Ja bym upatrywał wiele powodów takiego 'zacofania'. Niestety, PZW powinno uświadamiać wędkarzy od dawien dawna i promowac pewne zachowania nad wodą. Duże ilości spożywek są szkodliwe dla wielu zbiorników, dlatego warto edukować ludzi. Nie wiem dlaczego ale bardzo cżęsto wędkarze myslą, że 'im więcej tym lepiej'. To ma sens jak ryba żeruje i mamy ciągłe brania, jednak jak brań nie ma...
Białe robaki są świetna alternatywą, są wcale nie takie drogie i raczej nie użyźniają wody...
Ta 'świadomość' to taki system naczyń połączonych. Niestety, w PZW na samej górze nie mamy osób z odpowiednia wiedzą, mamy działaczy. Dlatego tak to wygląda. Jest promocja wyczynu spławikowego - ale w dziwny sposób ta wiedza jest pośród wyczynowców tylko. Całe szczęście, że nowe pokolenia są już całkiem inne

Ja sugeruje, że duża część wędkarzy nie zawraca sobie głowy takimi rzeczami jak dobre przygotowanie zanęty. Polskie firmy może się przystosowały do tego podejścia, wędkarze nie wymagają nie wiadomo czego to oni nie będą inwestować dodatkowych środków w marketing, filmy lub artykuły.
Dlatego będą oglądać plecy takiego takiego Lorpio teraz. Jeżeli posiada się firmę, to trzeba planować - i mieć wizje na to jak się układać będzie 'rynek', trzeba mieć odpowiedzi na działania konkurencji, mieć nowości. Widzieć co będzie za rok, dwa, trzy...
Lorpio i Traper odrobili zadanie domowe, inni nie do końca. Konkurencja rośnie, produktów jest coraz więcej. Zatrzymanie się na zanętach budżetowych to słaba strategia - bo przewracanie wielkimi ciężarami nie jest wcale tak opłacalne. Lorpio ma zanętę 700 gramów w cenie zanęt tanich mających 2-3 kilogramy. Co się łatwiej pakuje? Jakie są koszty transportu, produkcji? O wiele mniejsze przy 700 gramach, nieprawdaż?
Jasne, że wciąż tanie produkty się będą sprzedawać - ale czy firmy 'tanie' będą miały tutaj mocny zysk? Wątpię...