Wczoraj wybrałem się na rybki... chciałem odwiedzić dzikie jeziorko o którym mówił mi miejscowy wędkarz...przeprawa przez pola zakończyła się mokrymi spodniami po jaja

A jezioro zarośnięte i niski stan wody nie pozwolił wędkować więc z powrotem przez pola

Pojechałem na inne jeziorko z brakiem dojazdu autem (przynajmniej tak mi się wydawało) i znów sobie pospacerowałem z tobołkami

I jeszcze musiałem okrążyć jezioro lasem bo tylko z drugiej strony dało się łowić i tam właśnie znalazłem drogę dojazdową:D Bardzo fajna woda. Oznak żerowania było bardzo dużo tylko miejscówka strasznie zarośnięta. Połowiłem sporo krasnopiórek dochodzących do 22 cm, płoteczki, okoń 20+, 3 linki ale mikrusy (21, 23, 24 cm) i jeden się zerwał. Z gruntu tylko jedna rybka i to zaczepiona za oko
