Chyba porażka dnia dzisiejszego. Jako, że jestem uparty, a od wczoraj słyszałem jakieś dziwne szmery w służbowym aucie, pojechałem na nasz warsztat. Mówię co i jak. Jakoś ciężko było zaznaczyć co słyszę. Padła decyzja: na kanał. No wjechałem. Kabina w górę, zdjęli pokrywę "klawiatury" i co? No i skończyło się rumakowanie. Wałek rozrządu odmówił posłuszeństwa oraz woli współpracy, co doprowadziło do nierządu
Auto wyłączone z ruchu na dwa dni, a ja męczę się w zastępczym.
Żeby było ciekawiej, to jeszcze In-Post molestuje mnie kretyńskimi SMS-ami, żeby zrobić miejsce na inne paczki. A co ja na to? No ładnie i rzeczowo im napisałem, że wolę przepłacić i czekać bóg wie ile na paczkę z poczty, jak słuchać ich żałosnego skamlania o miejsce w paczkomacie. Po raz kolejny zapytowywuję się ja: W jakim kraju/czasach ja żyję?