Wielkość wody nie determinuje sposobu wędkowania. Zbiornik może mieć 1ha ibez środka pływającego nie będziesz w stanie wędkować. Równie dobrze może być bardzo duży zbiornik polodowcowy w którym ryby trzymają się link brzegowej a więc spokojnie może mówić z rzutu pod samymi nogami...A co do echosondy, to uwierz, że najnowsze cuda techniki pokażą dosłownie wszystko 🙂.
W UK przeważają łowiska małe lub średnio małe (do 5-10 ha) i nie używa się na nich środków pływających. Do tego większość patentów karpiowych pochodzi z UK, więc jakoś sobie właśnie radzą. I nie twierdzę, że sonda czy łódki są złe ale że należy mieć umiejętność radzenia sobie bez nich. I o to mi głównie chodzi. Może jestem staroświecki?

Się Lucuś odpalił
weź popuść bo Ci żyłka pęknie
Kreujesz się na wszechwiedzącego swoimi elaboratami ale często się ośmieszasz. Zrób przysługę i nie zabieraj głosu w tematach, o których nie masz pojęcia 
Stary, spójrz w lustro. Strofujesz tu niejednego, jakbyś nie wiadomo jaką wiedzę posiadł. Ostatni przykład, do krótkiego pickera należy mieć kręcioł 2500-3000 bo ty takiego używasz i wiele ryb wyciągnął. A 4000 nie wyciągnie? Tym bardziej nie trzeba niczego kupować małego specjalnie do takiej wędeczki a zarzuca się doskonale.
A temat łódek i pontonów to temat ważny, zwłaszcza w Polsce, bo po prostu wielu karpiarzy chleje na umór. O ile w UK karpiarze głównie palą blanty to jednak nie pakują się na pontony lub nie robią cudów-wianków (oczywiście i tacy są), co innego jak ktoś się schlał. MIędzy innymi dlatego niektóre okręgi wprowadzają potem zakazy na wodach do 20 ha. Oczywiście polskie chamstwo nad wodą też robi swoje (pakowanie się łódkami w miejsca poza swoim stanowiskiem). Inna rzecz to łowienie na coraz dalszych odległościach, coraz większa ilość plecionki na dnie, więcej zaczepów z tego powodu, ryby też się odsuwają coraz bardziej, zwłaszcza jak im się sypie 'kopce kreta'.
I o to mi chodzi, aby był jakiś balans. Z jakiegoś powodu jednak w Polsce za słowem karpiarz idzie moda, ja widzę dwie główne rzeczy - chlanie na maksa i pływanie łódkami (wywózka). Czy to przypadek, że akurat najwięcej banów na łowiskach europejskich mają polscy karpiarze? Między innymi też dlatego potem potrzebne są coraz lepsze sondy, aby pokazywały coraz więcej, umiejętności samego wędkowania czy czytania wody liczą się już mniej. Dla mnie to efekt domina

I bynajmniej nie mam zamiaru twierdzić, że rozwój techniki jest zły. Jednak w UK nie ma praktycznie w ogóle wywózki i sobie chłopaki radzą, zaś na większości łowisk łódki zanętowe są zabronione. I jest jakiś balans, u nas natomiast mam wrażenie jest przekonanie że trzeba wywózki, sypania ile wlezie, a czas oczekiwania należy umilić sobie alkoholem, w dużej ilości. Mniej jest samej przyjemności z wędkowania, strasznie dużo z 'biesiadowania'. I mało kto myśli o tych, co potem są poszkodowani, bo pijani w sztok ładują się na łódki, drą ryja, świecą gdzie popadnie zakłócając ciszę. Potem zakaz pływania to zabieranie im wolności, ale to, że w dupie mają innych i ograniczają ich wolność to już inna kwestia. Poziom chamstwa nad wodą w Polsce się nie zmniejsza, niestety, za sprawą karpiarzy w dużej mierze. Swoje w Polsce widziałem, widzę też jaki poziom reprezentują polscy karpiarze w UK. Słyszałem i byłem świadkiem wielu sytuacji, gdzie ktoś mógł już nie wrócić znad wody, bo tak dużo było wypite. Szczytem był jeden gość, który najebany zerwał deepera przy zarzucie, potem wypłynął po sondę w nocy na macie karpiowej, aby ją odzyskać, Brytole którzy to widzieli byli w głębokim szoku. Wielu myśli, że największe bydło w UK robią kłusole z polskim paszportem, wg mnie teraz dominują tu rodacy karpiarze, gdzie nie tylko się pije, ale i wciąga na maksa, a blanty są niewinne niczym picie lemoniady na studniówce, można sobie wyobrazić jak wyglądają takie imprezy.
I to jest właśnie problem, bo potem ludzie nie umiejący łowić bez łódek, sond czy pontonów, chcą aby na każdym łowisku tak można było wędkować. Tym bardziej, ze wielu przyjeżdża na wiele dni stając 'obozem', skutecznie ograniczając ilość miejsc dla innych (zwłaszcza jak jest tam ryba). I bardziej o to mi chodzi, aby nie musieć wędkować bez użycia zaawansowanej techniki. Bo takie szukanie sondą dużego suma i obrzucanie miejsca przynętami czy zestawami z trupkiem czy jakimś mięchem to prawdziwa istota wędkarstwa? Na pewno?