Mariuszu, wszyscy mówią Marcel, bo po co łamać język na nazwisku. Wiadomo o kogo chodzi.
A że to wędkarz typu "wujo megafon", to już trudno, sporo takich. Koło mnie też czasem łowi taki dziadek, który chyba nie dosłyszy, bo drze się do komórki, opowiadając koledze kiedy wstał, jak jechał, jaka woda, że ryby kurwa nie biorą, że ludzi mało tylko ten ze spławikiem tu siedzi, gdzie on dwa lata temu coś tam złowił, że jak przyjedzie na obiad, to sobie kiełbasy usmaży...