Kiedyś miałem jednego patyka. Samoróbę ala spinning, z włókna. Stoi w piwnicy, może doczeka się wymiany przelotek i nowego życia.
Do tego chlebak z podstawowymi manelami do spławika i gruntu. Dawało radę.
Dziś jestem szczęśliwym posiadaczem aż dwóch fabrycznych patyków z dolnej półki cenowej:
- match od Jaxona
- feeder od Kongera.
Reszta maneli nadal mieści się w torbie wielkości chlebaka. O dziwo, ryby również biorą.