Z racji wykonywanego zawodu powiem Wam, że odkażanie ran u ryb to trochę przerost formy nad treścią. Dlaczego tak uważam?
- po pierwsze, NIE MA środka dezynfekcyjnego, który utrzymałby się na ciele ryby pod wodą na tyle długo, by mógł zadziałać, stanowić ochronę uszkodzonych tkanek. Rany u człowieka dezynfekuje się dwa razy dziennie - a człowiek nie żyje pod wodą,
- po drugie, by rybie nie zaszkodzić, dezynfekując rany pyska, NIE MOŻNA używać substancji silnych, które mogą uszkodzić skrzela,
- po trzecie, ryba ma o wiele mocniejszy układ odpornościowy niż my ludzie i doskonale radzi sobie sama przy różnych uszkodzeniach ciała.
Jeśli ktoś ma wewnętrzną potrzebę dezynfekować rany rybie - proszę używać wymienionego wyżej Octeniseptu.
Srodki produkowane specjalnie do dezynfekcji ran po haczyku dla ryb są oparte na zieleni malachitowej, błękitu metylenowego i trypaflawinie, to samo stosowało się u ludzi przed pierwszą wojną światową, gdy jeszcze nie znano antybiotyków, więc nie trudno wysnuć właściwe wnioski co do ich skuteczności