Byłem w sobotę, 12 na karpiach z tyczką. Pogoda fatalna, zimno strasznie, wiało, padał deszcz. Wymarzłem. Ryby jako tako brały, 9 karpików, 2 leszcze i 1 płotka się uwiesiła.
Karpiki weszły dopiero po godzinie od zanęcenia. Brały bardzo delikatnie. Zdecydowanie jeszcze nie żerowały. Stały bliżej środka zbiornika, żeby je zwabić trzeba było mocno się napracować a to nie było łatwe. Ręce zmarznięte, brak czucia w palcach u nóg. Generalnie nic się nie chciało, nawet z procy strzelić.
Nagrałem jakiś tam filmik ale nie potrafię tego zmontować bo nie obługują mi programy jakości 2k. Muszę to poogarniać wszystko.
Ale na razie coś tam wrzucam, wycięte z kontekstu urywki z głupią muzyczką
