Witam wszystkich!
Pierwszy weekend wolny w tym miesiącu od pracy, więc wybrałem się na ryby. Zobaczyć czy odmarzła moja ulubiona rzeka. Nie jechałem pierwszym autobusem - wybrałem się trochę później. 8.30 miałem autobus nad wodę. Więc zacząłem łowić przed godziną 10, po krótkich przygotowaniach i dojściu na miejsce.
Okazało się, że rzeka była odmarznięta, ale w nie których miejscach jak widać na zdjęciu - jeszcze były kawałki zamarzniętego lodu.
Zobaczcie jak ładnie się prezentuje, "moja" nie wielka rzeka o tej porze roku
. Pogoda była piękna, cieplutko.
Rozrobiłem trochę zanęty, nie dużo jak na tę porę roku, wymieszałem z gliną, trochę zapachu z umiarem, odrobinę pinki i gotowe. Po kilka kulek na dołek i zobaczymy.
Zestaw na który będę łowił, to delikatnie jak na tę porę roku, wędka 3 m, niewielki kołowrotek, na nim nawinięta żyłka 0,16 mm.
Oraz żyłka przyponowa 0.08 mm lub 0.10 mm, w zależności co będzie skubało, tak jak i haczyki, nr 12 i trochę większe nr 10. Do tego stick - mój ulubiony 1,5 g, oliwka 1 g, stoper gumowy i śrucina dociążająca. Takim zestawem dzisiaj łowiłem. Nie za dużo bagażu, oczywiście 1 wędka. Lubię tę porę roku, bo chociaż się nie nadźwigam tego sprzętu, jak w lato.
Zakładałem na haczyk, 2 pinki, bo tylko na nie dzisiaj łowiłem. Chciałem połowić białej ryby. Ale okazało się, że pierwszą rybę jaką złowiłem był niewielki okonek. Zobaczcie jak ładnie ubarwiony na tę porę roku. Złowiłem jeszcze ze 2 - 3 sztuki, niewielkie, w podobnym wymiarze. Musiałem opuścić to miejsce i iść w inne.
3 kule do wody, i próbujemy. W końcu pierwsza płotka. Nieźle się zapowiada.
Następna. W jednym miejscu, złowiłem 14 wymiarowych, tak jak się to mówi - do wzięcia ryb - ale, że byłem pierwszy raz, na rozpoznanie terenu, dzisiaj ryb nie biorę. Ryby bezpośrednio zostały wypuszczone do wody. Nawet siatki nie brałem z domu, żeby je przetrzymywać, bo nie było takiej potrzeby. Szybkie zdjęcie i do wody.
Nawet takie małe płoteczki jak widać na zdjęciu mi skubały, ale nie brałem ich pod uwagę do zanotowania
Inne płotki, które zdążyłem sfotografować
Ale cóż, zanęta się skończyła, ryby przestały brać, trzeba było wracać do domu
Ogólnie mówiąc, pogoda fajna, wyjazd udany, ryby nie za wielkie ale cieszą, jeden jaź zerwany, fajny był, ale nie wyjęty, to ryba się nie liczy, i na niego przyjdzie pora
dwa przypony zerwane, bo to dzika woda, żeby rybę złowić trzeba ryzykować, i rzucać tuż przy krzakach albo łowić z dna tak jak ja dzisiaj łowiłem - targałem przynętę po dnie łowiska, to dzisiaj dawało radę na moje niewielkie płotki.
Pozdrawiam