Autor Wątek: Znowu o ryb zabieraniu...  (Przeczytany 43811 razy)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 490
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
« Odpowiedź #135 dnia: 16.07.2016, 07:28 »
Rzeczywiście jest ciężko.... :-\  Co ciekawe kanał burzowy jak sama nazwa wskazuje jest miejscem gdzie odprowadzana jest burzówka. To są często najbardziej zanieczyszczone ścieki, zwłaszcza po okresie suszy. Jedzenie takich ryb świadczy o mentalności łowiącego. Strach pomyśleć, co by taki łowca jeszcze zeżarł :)

Nie rozumiem autorów tej petycji, uważam ich za element, który najbardziej hamuje polskie wędkarstwo, zatrzymuje je a nawet cofa. Jedynym argumentem jakim można by tu fechtować, to obawa o to, aby ryby nie karłowaciały i aby móc wybierać drobnicę (o ile tej będzie wielka ilość). Ale tutaj chodzi o mięcho, mięcho i jeszcze raz mięcho.

Ale może chodzi o to aby kruszyć lody? Na pewno będzie ciężko, ale po pewnym czasie powinno iść już jak z płatka. Mamy okazję konfrontacji z ludźmi po drugiej stronie barykady (niestety - jak widać takowa istnieje). Oni nie mogą wygrać (przynajmniej nie powinni), bo nie mają rzeczowych argumentów. Na pewno jednak moga miec znajomości. Trzeba uważać. Takie petycje mogą zniszczyć dobre idee zaraz po narodzeniu :(
Lucjan

grzesiek76

  • Gość
Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
« Odpowiedź #136 dnia: 16.07.2016, 22:43 »
Mój tata po około 20-letniej przerwie postanowił trochę przeprosić się z wędkami.
Wyrobił sobie nową kartę, odstąpiłem mu dwie wędki...
No i zaczęło się.... poszukiwanie wody z rybami :)
Przekonał się że na wszystkich okolicznych wodach gdzie niegdyś łowił mnóstwo kapitalnych ryb (głównie liny) teraz jest w zasadzie studnia.

Poleciłem mu wodę gdzie sam w tym roku z dużym trudem złowiłem kilka linów i karasi. Ale to było w maju. Teraz po tarle też już echo.
Tata dostał od kolegi info o podobno nadal dość rybnej wodzie około 40km od naszego domu... Ale coś widzę że może być ciężko.

Naprawdę ojciec przekonał się że stan naszych wód 20-30 lat temu, do sytuacji obecnej to istna przepaść.
A mówiłem...:)

Offline Druid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 740
  • Reputacja: 419
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Knurów, Górny Śląsk
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
« Odpowiedź #137 dnia: 16.07.2016, 23:37 »
Zabieranie ryb z wód zanieczyszczonych tak że mogą być niebezpieczne dla człowieka które je zje to chyba taka polska specjalność. W słowackich zaporówkach jest sandaczowe eldorado - ale miejscowi dobrze wiedzą że niedaleko jest papiernia i w wodzie lądują dioksyny, nikt nie zabiera ryb . No ale nasi zabierają pełne bagażniki filetów z sandacza ( handlują tym potem czy co ? )
Szkoda że te toksyny nie mają wpływu na zapach mięsa czy smak , wtedy pewnie by nikt tego nie zabierał
Na naszym podwórku - Dzierżno Duże . Jeszcze dwa lata temu ludzie zabierali po 50 karpi w jeden dzień ( o innych rybach nie wspomnę). Mój kolega raz zabrał jednego - wywalił bo nie dało się tego zjeść, czuć było fenol czy inne chemikalia , gdy ryba smażyła się na patelni to zapach jakby kable z izolacji opalał
Pozdrawiam - Gienek

Offline DvD

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 520
  • Reputacja: 138
  • Płeć: Mężczyzna
  • Koło PZW nr 84 "Krokodyl" Wrocław
  • Lokalizacja: Wrocław / Włoszczowa (świętokrzyskie)
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
« Odpowiedź #138 dnia: 17.07.2016, 10:19 »
Koledzy wiem że nazwa kanału wskazuje na jego zanieczyszczenie, nie wiem jak jest z zanieczyszczeniami rozpuszczalnymi w wodzie, których nie widać gołym okiem, po ulewach na pewno woda jest zmącona, ale na codzień, przynajmniej w górnym odcinku, który najczęściej oglądam, woda jest bardzo czysta. Przez większość czasu kanał zasilany jest jedynie wodą z Odry, która jest przepuszczana przez Jaz Bartoszowicki. Dużo brzydsza woda na przykład jest na kanale żeglugowym, równoległym z tym NK, oddalonym o 50m, na którym ryby zabierać można bez przeszkód. Znajduje się tam m. in. Gorzelnia, która wypuszcza do kanału ścieki, które bardzo śmierdza i ogrzewają wodę.
Tak więc argument z zanieczyszczeniami nie bardzo przemawia do mnie, na pewno nie to było powodem stworzenia tam NK i raczej ktoś kto widział te wody nie da się przekonać takim argumentem.
Dawid

grzesiek76

  • Gość
Odp: Odp: Pyza Na Swojskich Wodach - 2016
« Odpowiedź #139 dnia: 17.07.2016, 10:28 »
To jest wątek Pyzy a Wy już robicie nagonkę na niego i innych że zabierają ryby :(
Co do braku ryb, to stwierdzenie że nie ma ryb bo ktoś weźmie sobie kilka sztuk jest śmieszne, problem tkwi w kłusownictwie na mniejsza skalę ( wędkarze )  większą ( zorganizowane grupy ) oraz komercyjnych odłowach rybackich.

Tak, ale i nie do końca..
Zobrazuję to na przykładzie kilku wód w mojej okolicy. Przed laty kiedy wędkujących było trochę mniej, a przede wszystkim łowili mniej skutecznie, akweny były bardzo rybne.
Obecnie to wyjątkowo słabe wody. Można trafić trochę drobnicy - głównie krasnopiórki. Czasem, wiosną trafi się karpik z zarybień.
Kłusownictwo można w zasadzie wykluczyć. Zbiorniki są bardzo silnie zarośnięte. (zresztą dlatego wód tych nie zarybia się od wieków już amurem. Zielsko w zasadzie uniemożliwia stawianie sieci i wybranie nielicznych już ryb).
Przyduchy też nie stanowią problemu. Panują tam dobre warunki tlenowe.

Na marginesie - ostatnio znalazłem dość ryby ogólnodostępny akwen. Woda jest "niczyja". Nie należy nawet do PZW. Ta maleńka "zapomniana przez Boga i ludzi" około 0,5 ha glinianka. Bardzo głęboka do około 6m. Wędkarze zaglądają tam rzadko. Jest dosłownie tylko jedno stanowisko.
W tej wodzie są ryby. W czasie pierwszej zasiadki w czasie około 1,5h i nie znając zupełnie wody,  złowiłem tam znacznie więcej ryb niż za całodzienne wędkowanie na większości innych obleganych wód. Fakt że z racji maleńkich rozmiarów wody, ryby są płochliwe i bardzo ostrożne. Ale są :)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 490
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
« Odpowiedź #140 dnia: 18.07.2016, 01:10 »
Koledzy wiem że nazwa kanału wskazuje na jego zanieczyszczenie, nie wiem jak jest z zanieczyszczeniami rozpuszczalnymi w wodzie, których nie widać gołym okiem, po ulewach na pewno woda jest zmącona, ale na codzień, przynajmniej w górnym odcinku, który najczęściej oglądam, woda jest bardzo czysta. Przez większość czasu kanał zasilany jest jedynie wodą z Odry, która jest przepuszczana przez Jaz Bartoszowicki. Dużo brzydsza woda na przykład jest na kanale żeglugowym, równoległym z tym NK, oddalonym o 50m, na którym ryby zabierać można bez przeszkód. Znajduje się tam m. in. Gorzelnia, która wypuszcza do kanału ścieki, które bardzo śmierdza i ogrzewają wodę.
Tak więc argument z zanieczyszczeniami nie bardzo przemawia do mnie, na pewno nie to było powodem stworzenia tam NK i raczej ktoś kto widział te wody nie da się przekonać takim argumentem.

Dawid, Tamiza to czysta rzeka w zasadzie... Jednak w mieście po deszczu trafia do niej mega syf. Trzeba sobie wyobrazić, co po takich dwóch tygodniach znywa solidna ulewa. Od jakiś smarów i olejów, poprzez psie odchody po jakieś chemikalia. Wystarczy okres suchyi jeden deszcz, aby woda nie miała parametrów i była bezklasowa. To nie jezioro. Po jakimś czasie woda się oczyści, ale odcinki miejskie są własnie najbardziej zanieszczyszczone. Tamiza w Londynie przy kolektorach burzowych ma najmniej ryb. Bo regularnie padają po takich deszczach. Dlatego teraz będą kierować kolektory do oczyszczalni, aby rzeka nie otrzymywała tego syfu. Problem ten dotyczy dużych miast, takim na pewno jest Wrocław.

Jak dla mnie, to jeżeli odcinek miejski jest długi, tak jak we Wrocławiu, to ryby się nie nadają do jedzenia. Wystarczy, że są raz na jakiś czas poddawane działaniom takiego syfu.  Oczywiście Polak wszystko zeżre, 'co go nie zabije to go wzmocni'... :)
Lucjan

Offline DvD

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 520
  • Reputacja: 138
  • Płeć: Mężczyzna
  • Koło PZW nr 84 "Krokodyl" Wrocław
  • Lokalizacja: Wrocław / Włoszczowa (świętokrzyskie)
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
« Odpowiedź #141 dnia: 18.07.2016, 01:21 »
No tak Lucjan, ja się zgadzam, że z takich wód nie powinno jeść się ryb. Tyle że to dotyczy każdego miejskiego odcinka, nie tylko tego konkretnego kanału. Dlatego napisałem, że w tym przypadku taki argument nie ma sensu, bo miesiarze są jacy są, a organoleptycznie woda jest czysta. W wielu innych odcinkach, skąd wolno rybę zabrać, nawet "na oko" woda jest gorsza, a mimo to ryby jedzą..
Wydaje mi się, że po prostu co wyszarpiemy to nasze, bo zdroworozsądkowo do tłuszczy nie dotrzemy..
Dawid

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 490
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
« Odpowiedź #142 dnia: 18.07.2016, 01:40 »
Ja w ogóle myślałem o tym, że odcinki miejskie powinny być no kill, ze względu na to w czym ryby pływają, wydawałoby się to oczywiste. Normalnie nie ma szansy, aby taką rybę na przykład dopuścić do handlu, przynajmniej tak mi się wydaje, że warunki to wykluczają (ryba po burzy siedzi właśnie w takiej zupie i żeruje na maksa). Jak można to porównac do ryby z morza lub jeziora? :o Tak więc z prawnego punktu widzenia, można by takie rzeczy zawrzeć w Prawie Wodnym, zakazując konsumpcji ryb na takich odcinkach. Według mnie ma to sens i można to przepchać, gdyby PZW się tym zajęło. Liczba łowiących na Odrze w Opolu jest bardzo mała, wynika to wg mnie głównie z faktu, że ludzie nie chcą jeść tych ryb (woda non stop jest z zawiesiną, nie wygląda przekonująco).

Skoro naciska się na to aby ludzie nie palili papierosów, nie zażywali narkotyków, to też można nacisnąć, aby nie jedli ryb z miejskich odcinków, mowa o większych miastach. Tam woda jest cieplejsza i tam zimują ryby, więc można na tym zyskać podwójnie :)
Lucjan

Offline DvD

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 520
  • Reputacja: 138
  • Płeć: Mężczyzna
  • Koło PZW nr 84 "Krokodyl" Wrocław
  • Lokalizacja: Wrocław / Włoszczowa (świętokrzyskie)
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
« Odpowiedź #143 dnia: 18.07.2016, 01:45 »
Ma to sens, jestem jak najbardziej za, też doszedłem do takiego wniosku. Ale obiektywnie patrząc.. Mamy do czynienia z betonem..

Skoro już o jeden odcinek jest skowyt, co by się stało jeśli w ich rozumieniu "zamknięto" by całe miasto?
Dawid

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 490
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
« Odpowiedź #144 dnia: 18.07.2016, 07:22 »
Dawid, ja podaję jeden przykład z UK, jakim jest zakaz palenia w pubach. Jak przyjechałem do Anglii, to palono w nich namiętnie. Smród jaki miała odzież po zaglądnięciu tam, był straszny (dosłownie pół minuty). Jak się piło browara to już w ogóle był horror...

A więc w roku bodajże 2007 zapowiedziano, że wprowadzony będzie zakaz palenia. Ale ludzie się burzyli! Jak to, w pubie nie można palić? Gazety wieszczyły 'koniec' co piątemu pubowi, utratę dziesiątek tysięcy miejsc pracy, zamieszki :) No i stało się... Palacze musieli zacząć wychodzić na zewnątrz. Było sarkanie, narzekanie i... Co się stało?   Nagle do pubów zaczęło przychodzić więcej osób, zwłaszcza na posiłki, okazyjne piwko. Te zaczęły serwować jedzenie jak restauracje (prawie wszystkie teraz podają), w weekendy trudno o miejsca, przychodzą całe rodziny, spotykają się znajomi. I tak się stało, że 'czarnego' końca nie było, stało się wręcz na odwrót!

Uważam, że podobnie byłoby z takimi wodami no kill. Jeżeli łowiono by wiele ryb, ludzie sami zauważyliby różnicę, zwłaszcza w tym, że rybostan na rzekach odradzałby się, tak, że i na odcinkach gdzie zabiera się byłoby lepiej. Zmniejszyłaby się presja, wyrównała. Oczywiście byłoby sprawiedliwie (ci co wypuszczają płaca tyle samo co wędkarze zabierający teraz - jest to jawna niesprawiedliwość, skutkująca często tym, że brakuje 'dobrego' przykładu, wybiera się ryby nadmiernie) i większość byłaby zadowolona z takiego obrotu sprawy.  Ale trzeba przejść przez ten najgorszy okres :) To, że nienasycone cymbały protestują nad jednym odcinkiem, to taka przeszkoda, którą trzeba szybko przeskoczyć. Ludzie muszą zauważyć różnicę. DO tego dochodzi rybostan rzek, których się praktycznie nie zarybia. Takie odcinki miejskie byłyby z punktu widzenia ochrony środowiska jak najbardziej korzystne. Oczywiście znajdą się tacy, jak chociażby naukowcy z IRŚ, co wytoczyć mogą ciężkie działa. Czyli tradycyjny zestaw 'olsztyński' - wypuszczanie ryb to sadyzm (podpieranie się starymi badaniami i nie uwzględnianie badań najnowszych), ryby trzeba zabierać i tak dalej... Ja widzę jednak rzeki w UK, i to, jak się same regulują. Łowię na Tamizie, Trencie, Wye, Kennecie i wszędzie jest to samo. Drapieżnik wykonuje swoje zadanie, jest równowaga, czasami dochodzi do zaburzeń, pojawiają się bowiem duże ilości brzan, kleni i leszczy :) Ale da się z tym chyba żyć, co?  Mam jednak nadzieję, że na rzekach się nasi mołojcy z IRŚ nie znają.
Lucjan

Online Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 034
  • Reputacja: 2238
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
« Odpowiedź #145 dnia: 18.07.2016, 09:06 »
Luk, smutna prawda jest taka, że wraz z powstaniem odcinka no-kill, trzeba by tam wprowadzić całodobowy monitoring albo inny nadzór. Ja podejrzewam, że na takiej wodzie też dziady wyłapią wszystko, a potem będzie - o proszę, no-kill, a ryb też nie ma.

Ktoś niedawno wspominał o jakiejś takiej wodzie, gdzie przy każdym stanowisku leżą łuski na trawie...
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline DvD

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 520
  • Reputacja: 138
  • Płeć: Mężczyzna
  • Koło PZW nr 84 "Krokodyl" Wrocław
  • Lokalizacja: Wrocław / Włoszczowa (świętokrzyskie)
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
« Odpowiedź #146 dnia: 18.07.2016, 10:56 »
Widzisz, w Anglii się da, bo władza jest konkretna, stanowcza i wie co robi oraz co trzeba zrobić. U nas, nie tylko w PZW siedzą głąby oderwane od rzeczywistości, które otoczyły się przyjemnym kokonem komuny i nie mają co zmieniać, bo im jest dobrze.
Zrobienie z wód miejskich wody NK na skalę kraju to gruba sprawa, nie oszukujmy się. Jeśli będziemy wołać od dołu, choćby i połowa wędkarzy się za tym opowiedziala, to jak góra nie będzie chciała, wszystko pójdzie na marne, bo im dobrze jest jak jest. A ilu nas tu jest, stosujących C&R? 10%? Widać nas w internecie, bo głównie jesteśmy bardziej świadomi i na bieżąco z technologią, ale ogólnie stanowimy odsetek.
Mówimy że wtedy wody będą lepsze, będzie więcej ryb, więcej wędkarzy, a co za tym idzie więcej kasy do związku. Logiczny ciąg przyczynowo skutkowy, choć optymistyczny, ale realny. Jednak od kiedy ludzie decyzyjni w Polsce kierują się takim rozumowaniem? Jeśli ktoś taki się trafi to nie pasuje do schematu i albo zostaje urobiony, albo wypad ze związku.
Chyba się zgodzicie..
Dawid

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 490
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
« Odpowiedź #147 dnia: 18.07.2016, 11:10 »
Ja zakładam, że w ciągu kilku lat w PZW dokona się przewrót. Takiego dna jeszcze nie było, polskie wody są beznadziejne. Jeszcze parę lat temu włodarze z Twardej mieli mocną pozycję, teraz juz tak nie jest. Kwestia jak my wędkarze się dogadamy między sobą.

I to jest najtrudniejsza z kwestii. Nie mówimy jednym głosem. Jesteśmy skłóceni, skaczemy sobie do oczu. Aby był wynik, trzeba działać wspólnie. Mam nadzieję, że da się coś osiągnąć na tym polu. Ludzie biorący ryby i wypuszczający mają ten sam interes tak naprawdę. Zróbmy rewolucję, i tak podzielmy wody, aby każdy byl zadowolony. Wystarczy utworzenie łowisk 'no kill' na co dziesiątej wodzie związkowej. Wszystkim wtedy będzie lepiej.

Niestety, trudno jest się dogadać. W ludziach jest sporo zawiści, wielu 'na złość mamie odmrozi sobie uszy', ale współpracować nie będzie. Smutne ale prawdziwe. Bo słabość tkwi w tym, że my wędkarze jesteśmy podzieleni. Patałachy z Twardej dawno powinni zostać wywiezieni taczkami za 'wyniki', kilku powinno się nawet podać do sądu, chociażby za wałki i malwersacje, które zamiata się pod dywan. Siła ZG PZW tkwi w słabości 600 tysięcy członków. Szkoda, ze tak mało osób to rozumie. Gramy do jednej bramki tak naprawdę. To czego na pewno brakuje, to wiedza. Polski wędkarz często myśli tak jak myślano kilkadziesiąt lat temu, jak ryby były. Teraz trzeba otworzyć oczy i 'widzieć' dlaczego tak się dzieje, że ryb nie ma. Bo jak ktoś wali wszystko w łeb, a później się dziwi, że sezon taki słaby (przykład górnika którego z Mateo spotkaliśmy na jednym łowisku), to znaczy, że albo jest nieuświadomiony (nie będę używał bardziej dosadnych słów) lub też chce być taki.

Doszliśmy do stanu, gdzie aby zebrać plon, trzeba zasiać. Póki co większość robi żniwa zaraz po zarybieniu, więc nie ma się co dziwić, że jest jak jest. Ale im więcej uświadomionych, tym szybciej oni zarażają tym innych. Osób myślących perspektywicznie przybywa i będzie coraz więcej. Liczę zwłaszcza na młodych, którzy boją się jeszcze zabrać głośno głos. Ale to kwestia czasu jak zaryczą :)
Lucjan

Offline DvD

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 520
  • Reputacja: 138
  • Płeć: Mężczyzna
  • Koło PZW nr 84 "Krokodyl" Wrocław
  • Lokalizacja: Wrocław / Włoszczowa (świętokrzyskie)
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
« Odpowiedź #148 dnia: 18.07.2016, 11:34 »
Oby, Lucek, oby. :)
Dawid

Offline Piitubski

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 459
  • Reputacja: 25
  • Lokalizacja: Warszawa
Odp: Znowu o ryb zabieraniu...
« Odpowiedź #149 dnia: 18.07.2016, 16:16 »
Ostatnio słyszałem o "wędkarzu", który jednego dnia z jednego miejsca wyciągnął i zabrał 24 szczupaki. Następnego dnia dziwił się, że w tym miejscu nic nie złowił. Tragedia.