Chcemy rybnych wód z wykorzystaniem prawa na zasadzie wysokich kar za łamania zasad ochrony ryb.
Po to się piszę prawo by:
Działało prewencyjnie
A jak już go złamiesz by bolała kara.
To takie proste.
Po to jest prawo by go nie łamać.
W tym momencie jest gówno nie prawo.
I dlatego mamy gówno w wodzie nie ryby.
Mowa trawa, z której niewiele wynika. Napisz czego chcesz dokładnie
Tym bardziej, że wszystko można podpiąć pod ochronę ryb, a już najlepszą ich ochroną jest zakaz wędkowania
I to wcale nie jest proste, po prostu większość wędkarzy nie rozumie, że 'większe kary' dotyczyć też będą pierdół i dotknie to ich samych bardzo mocno.
Pokażę inną rzecz, o której mało mówimy. Na jakiej podstawie się zarybia? Na podstawie danych z rejestrów połowowych, które...są zlewane i nie wypełnia się ich rzetelnie, samo PZW odwala tu pańszczyznę, robi to bo musi, gdyby nie zaangażowanie studentów ichtiologii i samego IRŚ, wiele danych byłoby niedostępnych. Dlaczego więc nie wymagać, aby rejestry były tutaj bardzo ważne i były podstawą określania strategii dla danego zbiornika? Inna sprawa to 10-letnie operaty, często robione 'na kolanie' i na podstawie danych trochę wyssanych z palca. Może tutaj karać odpowiednio? Kolejna rzecz to karanie za nieprzestrzeganie założeń operatu. Jeśli użytkownik rybacki nie wywiązuje się z nich, to dlaczego nie dowalić mu kary? Każda woda powinna być dzierżawiona z warunkiem wpłaty kaucji, którą traci się na wypadek nie dostosowywania się do umowy i operatu. Czy ma to miejsce? Czy aby na pewno wyjściem jest karanie tylko tych co biorą?
Wy skupiacie się tylko na jednej rzeczy, na karach dla wędkarzy, głównie za to, że biorą ryby. Do tego wy nie zabieracie ryb, więc chcecie aby dojechać tych co łowią inaczej, czyli jako mniejszość chcecie takiego rozwiązania. Tamci zaś będą mieli inne zdanie, a już na pewno nie będą chcieli takich kar i będa robić wiele aby do tego nie doszło. Dlatego sedno jest w tym, aby stworzyć sensowny system zarządzania wodami, gdzie ewentualnie kary są jednym ze środków osiągnięcia celu. Natomiast wielu widzi cel w tym, aby kary były większe, uważając to za wystarczające remedium. To wcale nie zapewni większej ilości ryb moim zdaniem.
I jeszcze jeden argument. Polski wędkarz nie rozumie podstaw, nie wie skąd się biorą ryby. Wg większości z zarybień, co jest tragedią. Tu trzeba edukować, trzeba wyjaśnić po co się wprowadza pewne rzeczy, nie zaś walić drakońskie kary na lewo i prawo. Wy może wiecie, ale większość tego nie zrozumie. Tym bardziej, że państwo pozwalało brać ryby przez lata w wielkich ilościach. Wg mnie o wiele więcej osiągnie się edukacją niż karami.