"Bombką" łowiono od zawsze i wszędzie. W muzeach pokazują kamienie z dziurką, robiące za pierwsze ciężarki

Jak każda metoda, obrasta w warianty:
- lżej, ciężej
- blisko, daleko
- aktywnie, na lenia
- z nęceniem kulami, luzem, w ogóle bez, inne (muchy w szczupaku, a szczupak w wiaderku na przykład

)
Cała magia dzieje się w doborze metody i szczegółów jej stosowania do konkretnego łowiska: głębokości, przejrzystości wody, pory roku, temperatury, rybostanu, charakteru wyprawy (sport, rekreacja), osobistych preferencji i ograniczeń. Ale to dotyczy każdej metody. Dokładnie takie same kwestie występują przy połowie spławikiem. Jeżeli w Anglii uważa się, że "bomb feeder" to metoda głównie na chłodną wodę, gdzie ze względu na ostrożność i spowolniony metabolizm ryb ma przewagę nad feederem czy metodą, to ok, jest to całkiem logiczne. W cieplejszych porach inne metody dają lepsze efekty, dlatego o bombce się wtedy mniej mówi. Co nie znaczy, że nie można użyć tej metody, zapewne z lekkimi modyfikacjami w zakresie wymienionym wyżej, do łowienia linów w maju czy nawet okonia jesienią. Ryba wymaga aptekarskiego nęcenia - pykasz parę ziaren, żre dobrze - sypiesz grubym pelletem. Tak samo w Anglii, jak w Polsce czy w Hercegowinie. Masz rozgryźć konkretną wodę i tyle. Nie wiem o co ta cała inba?
