Witam
Dzień wolny od pracy, tak jak zwykle wybrałem się na ryby i to w nowe miejsce, gdzie dawno tam nie wędkowałem. Dla odmiany, postanowiłem łowić metodą spławikową i odległościową. Ale dzień wcześniej jak widzicie na zdjęciu, rozrobiłem sobie zanętę, żeby tego wszystkiego ze sobą nie wozić na łowisko. Trochę zanęty, glina, ugotowałem też koponię, peletu 3 mm, będzie na bogato, trochę atraktora, kilka razy przetarłem przez sito, zakryłem, niech dochodzi przez kilka godzin. Rano nad wodą musiałem tylko doprawić.
A więc wstałem, poszedłem na autobus, który miałem po 4 godzinie. zajechałem nad wodę i pierwsze co zrobiłem to doprawiłem wczorajszą zanętę. Dodałem puszkę kukurydzy, zapachu kolendry, paczkę pinki, dwie paczki kastera, jak szaleć to szaleć. Niech wpieprzają póki Pyza jest w dobrym humorze
Wybrałem miejsce w którym będę dzisiaj wędkował. Tak jak widzicie na zdjęciu.
Jeszcze jedna fotka, bo mi się podoba to miejsce.
Wybrałem sobie spławik, którym zacząłem dzisiejsze wędkowanie.
Postanowiłem dzisiaj łowić w większości na kulki Carp Only, mam ich sporo smaków, niektóre już mi się sprawdzały przy spławik, ale dużo zakupiłem nowych i dlatego dzisiaj chciałem sprawdzić nowe.
Dzień wcześniej zawiązałem sobie w domu 3 przypony pod te kulki. Szlag chciał mnie trafić z przygotowaniem tych 3 przyponów. Ciężko było zawiązać na kolanku tradycyjnym węzłem i jeszcze żeby igiełka była na kulkę - czyli włos. Oczywiście haczyk Gamakatsu nr 10, żyłka 0.10.
Kilka kul do wody i zaczynamy dzisiejszą zabawę.
Zestaw zarzuciłem, oczywiście łowiłem dzisiaj na jedną wędkę, odległościówkę, nie wielkim kołowrotkiem a na nim żyłka 0.14 mm.
Podeszły mi nie wielkie leszczyki, tak jak widzicie na zdjęciu, co jakiś czas nie wielka płotka lub nie duża wzdręga.
Trafiły się też 4 sztuki lina. Oczywiście liny były nie duże, w przedziale 29 cm miał najmniejszy, 33 cm, 34 cm, a największy jak widzicie na zdjęciu 37 cm. To łowiąc na spławik przy przyponie 0.10 była fajna jazda. Nie powiem, miałem też coś większego, dlatego łowiąc kilka godzin straciłem 3 przygotowane dzień wcześniej przypony. Oczywiście przypon nie wytrzymał a ryba dumna odpłynęła.
Jeszcze jedno zdjęcie tego największego lina na tle pięknej miejscówki
Po stracie 3 przyponów, musiałem zmienić przypon na zwykły i łowić na pinki.
Oczywiście zmiana spławika, super delikatny spławik z całości wykonany z jednego kawałka balsy. Stare ale jare.
Zamontowałem go przelotowo jak widzicie na zdjęciu.
Wziąłem ze sobą odmarznięty z zamrażalki pelety, które po wędkowaniu zostawały mi i zabierałem je do domu, a że żonka w domu krzyczy, że nowe zanęty rozrabiam a starych z lodówki nie ruszam, to wziąłem je sobą. Porobiłem kulki, zacząłem strzelać na 35 m, na którym łowiłem. Ryba sporadycznie brała, jakaś nie duża płotka, mała wzdręga, najlepsze brania były oczywiście na kulki i to właśnie z rana. Ale zmiana na robaki nie dawała już żadnych lepszych efektów. Ciśnienie znów rosło, ryba znów przestała brać. Postanowiłem wcześniej zakończyć dzisiejsze wędkowanie. Wszak dziś dzień dziecka i postanowiłem pójść z dziećmi dzisiaj na pizze
w sumie 21 sztuk, na 9 godzin łowienia, no nie całe.. Bo jeszcze dojście do łowiska, przygotowanie zanęty, ale i tak jestem zadowolony z tego wyniku.
Było ok, widzicie na zdjęciu nowe okulary, które zakupiłem na aliexpress, do wędkowania na spławik, fajnie się widzi spławik przez nie z daleka. I każde tyknięcie na spławiku, ale muszę jeszcze kilka razy połowić z tymi okularami, żeby się do nich przyzwyczaić.
Słońca nabrałem, odpocząłem, po obcowałem z dziką naturą, coś się tam zawiesiło. No i te pierwsze linki, może nie za duże, ale pierwsze w tym roku
Pozdrawiam