...w ramach "rozluźnienia" nie padał tekst: "Weź to gówno, bo mi zestaw popierdolisz". Wiadomo, koledzy 
Jeśli dodać do tego tekst: "Co się patrzysz, dziadku!", o którym kiedyś wspominałem (historia z "bobrem"), to mamy komplet.
Wydaje mi się,że moja historia,nie ewoluuje do tak "wyszukanego" żartu. Ciężko było zrozumieć mowę tego osobnika.
Tak czy inaczej faktycznie czasem człowiek obróci takie traumy w żart,nie wiem czy to jakaś forma radzenia sobie z problemem,złym wspomnieniem?
Mój (teraz już dobry znajomy) inwestor ,z branży budowlanej,zanim rozpocząłem z nim współpracę,przez wiele lat borykał się z różnymi ekipami budowlanymi,fachowcami czy złotymi rączkami.
Na jednej z pierwszych prac, jakie podjąłem u tegoż człowieka, wyszła na jaw dość niesmaczna sprawa.
Postanowił uporządkować strych w domu,bo prace miały się już ku końcowi.Było tam trochę graciarstwa i resztek materiałów,oraz całkiem sporo jednorazowych reklamówek jakie dostaje się niemal we wszystkich marketach. Okazało się,że poprzednia ekipa chodziła na stryszek ,żeby się... wysr**ć

A reklamówki to właśnie dowody tych czynów. Niesmak i przerażenie w oczach Łukasza pamiętam do dziś. O tyle jeszcze trudno było mu w to uwierzyć ,że pierwszego dnia zakupił wc ,w wiadomym celu i przekazał ekipie by chociaż prowizorycznie podłączyli.
Dziś jednak ta historia powoduje serię żartów,niespecjalnie zrozumiałych dla osób z zewnątrz.
Przykłady:
- wchodzimy na nową nieruchomość,ja pytam z przerażoną miną "czy jest tutaj chociaż strych" ?
- "jak będziesz w Biedronce ,weź kilka zrywek więcej"
- "nie kupuj na razie wc,przecież jest strych"
- "pożycz mi reklamówkę"
- "zaraz wracam!" i w pośpiechu na strych
- "posprzątasz te reklamówki? "
- co jest w tych worach? - "opakowania po wełnie,butelki,jakieś worki,i inne g*wna"
etc