Dodając krętliki, dodajesz dodatkowe węzły. Komplikujesz zestaw. Sprawiasz, że po zerwaniu żyłki powyżej krętlika, ryba pływa z podajnikiem na smyczy...
Już Koko napisał - krętlik pod naprężeniem nie działa. Dopiero jak jest żyłka luzowana, to zadziała. Jasne, coś to daje. Ale rozwiązanie, które proponuję jest po prostu prostackie, działa lepiej i nie wymaga żadnych dodatkowych nakładów pracy czy elementów zestawu.
I nie muszę nic sprawdzać, bo wędkuję od blisko 40 lat i dobrze wiem, jak działają krętliki
Sam kiedyś stosowałem zestawy z przywieszką w metodzie, gdzie jednym z elementów był krętlik przy przywieszce i krętlik z agrafką przy żyłce głównej. Jak się żyłka skręciła porządnie, to i tak o szczytówkę się owijała, pomimo obecności dwóch krętlików.
Gdy wiszący podajnik zaczyna się obracać, powoduje to odkręcanie się żyłki, która chce wrócić do stanu normalnego, bez skręceń. Więc jak podkręcimy go w tę stronę szybko palcami i damy mu chwilę na wykonanie kilkudziesięciu albo 100 i więcej obrotów, to tę żyłkę odkręcimy lub skręcimy w drugą stronę. I po rzucie wszystko się rozłoży na dłuższym kawałku żyłki. Gdy łowię i swobodnie wiszący podajnik nie obraca mi się, to znaczy to, że żyłka jest całkowicie prosta. Kropka. Doprowadzenie do tego stanu bardzo skręconej żyłki wymaga mniej więcej 3-4 rzutów i nakręceń podajnika palcami (rzutu są wykonywane przy normalnym łowieniu, a nie specjalnie). Przy skręceniach w normie wystarczy raz, dwa razy tak zrobić.
Już więcej nie będę się na ten temat wypowiadać, bo tracę czas na tłumaczenie, że zamiast siekierą łatwiej jest chleb pokroić ostrym nożem.