Panowie, ekstra wyniki, no i dodatkowo nikt się nie poddaje niezależnie od pogody

W niedzielę zapakowałem kleniobusa i już w trakcie podróży były niespodzianki.
Po wjechaniu w teren parkowo-leśny, wzdłuż ścieżki rowerowej, przy przejeżdzaniu mostu odchodziła odnoga na drugi brzeg rzeki, który pozostawał dziki, kilka metrów ode mnie słyszę z górki rumor, jakby ktoś lodówke z górki zwalał. A to był tylko łoś, a za nim drugi. Ogromne bydlaki, przyprawiły o palpitację serca

Po dojechaniu na pierwszą miejscówkę, po 20 minutach picker się mocno zatrząsł, po zacięciu poczułem przez chwilę wagę ryby, ale za mocno dokręcony hamulec + przypon 0,14 nie podołały.
Na następnych miejscówkach też się coś działo, ale już nie było takich spektakularnych brań, jedna średnia rybka też poradziła sobie z przyponem, a efektem wędkowania była płotka, dwa kleniki i dwie uklejki, których było mnóstwo, ale selekcja grochem i pęczakiem zadziałała.
Sprzętu minimalistycznie, widoki cudne, kawał wody spenetrowany, strasznie się mentalnie wzbraniałem przed takim wyjazdem i w głowie był stacjonarny feeder, a dzięki takiemu wypadowi baterie mocno się podładowały.


