Dzisiaj razem z Jędrulą, postanowiliśmy zapolować na karpie czy inne leszcze i karasie, na naszej najefektywniejszej żwirowni.
Po ostatnich podbojach śląskich komercji, bardziej czy mniej udanych, nadeszła pora sprawdzić jak się rybek zachowuje o tej porze roku, na naszej wodzie. Pogoda nie była zachęcająca od samego początku, około 5 stopni, delikatny wiaterek, oraz w końcu drobny deszcz

Łowiliśmy na metodę w niemal identyczny sposób. Kosz 70 gram na jednym z kijów i 40 stka na drugim. Różnica polegała na tym, ze mój Kolega łowił na karpiówkę i feedera.
Ja oba kije karpiowe ustawiłem na sygnałkach. Łowię tak od tego roku i bardzo mi się ten sposób spodobał


Miejscówki podnęciliśmy dosyć delikatnie, po kilka spombów. Ja miksem lorpio, plus pellecikiem i konserwową kuku, Jędrzej gotowaną kukurydzą z miksem oraz sosem wędzonym.
Od samego niemal początku rybki pojawiły się w polu nęcenia Jędruli. Najpierw mocne branie na feederze zakończone pudłem

Potem kolejne na karpiówce, delikatne drgnięcie swingera, oraz wolny podjazd pod kij. Zacięcie i znowu pudło...co jest ? Wspólnie stwierdzamy, że winowajcą będzie jakiś karaś raczej drobny. Kolega prawie stawał na głowie, zmieniał przypony, haki, przynęty. Niestety bez rezultatu
W między czasie odwiedza nas Mariusz- mariospin, biedak z powodu rodzinnej imprezy, nie mógł pozwolić sobie na dłuższą zasiadkę. Zabrał więc spina i postanowił wykorzystać wolne 2 godziny na krótki rekonesans po żwirowni. W końcu jego nick do czegoś zobowiązuję

Chłopak się przywitał, pogadał chwilkę i poszedł obrzucać znajome miejscówki. Po około 30 minutach wrócił bezczelny, zagrać nam na nerwach

Sandacz bodajże 53 cm. na perłowego fishhuntera, po pięknym braniu z opadu, wynagrodził mu brak czasu na karpie

Muszę przyznać, że zazdroszczę mu niemiłosiernie, spina odstawiłem jakiś czas temu na rzecz feederków i karpiowych nauk. Ta rybka w jesiennej scenerii, pobudziła wspomnienia


Najlepsze jest to, że Mariusz miał potem jeszcze jedno piękne branie po którym sandał obciął mu ogon w gumce i zostawił ślad po dwóch zębach

Ewidentnie drapieżnik się uaktywnił, przynajmniej dzisiaj.
Wracając do naszej potyczki z karpiami na jesieni, to Jędrula może być dzisiaj nerwowy. Chłopina zacinał chyba z 5 razy brania, które niestety nie dały ryby. Najpewniej sprawcami były dosyć liczne na tym łowisku karasie. Najlepsze jest to, ze rybek był dzisiaj bardzo aktywny przy powierzchni wody. Co po chwilę dało się zauważyć spławy karpia czy wiry na wodzie. Pod koniec naszej sesji, nie wytrzymałem i jeden z zestawów rzuciłem nieco dalej od pola nęcenia, w miejscu gdzie zauważyliśmy spławiające się ryby. Miejscówka 4 metry głęboka, naiwnością byłoby uwierzyć, że coś pobierze z dna, kiedy ryba się rzuca przy powierzchni... No i było zdziwko, dwa rzuty, najpierw branie na pusto, delikatne raczej karasia. Następnie gdy byliśmy już niemal spakowani, fajne branie do brzegu i kaperek 51 cm

Złowiłem więc jesiennego mulaka, ale pozostaje mały niedosyt. Po pierwsze związany z faktem, że rybę namierzyłem na koniec łowienia, gdy musieliśmy się zwijać. Po drugie, że te cwane bestie po raz kolejny nas załadowały w banbuko
Pozdrawiam.