Słyszałem o 105... Kamil, 150 to chyba za dużo. Trzeba jednak szczerze przyznać, że zdecydowana większość z tej kwoty to opłaty za dzierżawy, zarybienia lub 'operaty'.
Jak by się przyjrzeć - na 'sport' nie zostaje wiele.
Szkoda, że aby coś uzyskać, trzeba 'krzyczeć'. Może się doczekamy takich czasów, gdzie PZW poprzez ankiety lub jakieś referendum będzie robił to czego wędkarze sobie życzą. Wbrew obiegowej opinii jeżeli chcą więcej łowić, można im to zapewnić (zarybić więcej), można zrobić zbiorniki no kill (we Wrocławiu nawet rzeka czy kanał uzyskała taki status), można zorganizować 'lepsze zawody'. Pytanie czy trzeba o to 'krzyczeć'? Ja uważam, że spokojnie można płacić za etaty, któe sprawią, że będzie lepiej. Bo o wiele lepiej aby było drożej ale lepiej i profesjonalnie, niż taka chała jak teraz (sorry jeżeli kogoś uraziłem).
Znowu porównam sytuację do UK. Jeżeli ktoś myśli, że wędkarze tutaj są tacy świetni, to jest w błędzie. Składki w Angling Trust (odpowiednik PZW) opłaca raptem 19 000 osób, na milion kupionych licencji. Też mają wszystko w doopie. Ale różnica jest taka, że krzyczy za nich związek, on wszystko załatwia, broni, sądzi się gdzie trzeba (część funduszy dostaje z licencji wędkarskich). Ktoś mądrze zauważył, że lepiej mieć działającą organizację, robiącą rzeczy za wędkarzy, aby nie trzeba było krzyczeć. Dlatego szary wędkarz nawet nie wie, że ktoś nad nim czuwa, że ktoś mu organizuje zawody (Fishomania, RiverFest) i takie tam...
Polski system zarządzania 'wędkarstwem' jest po prostu nieefektywny, na dodatek szkodzi polskim wodom. Najgorsze jest to,że płacący składki czują się oszukani - ryb mało, na pewne rzeczy kasy brak, podobnie myślą ludzie w kołach i okręgu, działający zazwyczaj społecznie, dostający jeszcze cięgi od wędkarzy. Pozostaje tylko góra - gdzie są ludzie bez wizji, wykształcenia w odpowiednim kierunku (zarządzanie), nie potrafiący robić takie rzeczy jakie wykonuje Angling Trust. Dziwne to wszystko. Aby było ciekawiej, nie można ich odwołać ani odsunąć. To co najśmieszniejsze - to fakt, że składki wędkarzy decydują o jakości związku. Ilość łowiących jest bardzo istotna, idzie demograficzny wielki niż, co roku coraz więcej jest emerytów., mających zniżki, Kasy będzie ubywać, są okręgi które tracą wody (Koszalin). Dlatego właśnie aby utrzymywać się na powierzchni, trzeba walczyć o popularność u szeregowych członków związku. Takie zawody to przykład, że można coś ruszyć. Niestety, okazuje się, że tak naprawdę trzeba 'krzyczeć', walczyć... Prawdopodobnie po to, aby zabrać kasę z innego projektu, bo ci co krzyczą więcej dostają więcej, zabierają tym co krzyczą słabiej. Dla mnie to jest po prostu złe zarządzanie i tyle. Ktoś na górze jest do wymiany i tyle, to co wyrabiają nie można inaczej określić jak 'baranina'