekkim spławikiem w roli głównej. Piękna pogoda

i temp. ok.18-20*C zachęcała do pobytu nad glinianką, więc nawet się nie zastanawiałem. Rybki dobrze żarły od samego początku, choć woda jeszcze bardzo zimna. Brania miałem zarówno na szeroko pojęte robactwo, jak i na kukurydzę. Wynik to 24 rybki w 3 godziny, głównie drobnica, choć trafiło się też kilka ładnych płoci.

Sobota zapowiadała się równie fajnie, bo z rana było ok.18*C, ale zanim się zebrałem temp. spadła do 12-8*C, zerwał się wiatr i zrobiło się nieprzyjemnie. Tym razem zmiana techniki na metodę, bo na spławik i tak nie było warunków. Po 2,5godz zawijam się do domu z wynikiem 2 rybek

.
W poniedziałek znów kawałek dobrej aury, więc wykonuję szybki rekonesans nad wodę i powrót do spławika. Niestety rybki prawdopodobnie odczuły nagłe zmiany pogodowe. Brania były bardzo chimeryczne i ostrożne, więc po 3 godzinach mam dość i tylko z 3 rybkami kończę dzień. Humor poprawia mi kumpel, który odławia żarłoczną kulę zanętową, którą wrzucił 5min wcześniej

.

To się nazywa precyzja

. Swoją drogą, przekonał się jak długo (nie)pracuje zbyt tęga zanęta w zimnej wodzie. To już kolejny przypadek złowienia niemożliwego (kiedyś wyciągnąłem na zestawie karpiowym łyżkę zanętową, która wpadła mi do wody kilka miesięcy wcześniej

).
No i niestety od dziś, znów mamy (nie)fajną zimę tej wiosny

.