Świetny pomysł, super inicjatywa.
Pozwolę sobie wyrazić swoje spostrzeżenia w tym temacie. Z zasadą "No kill" spotkałem się na początku swojego "karpiowania" a było to pod koniec lat osiemdziesiątych czyli bardzo dawno temu, kiedy paru z Was pewno nie było jeszcze na świecie. Powstawały wtedy kluby karpiowe, których guru był Przemysław M. Sam byłem w jednym z takowych i uczestniczyłem w kilku zjazdach. Na "swojej" ziemi zacząłem popularyzować powyższą zasadę i z satysfakcją stwierdzę, że kilkunastu naśladowców przekonałem, że satysfakcja z wypuszczenia złowionej ryby może być nie mniejsza niż z jej złowienia. Wtedy miałem dwadzieścia parę lat i naganne postrzeganie mojej pasji przez starszych wędkarzy zrzucałem na karb wieku. Trudno była przekonać tych ludzi do myśli, że wędkarstwo tym właśnie różni się od łowiectwa, że mamy szansę kilkakrotnie spotkać się z tą samą rybą o ile o to zadbany. Dziś mając pięćdziesiąt lat nadal spotykam się z tymi samymi niestety opiniami, niestety nawet ze strony ludzi wykształconych, którzy z racji nabytej fachowej wiedzy powinni opowiedzieć się po stronie moich racji. Na zeszłorocznym zebraniu wędkarskim, zaproszony z Okręgowego Zarządu PZW Ichtiolog przekonywał, że wprowadzony rok wcześniej (po 25 latach walki) nakaz wypuszczania ryb powyżej 5 kg działa niekorzystnie na ekosystem jeziora, które dzierżawimy. Przekonywał, że wielkie karpie i amury są sprawcami degradacji roślinności, ba nawet zubożenia rybostanu. Nie wiem jak skomentować słowa " kilkunastokilogramowe karpie i amury dużo jedzą i dużo wydalają zaśmiecając jeziora". Oczywiście wcześniejszy, cytowany przepis o ochronie dużych ryb został poddany głosowaniu i w stosunku 10/60 upadł. Żadne argumenty, żadne racje nie przemawiają do tych ludzi a dodam, że są to w większości osoby z wyższym wykształceniem. Podam tylko jeden ze śmieszniejszych kontrargumentów."Ci, którzy w Naszym Kole chcą łowić duże ryby niech jadą na łowiska specjalne i tam nałowią się do woli". Zapewne z takimi samymi sytuacjami spotykacie się w swoich kołach wędkarskich. Walczę z tym twardogłowiem bardzo długo i choć coraz mniej młodzieży chwyta za wędki to dostrzegam płomyk nadziei w tym mroku głupoty. Dlatego takie pomysły i inicjatywy mogą ten płomyk rozświetlić. Pozdrawiam