Dla mnie takie dywagacje mają więcej w sobie z szurowskich teorii spiskowych niż faktów.
Ile kilogramów ryb i ile kilometrów żyłki przerzuciły u Ciebie kołowrotki, które wymieniasz?
Oceniasz zdatność kołowrotka do danej metody po kilku miesiącach jak mniemam niezbyt intensywnego sezonu?
Chyba,że przewalasz tydzień w tydzień na np. Maślance po 100kg ryb na sesję. Wtedy po pełnym sezonie coś tam można by powiedzieć o stanie przekładni po rozbiórce czy choćby pokręceniu na sucho.
W innym wypadku to większość kołowrotków w okolicy 200zł na początku będzie "się świetnie sprawdzać".
Podstawową fizykę nazywać szurskimi teoriami to dość odważne stanowisko 🙂