O kurczę blade?!




.
Przypominam sobie historię.
A było tak.
Rok do tyłu mniej więcej ta sama pora roku.
Z Mirkiem byliśmy wówczas na pewnej wodzie zwanej Ochabami.
Żar z nieba się lał.
Parę rybek podczas dnia wyjęliśmy.
Ten "Azjata" , o którym jest mowa to byl zwyczajny PARTYZANT



.
Godzina 3:50.
Swinger w górę.
Przytrzymanie.
Ciąć?
Zaciąłem . Jest Świr jak się okazało. Dwa razy parkował w podbieraku.
Uff 🥱

?!
Nie, nie, nie.
Ten Azjata dopiero w kołysce pokazał na co go stać .
On nas spacyfikował, postawił życie, które później ja mu uratowałem.
Otóż tenże jego mość w kołysce dostał



.
To nie był zastrzyk z adrenaliny na pewno



.
Amur 13kg tyle udało się ustalić.
Chwilę później było jak na dyskotece z lat 90 w stylu latających sztachet z płotów pobliskiej ludności gdzie była dyskoteka.
Otóż tak Amur spokojnie leżał w kołysce po czym był szykowany do zdjęcia.
I w tedy się zaczęło!!!!!
Wrócił do kołyski i tam wybił się na około 1m !!!!
Nie z wody!!!
I zjebał przez ogrodzenie łowiska




.
Pamiętam jaki dziś.
Krótka piłka.
Wiem, że Koty po drzewach chodzą its


.
Płot był niebezpieczny do pokonania, więc nie myśląc obaliłem 2 słupki w płocie po czym Amur -Swir powrócił do zbiornika.
Taka historia


Wysłane z mojego Redmi Note 9 Pro przy użyciu Tapatalka