Gratulacje dla tych co się ruszyli nad wodę i jeszcze połowili

Ocieplenie ruszyło białoryb, w moich stronach nawet złote karasie brały! Ale ja kończyłem rok nad rzeką. Znów Dunajec, znów chleb i klenie, choć marzyło mi się złowić świnkę lub leszcza, jak Sławek wczoraj na pobliskiej Wiśle i jedną wędkę postawiłem na robaki. Stan rzeki wysoki, dojścia do moich miejsc bardzo utrudnione, woda bardzo kręciła, niektóre miejsca niedostępne, prądy chaotyczne, zmienne, ciężko było utrzymać zestaw w wybranym miejscu. Po pierwszej miejscówce byłem załamany, nic się nie układało, musiałem ciągle przerzucać i nie było kontaktu z rybą.
Po zmianie miejsca od razu wyglądało to lepiej, woda wydawała się bardziej czytelna. Założyłem skórkę, rzuciłem na napływ i nawet nie zdążyłem się zając drugą wędką, bo kleń zaczął macać przynętę. Branie dość wyraźne, w trakcie holu ryba weszła w zaczep, jednak tym razem udało się, kleń 52 cm trafił do podbieraka! Jeszcze chwila i by go nie było, hak ledwo trzymał! Później jeszcze coś skubało chleb, ale brania nie do cięcia. Na koniec dnia, gdy już się wydawało, że to koniec, coś zaczęło skubać robaki. Dwa brania przespałem, trzecie trafione, świnka 47 cm.

