Witajcie,
po latach doświadczeń, prób i błędów doszedłem do wniosku, że mało gdzie w wędkarstwie istnieje coś takiego jak złoty środek. Oczywiście są tu pewne wyjątki - nie dajmy się zwariować, aby na każdy gatunek ryby mieć osobny kij, choć i w tym jest metoda i komfort dla wielu z nas

W spinningu : kij zarówno pod szczupaka jak i sandacza, kij pod wiślanego klenia na mikro woblera a zarazem taki, który obsłuży boleniowy 20 gramowy pocisk. Z czasem zacząłem odchodzić od "złotych środków" - jednak teraz przychodzę do Was z pytaniem.
Mianowicie. Mam dwa komplety mikado golden bay 360 do 140g i do nich kołowrotki spro super long cast pro 460. Mikado mimo, że mają już kupę lat - uwielbiam ten model. Pancerna i nieskomplikowana konstrukcja kołowrotków spro również nigdy mnie nie zawiodła. Zestawy docelowo budowane pod "grubsze łowienie".
Chciałbym znaleźć złoty środek jeśli chodzi głównie o żyłkę. Plan jest taki, aby te zestawy obsłużyły sporadyczne wypady na komercje - ale taką z nastawieniem na ryby max 12-13kg (nie mówimy o rekordach) - a jednocześnie abym mógł z nimi wyskoczyć z feederem nad Wisłę na odcinku w Warszawie, gdzie koszyki 80-100g będą normą. Problem sam by się rozwiązał gdyby była możliwość dokupienia zapasowych szpul do kołowrotków. Czy możecie polecić coś od siebie? Firmę, grubość żyłki, która pójdzie na taki kompromis? Wiem, że umiejętności i regulacja hamulca jest kluczowa, jednak nie jestem zwolennikiem cienkich zestawów, zrywania koszyków w wodzie przy mini zaczepie i kolczykowania karpi na komercji na żyłce 0,22.
Celowałbym w coś rzędu 0,28 co wydaje mi się dość uniwersalną grubością. Szpula najlepiej 300m i więcej. A może według Was takiego kompromisu nie ma? Komercja - mocne karpiówki, rzeka - mocne feedery? Zapraszam do dyskusji.