Gratulacje dla łowców okazów

, a ja wczoraj wyskoczyłem na szybką (jak zwykle

) 3,5godzinną zasiadkę, tym razem spławik na klubowej gliniance. W czasie majówkowej patelni ryby niezbyt chętnie współpracowały, być może z racji tarła, które obecnie się odbywa (płoć, wzdręga, leszcz, karp?). Po zmianie pogody chęć ryb na żerowanie znacznie się zwiększyła ku mojej uciesze. Chyba ze 3 lata temu holowałem ostatnie gliniane liny - prawdopodobnie jakaś choroba wybiła całą populację lina w tym łowisku

, więc tym bardziej ucieszyła mnie aktywność zielonych wojowników z ostatniego zarybienia. Na łowisku byłem sam, więc przyjemność obcowania wśród flory i fauny, choć przez te krótkie chwile ukoiła stresy dnia codziennego. W sumie wpadło 5 linów i ładna płoć. Uwielbiam majestatyczne brania na spławiku i minimalizm sprzętowy, jako odskocznia od cięższego łowienia i tachania masy gratów

.


