Byłem dzisiaj na Różanym i... zamknięte, ale połowiłem, bo opiekun łowiska mnie wpuścił
. Przy okazji potwierdziłem, że opiekun łowiska, również dzierżawi jezioro Jerzyn
. Dzisiaj niestety nie tylko pogoda nie dopisała, ale przede wszystkim ryby, zadrwiły sobie ze mnie setnie. Było kilka spławów, nawet delikatne brania - przypuszczam, że ryba przepływała koło mojej przynęty, stąd wskazania na szczytówce, ale szczytem wszystkiego było podpłynięcie karpia pod sam brzeg. Podkładałem mu przez ponad minutę przynętę pod pysk i nic, nawet nie był zainteresowany. Na koniec tych pieszczot walnąłem go podajnikiem w kark, oczywiście przypadkiem, a ten drań ani drgnął. Przez chwilę myślałem, żeby podebrać go podbierakiem, ale nie chciałem go moczyć. Po tym zdarzeniu, zwinąłem majdan i udałęm się do domu, popłakać w poduszkę, bo... podobna pogoda ma być w piątek - mam nadzieję, że tym razem synoptycy się pomylą.