Nie do końca się zgodzę, że potrzebne jest aż tyle soli co sugeruje Ciechański. Mam też wątpliwość czy tu chodzi o 'nośnik zapachu'. Ryby to nie gady czy ssaki, więc zimą u nich zapach nie odgrywa takiej roli.
Skąd te wątpliwości, że sól nie spełnia roli nośnika zapachu? Moim zdaniem sól odciąga wodę z produktów wraz z rozpuszczonymi substancjami i to wszystko uwalnia się po wrzuceniu do wody.
Ciechański sugeruje ilość na podstawie doświadczenia którego nie można mu odmówić. Wyraźnie pisze na które gatunki warto solić więcej.
Gady hibernują w zimie więc mają na to wyj..e
Ssaki mięsożerne przez cały rok polegają na zapachu, roślinożerne w mniejszym stopniu niż latem. Żyjemy w czasach internetu i jak nie podatki przy zakupach w Chinach to chlapniesz coś innego.
W jaki sposób ryby które łowisz zimą dowiadują się o tym, że zanęciłeś czymś wartym uwagi? Wzrok mają słaby, jedna drugiej nie zawoła 
Opieram się na tym, że zimą zapach jest mało ważny, za to liczy się kolor. Waftersy mają aromat głównie po to, aby kupujący je chciał kupić, i ma to znaczenie zwłaszcza przy zimnej wodzie, i mówił o tym sam Steve Ringer, tłumacząc dlaczego waftersy mają aromat

A on produkuje je, więc wie co mówi, to takie chwile szczerości, zanim jeszcze osiągnęli taki sukces (na targach tłumaczył dlaczego ich waftersy mają zapach). Potwierdza to wielu innych wędkarzy.
I nie uderzam w Ciechańskiego, ale w teorię o soli jako nośnika zapachu. Zimą ryba nie chce jeść, więc apetyt ma bardzo mały. Skoro lin zagrzebany w mule może przehibernować kilka miesięcy, to inne karpiowate nie potrzebują też takich ilości żarcia, nie muszą go więc poszukiwać jakby zależało od tego przeżycie. Są oczywiście wyjątki, ale to raczej dotyczy gatunków które się ruszają, jak te rzeczne, gdzie są większe ubytki energii. To dlatego brzana i kleń nie płyną na zimowiska jak leszcz czy płoć, zmierzają raczej w głębsze miejsca (gdzie prąd jest mniejszy). Samo łowienie karpi zimą to przykład tego jak nie trzeba żadnego zapachu, to szukanie ryb i podstawianie im czegoś pod nos. I zapach nie ma tu żadnego znaczenia, gdyby miał, to by wędkarze zauważyli różnicę

I prawdopodobnie nie chodzi o to, że ryba traci węch zimą lub on słabnie, ale nie potrzebuje go bo nie potrzebuje jedzenia. Ryby są zmiennocieplne, ssaki i ptaki stałocieplne, więc potrzebują cały czas pokarmu (chyba, że mamy do czynienia z wyjątkami jak niedźwiedzie, które śpią zimą, po zebraniu odpowiedniego zapasu tkanki tłuszczowej), więc i zapachu.
A sól pełni raczej inną rolę, chodzi o gospodarkę wodno-elektrolitową

I tu też wg mnie zimą potrzebują jej mniej. I jasne, że jego obserwacje mogą być słuszne przy łowieniu spod lodu, jeżeli nawalone jest sporo zimowej zanęty mocno słonej zimą (a co z robactwem, podstawa zimowego łowienia?). Nie uważam jednak, że ma to związek ze wzmocnieniem zapachu

Pytanie ile tej soli potrzeba, a to już całkiem inne zagadnienie. Jeżeli najlepsze zanęty nie składają się w dużej mierze z soli, to czy naprawdę dosalanie zanęty da nam lepsze wyniki? Wg mnie nie, a to sugeruje Ciechański. Można by się zastanowić, po co w ogóle wzmacniać zapach czegokolwiek? Wg mnie wielu wędkarzy przenosi tu rzeczy z poziomu własnego nosa i ludzkiego węchu na poziom ryb. A te mają węch bardzo, bardzo mocny, wyczuwają pokarm bardzo dobrze. Problem w tym, że inaczej jest z dyfuzją cząsteczek w powietrzu a inaczej w wodzie. W wodzie stojącej trudno o rozprzestrzenianie się zapachu, inaczej jest z powietrzem, które mocno się miesza, rotuje, nawet po leciutkim podmuchu. Dlatego zapach jest ważniejszy na rzekach, i naprowadza ryby, na wodzie stojącej to już tak nie działa. Do tego ryby mają węch doskonały, więc czują zapach takich pelletów czy zanęty, nie potrzebują dowalenia masy jakieś truskawki

Większość najlepszych wyczynowców w UK mówi zaskakującą jedną rzecz o swoim wędkowaniu - opierają się na prostocie, to znaczy nie na zapachach, super kolorach i tak dalej, ale na
prostym korzystaniu z małej liczby opcji. I są to wędkarze łowiący duże ilości ryb, podczas gdy w Polsce mamy wciąż do czynienia z dłubanką wyczynowców spławikowych i taką liczbą przepisów i opcji, że można zwariować. Szkoda, że nie ma to przełożenia na ilość łowionych przez nich ryb

I do tego się między innymi odnoszę, że nie wiem czy warto kombinować mocno z solą. Polecam samemu zrobić testy. Wg mnie natomiast jest sens użycia jej w wielu przypadkach, zwłaszcza tej w kryształkach, zwłaszcza w PVA bagach, można zrobić sobie jakiegoś dipa do nasalania przynęt na włos, posprawdzać. Nie jest to jednak klucz do ryb, nie zwiększy wyników o kilkaset procent, nie otworzy wody. I zapewniam, że w przypadku jeżeli chodziłoby o samo wzmacnianie zapachu, to rybie to nie jest potrzebne, bo ona dysponuje węchem doskonałym, a to już potwierdzają ichtiolodzy i ich badania.
Dla Metodowców - polecam testy, gdzie kupujecie sól kamienną lub morską, i do gotowego miksu w pojemniku dosypujecie jej pewną ilość, tak aby podajnik miał jej sporo. Czy wyniki będą lepsze?
