Wczoraj drugi raz "zaliczyłem" 3 godzinki nad pobliską zaporówką (mam 2 km), lecz już w innym, niż ulubionym miejscu.
Przed dwoma dniami złowiłem kilka jak dla mnie ładnych płotek i największą widział przechodzący z psem koleś. Już poszła fama, że nałowiłem płoci w przedziale 20-30cm i to 18szt, kurde plota może narobić zamieszania. Na mojej skromnej miejscówce, na której starcza dla mnie miejsca, jak się porozkładam, stało 3 kolesi i każdy postawił po dwa kije z gruntu jak na rzekę. Na grubo, szczytówy wysoko i te dzwonki, po co to komu, zawsze się dziwię, oczywiście chodzi mi o te montowane na stało, nad łowiskiem potem "hosanna" na całego idzie. Kuzyn mi mówił, że przyjechali kilkanaście minut przede mną, zwinęli się po 2 godzinach bez ryby.
Wczoraj na moim pickerku 4 brania strasznie chimeryczne (zacięte za późno) i jak już zwijałem się, dosłownie jedna wędka była już zwinięta, ta poniższa płotka uratowała honor i nie zblankowałem, słaby wypadzik, ale dziś mam wolny dzionek (idę na nockę), więc od 11 do 18 go fishing

.