Autor Wątek: Galaretowae nie wiadomo co  (Przeczytany 5022 razy)

Offline sprinter

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 6
  • Reputacja: 0
Odp: Galaretowae nie wiadomo co
« Odpowiedź #15 dnia: 24.10.2024, 21:35 »
Ale swoją drogą gdyby ktoś znalazł to byłbym wdzięczny za przesłanie linka.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 379
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Galaretowae nie wiadomo co
« Odpowiedź #16 dnia: 25.10.2024, 08:24 »
Znowu powołujesz się na "jakieś" badania w akwenach. Ja piszę o konkretach, o Polsce, o niedużych stawach/sadzawkach, o praktyce nie tylko mojej tylko mądrzejszych praktyków z których rad skorzystałem i potwierdziłem u siebie, więc się nimi podzieliłem. Własny, nieduży staw łatwo obserwować i łatwo regulować pogłowie ryb, jeśli uznamy któryś gatunek za zbędny, bądź konieczny do zmniejszenia. Wodę użyźnia w zasadzie każda ryba, taki karpiszon to na potęgę, bo żre wszystko jak leci, roślinność, skorupiaki, małe ryby, a stawy są nim zarybiane i nikt sobie głowy tym nie zaprząta, a elaboraty nt. amura i tołpygi :facepalm: Takie elaboraty małego Kazia, który nigdy nie ciupał, ale zabiera głos w każdym wątku o seksie.

A skąd wiesz, że to tołpyga rozwiązała ci problem? Wystarczy, że z jakimiś nawozami na wiosnę dostałeś strzała z biogenami, i miałeś sporo zielska, na drugi już nie i wszystko przypisałeś tołpydze. Ja piszę zresztą aby uważać, bo fanów amura, co to miał 'zeżreć zielsko', jest wielu, i większość żałuje tego ruchu. A efekty widziałem na własne oczy. Dlatego nie zalecałbym szukania od razu takich rozwiązań, ale przebadanie wody na ten przykład. W USA, gdzie tołpygi jest zatrzęsienie i stanowi wielki problem, wody się nie oczyściły ale zmętniały. I tu już jest problem, bo w takich wypadkach przenikalność światła spada i rośliny naczyniowe nie mają jak się rozwijać, co często stanowi początek wielkich zmian w zbiornikach.

Jest tu wiele kwestii wartych poruszenia. Jak na przykład ilość ryb. Jeżeli się wpuszcza sporo karpia, który nie ma czego jeść, to będzie rył w dnie, co wcale dobre być nie musi (spada przenikalność, wykorzeniane są rośliny naczyniowe). Z drugiej strony czysta woda i ryby w niej zwabiają drapieżniki, ptasie głównie (czaplę na ten przykład). Więc warto pokombinować tutaj. Wielu fanów czystej wody ma siatkę ochronną nad nią.

Kolejna rzecz to brak drapieżnika. Jeżeli jest sporo drobnicy, zwłaszcza narybku, to zżera on organizmy żywiące się planktonem roślinnym, co powoduje zwiększenie jego ilości. Więc stosowanie tołpygi nie jest tu rozwiązywaniem problemu wcale, to walka ze skutkami a nie przyczynami problemu w takiej sytuacji. Może więc pomóc wpuszczenie szczupaka (ale bez przesady, bo ten też ma spore przyrosty) lub okonia (ten często znajduje się w takiej wodzie sam).

Nie twierdzę, że nie masz racji, ale aby uważać. Tołpyga i amur jako recepty na wszystko - skąd my to znamy? To nie są rodzime gatunki, i w wielu przypadkach nie trzeba ich używać. Każdy zbiornik, zwłaszcza mały, będzie zarastał, to normalny proces obumierania zbiorników, i należy umieć sobie z nim radzić. Warto mieć jednak lepsze rozpoznanie problemu, a zwłaszcza dobrze dobrać ilość takich ryb. Tutaj wpuszcza się kroczka, ale ten ma w przypadkach tych gatunków wielkie przyrosty. I kilka amurów czy tołpyg mających 20 dkg może po kilku latach mieć kilka kilo, doprowadzając do zmian które trudno odwrócić. Ty proponujesz wpuszczenie ryb w pewnej ilości. Ale jakiej? Lekarz jak przypisuje lekarstwo to dobiera jego dawkę do pacjenta, jego wagi etc. Więc już na tym etapie trzeba to przemyśleć, aby sobie bardziej nie zaszkodzić. I sam sens posiadania stawu i jego wykorzystania jest istotny. Czy to ma być coś gdzie nie trzeba ryb dokarmiać, czy też chcemy mieć więcej ryby. Czy jest do zjedzenia czy też nie? Bo jak ryby jest więcej, to potrzebuje pokarmu. Jak ma być jedzona, to nie zawsze dobre jest karmienie jej pelletami, lepsze jest ziarno. Może to ma być staw wędkarski, gdzie o rybę trudno? A może ma być to mała komercja? I już na tym poziomie dobór ilości tołpyg czy amura jest niesamowicie istotny. Ty podajesz swoją receptę na sukces, ale nie musi się ona sprawdzić komuś innemu, bo staw stawowi nierówny. A na jeziorze o którym pisałem, że amur zeżarł spory pas trzcin, nie trzeba było kilku lat aby podrósł. Wydarzyło się to w rok, dwa. Dlatego zalecałbym ostrożność, i jak już, to wybrałbym opcję zarybienia nie kilkunastoma sztukami, ale kilkoma.
Lucjan

Offline carl23

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 740
  • Reputacja: 338
  • to zwykły kłamca z wielkim ego jest...
Odp: Galaretowae nie wiadomo co
« Odpowiedź #17 dnia: 25.10.2024, 21:22 »
Nikt w okolicy nie nawozi, staw mam z oczyszczonej torfianki, gdzie w latach 50-70 ludzie wydobywali i suszyli torf do palenia. Wokół są inne bagienka, a łąka przed stawem należy do mnie. Ja dzielę się praktyką, nie twierdzę, że amur czy tołpyga to złote rozwiązanie na wszelkie bolączki stawu, ale nie piszę też wynaturzeń, jakie to gatunki passe,  mówię w jaki sposób sobie poradziłem z tym, co wrzucił założyciel tematu, ale również piszę, że temat jest szybko odwracalny, bo te gatunki nie rozmnażają się w naszych wodach w dodatku super się sieciują.  W stawie kilka lat wstecz jak w pierwszych latach stawiałem siatkę, by sprawdzić jak towarzystwo się miewa w stawie i jak przyrasta, to amury i tołpygi praktycznie to co zapuszczone to było odławiane, a karpie pojedyńcze miałem, gdzie ich pogłowie dużo wyższe było i na wędkę brały bardzo dobrze. Co do drapieżników to temat rzeka, czapli, wydrze, zimorodkom, orłom, zupełnie nie przeszkadza czy woda jest mętna czy przejrzysta, nawet bociany napierniczają ryby ze stawu, co pierwszym razem jak zaobserwowałem mocno mnie zszokowało, ale potem sam sobie wytłumaczyłem, że nie na darmo ptak ten ma tak długi dziób i korzysta z niego nie tylko na dżdżownice, myszy i krety (żaby wbrew temu co się utarło wcale nie są na pierwszym miejscu).

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 379
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Galaretowae nie wiadomo co
« Odpowiedź #18 dnia: 26.10.2024, 09:57 »
Ja dzielę się praktyką, nie twierdzę, że amur czy tołpyga to złote rozwiązanie na wszelkie bolączki stawu, ale nie piszę też wynaturzeń, jakie to gatunki passe,  mówię w jaki sposób sobie poradziłem z tym, co wrzucił założyciel tematu, ale również piszę, że temat jest szybko odwracalny, bo te gatunki nie rozmnażają się w naszych wodach w dodatku super się sieciują. 

Ja też nie piszę wynaturzeń. Twój przypadek to jedna rzecz, ja piszę o innych przypadkach. Twój staw nie jest taki jak każdy inny, to nie akwarium od tego samego producenta, o tej samej objętości i z tym samym wyposażeniem. Dlatego piszę aby uważać :) Nie każdy ma ochotę odławiać ryby siecią, jak się ma rośliny podwodne, jak lilie, grążele, to nie jest to możliwe. Ja nie poleciłbym wpuszczenia 15 tołpyg, do tego skąd wiesz, że te glony na zdjęciu są zjadane przez nią? Sam piszesz, że tołpyga urosła ci bardzo mocno, więc to raczej odstrasza.

I wiele zależy właśnie od dawki. Na jeziorze gdzie widziałem co się stało z trzciną, amur nie wyrządziłby takich szkód, gdyby było go mało. Tak samo karp nie zniszczy żadnej wody, jeżeli nie ma go dużo. I największą bolączką wpuszczających jest to, że nie rozumieją jak przyrastają pewne gatunki, że z kroczka w kilka lat ma się sporą rybę. Tak nie urośnie lin albo leszcz. Ale karp, amur i tołpyga, gatunki u nas obce. I nie piszę tego jako przeciwnik karpia czy amura, ale jako ktoś, kto zaleca ostrożność. Bo mają właśnie bardzo duże przyrosty, a to oznacza, że potrzebują coraz więcej i więcej żarcia. I w pewnym momencie mogą zjadać zbyt wiele, kosztem innych gatunków. To nie jest element debaty czy gatunki obce są OK, do czego chyba się przymierzasz. Nie trzeba posiadać wody aby pewne rzeczy rozumieć, tak jak nie trzeba zjeść trucizny aby się upewnić, że jest trująca :) Dlatego trzeba dobrze dobrać dawkę. Do tego nie wspominasz o innym elemencie, bardzo istotnym. Woda jest 'czysta', aż nagle pojawia się zakwit, tak jest zazwyczaj. Więc trudno to jakoś kontrolować za pomocą ryb, natomiast są inne specyfiki, jak najbardziej przewidziane do tego typu zbiorników. Jeżeli się dokarmia ryby, to jest dopływ biogenów, więc też jest pytanie jaki jest cel takiego stawu, bo chodzi o ilość ryb aby były brania, a może o to aby coś zjeść? Takie komercje mają jedno do siebie, jeżeli tam się nie łowi, to ryby co mają jeść? Dlatego tak często jak nie ma zawodów czy presji to ryba po prostu łowiona jest bez problemu, bo jest na maksa głodna, wszelkimi technikami. Dlatego też nie rośnie szybko, bo brak pokarmu jest pewną przeszkodą.

I tu jest właśnie konieczność zapytania jaki jest cel tego stawu, jak jest duży, jak głęboki, czy będzie stale monitorowany czy też nie, czy się będzie zabierać z niego ryby czy też nie. I jak najbardziej skłaniałbym się do wpuszczenia tołpygi, sztuki lub kilku sztuk, ale niekoniecznie amura. Zależy ile jest trzcin, innych roślin, jakie one są, czy będą odławiane. I nie liczyłbym też na cudowne lekarstwo, co da czystą wodę w stawie w ten sposób, że się wpuściło tołpygi. 
Lucjan

Offline carl23

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 740
  • Reputacja: 338
  • to zwykły kłamca z wielkim ego jest...
Odp: Galaretowae nie wiadomo co
« Odpowiedź #19 dnia: 26.10.2024, 12:00 »
Roślinność i odłów siecią nie stoi ze sobą na bakier, nie trzeba ciągać włokiem czy inną "denną" siatą. Prosiłem by nie mieszać jezior do rozmowy, a próbujesz to robić. Staw czemu służy-zastanówmy się chwilę...własnemu pożytkowi? Czy to wędkarskiemu, czy hobbystycznemu, czy jako inny wariant np. hodowlany, a może jako połączenie wszystkich. nie ma to znaczenia wobec powyższych moich wpisów. W większości stawów w Polsce większość jego mieszkańców to gatunki inwazyjne/nie rodzime (sumik karłowaty, karaś srebrzysty, karp, amur, tołpyga, a nawet babka), część poprzez zarybienie a część z ikrą naniosą inne zwierzaki.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 379
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Galaretowae nie wiadomo co
« Odpowiedź #20 dnia: 27.10.2024, 09:45 »
Niepotrzebnie mnie atakujesz :) Przykład jeziora jest absolutnie adekwatny, bo wpuszczono amura w zbyt wielkiej ilości. W stawie więc będzie to samo, jeżeli przesadzisz z ilością. I nie każdy ma sieć i chęć odławiania nią ryb, jak rozrośnie się grążel to jest to utrudnione. Dlatego piszę o tym, że w zależności od tego jaki jest cel stawu, podejście do odławiania (jest siatka, i będzie często stawiana lub jej nie ma i będzie tylko wędka) to wpuszczasz różne ilości ryb. Jeżeli więc ktoś chce zjeść rybę, i będzie uszczuplał rybostan, potem dokonując zarybień, to jest to całkiem inne podejście jeżeli chce się mieć 'fajny staw z rybami' gdzie sobie łowimy i wypuszczamy. Jeżeli chcemy jeść takiego karpia, to lepiej nie dokarmiać go pelletem ale ziarnem. Jeżeli chcemy mieć rośliny, a sam staw spełnia funkcje 'ozdobne', to wtedy nie wpuszcza się zbyt wielu ryb ryjących w dnie, które z głodu będą ryć w dnie jak dziki w ziemi w poszukiwaniu żołędzi, powodując zmętnienie wody i brak jej przejrzystości. Jeżeli staw jest mniejszy, to wtedy można bronić się przed zakwitem jakimiś dodatkami, które nie szkodzą rybom. Więc nie do końca widziałbym w tym, aby mieć czystą wodę przez wpuszczenie tołpyg i amurów, zwłaszcza jeżeli chcemy pozbyć się jakiegoś glona :)

Podam ci inny przykład. Ty odławiając ryby, sprawdzając ich przyrosty, zabierając to co zbyt duże (tołpyga 7 kg to bydlę!) działasz w bardzo dobry sposób. Gdyby tak prowadzono gospodarkę na zbiorniku dużym, byłoby równie dobrze. Ale w Polsce w zdecydowanej większości przypadków tak nie jest. Odłowy czy rejestry są picem na wodę, równowaga w wodzie jest zaburzona, pojawiają się problemy z dużą ilością drobnicy, zakwity, a odłów ryb i zarybienia są ustalone na 10 lat z rzędu (limity, wymiary etc). I nie każdy będzie działał tak jak ty działasz, więc rozwiązanie które zapodałeś (wpuszczenie 15 tołpyg plus amury), dla kogoś może się okazać sporym błędem. I wiem, że tego tak nie zalecałeś, ale ktoś mógłby wyciągnąć zbyt pochopne wnioski, uważając takie zarybienie za rozwiązanie problemu, zwłaszcza nie rozumiejąc jak wielkie przyrosty ma karp, amur czy tołpyga.
Lucjan