Sorry za wpis nie bardzo pasujący do wątku ale nie wiedziałem, gdzie go umieścić.
Dzisiaj pierwszy raz z wnukiem (14 lat) na komercji. Rybki, jak rybki, karpiki 1 do 3 kg, więc nie ma zdjęć (są u wnuka na telefonie) ale nie o rybach.
Myślałem, że raczej nie połowię, bo będę musiał cały czas młodego ogarniać. Ale okazał się wyjątkowo ogarnięty.
Jak się łowi na co dzień, to nie zdajemy sobie sprawy z poszczególnych czynności, które trzeba zrobić, jest ich trochę my to robimy machinalnie a to była nauka od zera.
Na początek zarzucanie: Podciągnięcie podajnika na odpowiednią wysokość, obrócenie kabłąka, żeby rolka była skierowana do wędki, przytrzymanie palcem wskazującym prawej ręki żyłki, otwarcie kabłąka, lewa ręka na koniec dolnika, przesunięcie wędki po lekkim łuku to tyłu nad głowę, rzut przed siebie ze zwolnieniem żyłko z palca. Prawda, że skomplikowane, jeśli ktoś to robi pierwszy raz? Otworzyć kabłąk bez przytrzymania żyłki albo zarzucić bez otwarcia kabłąka. Na początku go prowadziłem, potem kontrolowałem, po czterech godzinach już wszystko ogarniał sam. Ładowałem mu tylko podajnik, przyjdzie na to czas na kolejnych sesjach. Było gorące wczesne popołudnie więc ryby nie żerowały. Po dwóch godzinach pierwsza ryba na mojej wędce, potem kolejna spinka przy brzegu. I w końcu branie na wędce wnuka.
Nauka holu: Na szczęście bez złego nawyku zacinania, po prostu podjęcie wędki i zwijanie jej na kołowrotku. Nie był to za duży karpik ale zaczęła się nauka pompowania. Ciągniemy wyginając wędkę, luzujemy i nawijamy żyłkę i tak aż ryba podpłynie pod brzeg, wtedy do góry, jak wystawi pysk to szybko podbieramy. W rezultacie pierwszy w życiu karp został wyjęty i umieszczony na macie. W tym momencie miałem branie na mojej wędce, więc zostawiłem wnuka z rybą i zacząłem holować. Wtedy karp wyskoczył z podbieraka i uciekł z maty do wody. Moją wędkę przejął sąsiad a ja zaangażowałem się w odzyskanie najważniej ryby na tym łowisku. Na szczęście ryba była cały czas na haczyku. Wnuk ją ponownie podholował, ja podebrałem, trafiła na matę, została odhaczona, sfotografowana pierwsza ryba życia i wróciła do wody wypuszczona z podbieraka przez wnuka.
Radość wielka, widzę ogień w oczach wnuka, dla mnie to też ważniejsze, chociaż to karpik niewiele ponad 1 kg, niż gdybym sam złowił jakiegoś olbrzyma.
Łowimy dalej, branie na mojej wędce blisko brzegu. Pokazuję je a wnuk pyta, czy może wyciągnąć rybę. Odpowiadam, że może a jak mu się uda to tak jakby sam ją złowił, bo ja przecież tylko zarzuciłem wędkę. Ostry odjazd, bo ryba większa i zacięta tuż przy brzegu a kołowrotek poluzowany. Pomagam dokręcić odpowiednio hamulec kołowrotka i...
Nauka holu cz.2: Jak ryba mocno odjeżdża a hamulec jest odpowiednio dokręcony, dajmy jej odjechać i się zmęczyć, zwłaszcza jak została zacięta przy samym brzegu. Nie dokręcajmy hamulca i nie starajmy się jej wyciągnąć wcześniej. Wędka blisko powierzchni wody a nie w górze ale koniecznie zawsze ugięta, ustawienie wędki w linii żyłki kończy amortyzację wędki i pomimo pracy hamulca może dojść do zerwania żyłki.
Na koniec, przy brzegu, podciągamy rybę do góry. Jak się uda wyciągnąć jej pysk nad wodę, to najlepszy moment na podebranie.
Nie należy wkładać podbieraka do wody, kiedy ryba jeszcze ostro walczy przy brzegu.
Wnuk jest zachwycony, to nie są wyniki roku ale jego życia. Obu nam się to podobało.