Zmotywowany wynikami
@katystopej w trudnych warunkach ja postanowiłem wyskoczć wczoraj na mój dziki zbiornik PZW. Bacik 5m, lekki zestaw 0.5g, główna 18mm, przypon 16mm o długości 10cm z kamasanem B611 nr 16, na hak 2 pinki z myślą o nielicznie występującej tam płoci.
Pogoda nie rozpieszczała temp powietrza 1C, wiatr ok. 20km/h, padał delikatny śnieżek ale mówie sobie na tą godzinkę przed zachodem słońca wyskoczę nad wodę. Za zanętę posłużyła garść ziemi z kretowiska z dodatkiem 15 pinek. Przez pierwsze 30 min zero wskazań tylko zestaw co chwilę mi wiatr zatapiał i musiałem podszarpywać żyłkę aby go ustabilizować. Następnie podobna sytuacja spławik bardzo powoli został zatopiony przez dryf wody, że wystawało może 0.5cm antenki i tak z 30 sekund czekałem zanim szarpnąłem batem a tu ku mojemu zaskoczeniu coś siedzi na kiju i to nie płoteczka a pięknie wybarwiony linek. Mówię sobie cholera co jest! tak zimno, tak paskudnie a tu taki ciepłolubny linek? Myślę sobie przecież ostatnie 3 dni to istny powrót zimy więc woda nie była nagrzana, żeby takie pięknisie brały. Kolejne 2 rzuty i ehm 2 rozgięte Kamasany B611 nr 16

Nie są to jakieś super mocne haki ale do pinek na takie zimno i odrętwiałe rybki myślałem, że będą jak znalazł zwłaszcza, że latem liny do 2kg na bata nie robiły na nim wrażenia. Brania na 0.5g spławiku z antenka 1mm niewidoczne, ryba pobiera przynętę i stoi jak zaczep na dnie. Dopiero po podniesieniu kija i wbiciu laserowo ostrzonego haka okazuje się że ten zaczep jest ruchomy i jednym odjazdem rozgina hak.
Jak to mówią.. emocje jak na rybach o.O
Tym razem zakładam Drennan Wide Gape Specalist nr 16 związany na 0.18mm, ostatnie 40 min 0 brań. Moża teraz główkować czy to dlatego, że więcej ryb nie było w łowisku a może zwczajnie brań nie widać więc ryba ma wystarczająco czasu poczuć i wypluć haczyk a ten z grubszego drutu nie zatnie się przy lekkim poprawianiu zestawu na dryfującej wodzie.