Autor Wątek: Drażni mnie....  (Przeczytany 23808 razy)

Offline MarioG

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 126
  • Reputacja: 312
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Prawie pod Warszawą
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Drażni mnie....
« Odpowiedź #15 dnia: 13.08.2016, 20:50 »
A złowiłeś karpia 5 kg+ na PZW? Bo na komercji, to chyba nie rzadkość.
Na PZW też się trafiają.

Tylko tu akurat nie chodzi o to co gdzie lowic można.

Mario
Mazovia Fishing Team

Offline Rosa

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 154
  • Reputacja: 12
  • Płeć: Mężczyzna
  • Poważnie to sie leży w grobie..
  • Lokalizacja: Irlandia
Odp: Drażni mnie....
« Odpowiedź #16 dnia: 13.08.2016, 20:53 »
Mario tu gdzie mieszkam większość wód nazwałbyś komercją, ponieważ są to ''wody klubowe''. A jeżeli chodzi o wodę PZW, to kilka lat temu mialem wyniki. Nie wiem jak jest teraz, ale na podstawie FB mogę stwierdzić, że chłopaki dają radę.

JK316

  • Gość
Odp: Drażni mnie....
« Odpowiedź #17 dnia: 13.08.2016, 21:21 »
Chodzi mi o to, że na wodzie pzw (w moich okolicach) trudno o karpia powyżej 2 kg. Jedynie są małe do 2 tygodni po zarybieniu.

A co do tematu wątku...
Jeżeli nie podoba Ci się zachowanie "kolegi", to usuń go ze znajomych i tyle. Z kolei gdyby kupił rybę , to zapewne oskarżył być go o "mięsiarstwo". I tak źle, i tak niedobrze... ::)

Offline MarioG

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 126
  • Reputacja: 312
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Prawie pod Warszawą
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Drażni mnie....
« Odpowiedź #18 dnia: 13.08.2016, 21:25 »
Nie oskarżyłbym o mięsiarstwo bo nawet jak ktoś rozsądnie z PZW bierze to nie wzrusza mnie to.

Mario
Mazovia Fishing Team

JK316

  • Gość
Odp: Drażni mnie....
« Odpowiedź #19 dnia: 13.08.2016, 21:28 »
Czyli gdybyś łowił na komercji, na której można kupić złowione ryby, a Ty byś je wypuszczał, to znaczy, że drażnił być samego siebie? :o

Offline Rosa

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 154
  • Reputacja: 12
  • Płeć: Mężczyzna
  • Poważnie to sie leży w grobie..
  • Lokalizacja: Irlandia
Odp: Drażni mnie....
« Odpowiedź #20 dnia: 13.08.2016, 21:50 »
Ubiliśmy piany na kilka sezonów w przód.. Ja się wyłączam z tej dyskusji. ( brak kasku)

Offline MarioG

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 126
  • Reputacja: 312
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Prawie pod Warszawą
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Drażni mnie....
« Odpowiedź #21 dnia: 13.08.2016, 22:36 »
Moze napisze jasniej.

Drazni mnie chwalenie się wypuszczaniem tych ryb ktorych albo nie mozna zabrac albo trzeba by za nie duzo zaplacić.

Mario
Mazovia Fishing Team

Offline Ostap

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 398
  • Reputacja: 149
  • Płeć: Mężczyzna
  • Chciałeś Panią? Zapie.... na nią!
  • Lokalizacja: Wuwua
Odp: Drażni mnie....
« Odpowiedź #22 dnia: 14.08.2016, 06:42 »
Moze napisze jasniej.

Drazni mnie chwalenie się wypuszczaniem tych ryb ktorych albo nie mozna zabrac albo trzeba by za nie duzo zaplacić.
Zgadzam się z Tobą.

Dawno już mówiłem. Usuń konto z tego gówna.




Łukasz
 
Mazovia Fishing Team

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 137
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Drażni mnie....
« Odpowiedź #23 dnia: 14.08.2016, 10:15 »
Przede wszystkim, odróżnijcie łowisko PZW od łowiska komercyjnego czyli:

Łowiąc na łowisku PZW czyli praktycznie własności Narodu, to my sami przyczyniamy się do rozwoju lub upadku tych łowisk/wód. Upadek, czyli brak ryb nie wynika z zabierania ryb z łowiska zgodnie z limitami (kradzież, czyli pozyskiwanie i zabieranie ryb na handel przez złodziei i rybaków tutaj pomijam).
Aby było jasne, to moje zdanie i postępuję według własnych zasad, a nie tych zasad, co mi wciskają inni.
Więc: Po to płacimy składki, po to pracujemy za darmo na rzecz naszych łowisk, po to za darmo ja osobiście sprzątam łowisko przed jego zajęciem, bym ewentualnie czasami mógł zabrać jakąś rybę do domu (osobiście czasami piekę na ognisku, w domu jem ryby morskie). Włożyłem swoją część pracy, straty czasu, część finansową bym bez obawy mógł zabrać jakąś rybę z łowiska, która jest znacznie droższa w rzeczywistości, niż ta sama ryba kupiona w sklepie.

Wędkarz jako myśliwy, chce zjeść rybę którą sam upolował niezależnie od kosztów (sprzęt, zanęty/przynęty, strata czasu, zdrowie, ubiór, koszty dojazdu itd.).
Oznacza to, że ktoś, kto mówi, że wędkarz opłaca kartę po to, by tanim kosztem pojeść ryby jest albo ignorantem, albo po prostu głupcem.
Tu nie chodzi o efekt finansowy, ale efekt myśliwego. Zabijam, by zjeść (i broń Boże zmarnować, czyli nie zabijam ryb dużych, których nie jestem w stanie zjeść). Nie zabijam też ryb małych (niewymiarowych), które się jeszcze nie wtarły.
 
Ot całe prawo wędkarskie.

Łowiska komercyjne, to najzwyczajniejsze przedsiębiorstwa obliczone na zysk. Ktoś miał pomysł, zainwestował własne pieniądze i chce czerpać z tego stosowne korzyści. Właściciel komercji jak każdy przedsiębiorca aby mieć zyski, musi dać dobry towar i odpowiedni zysk odbiorcy jego towaru/klientowi/wędkarzowi – czyli rybę. Winien ponadto zainwestować w infrastrukturę, czyli ubikację, jakiś mały sklep, może hotel, łódź, śmietniki i… nawet popielniczki dla palących itd. itd. Aby uprzyjemnić klientowi pobyt nad wodą, są właściciele, którzy rano częstują na łowisku kawą.
 
To jest biznes Moi Drodzy Koledzy. A biznes nie polega na tym, że przedsiębiorca bierze, a klient daje. Zysk muszą mieć obie strony.

A to oznacza, że kiedy robisz film o łowieniu i po złowieniu ryby nastawiasz obiektyw kamery tak, by było widać, że rybę wypuszczasz, to zastanów się wcześniej, czy nie robisz z siebie idioty.
 
Popatrzcie, jak ryby wypuszcza Nasz Kolega Lucjan. On robi to naturalnie, czyli tak, że to nie drażni. Siedzi, łowi rybę i od razu podbierakiem wkłada rybę do wody. Mnie to nie drażni, mało, jego zachowanie i czynności które wykonuje i pokazuje na swoich filmach są naturalne. Jego wypuszczanie ryb jest rodzajem ideologii, a nie zachowaniem na pokaz.
(To nie jest włazidupstwo, to jest to, co myślę i czuję). Bo jeśli nie zgadzam się z Lucjanem, to potrafię z Nim się posprzeczać (nie zgadzam się z Lucjanem, że pewne nawyki z Wysp chce przeszczepić w Polsce, a to się nie da, bo to dwa narody o innej mentalności). Ale o pięknych rzeczach, pięknie pokazanych też trzeba mówić i to czynię niniejszym.     
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 493
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Drażni mnie....
« Odpowiedź #24 dnia: 14.08.2016, 11:19 »
Dzięki Mirek :D

Po tym co napisałeś, zastanawia mnie jedna rzecz. Czy może powinno się w jakiś sposób uświadamiać wędkarzy? Nie chodzi mi o robienie czegoś w stylu - 'nie wypuszczasz - jesteś zły', ale bardziej - 'zastanów się nad rybostanem Twojego łowiska'. Chodzi o to, że bez tarła naturalnego ryb będzie coraz mniej, zarybienia w większości przypadków nie są wystarczającą formą uzupełnienia strat. Jak dotrzeć do starszego pokolenia? Jak sprawić aby zrozumieli, że zabieranie ryby to działanie przeciwko samym sobie? Jeżeli zabije się kurę, nie będzie jaj. Dlaczego tak ciężko to zrozumieć? Czy tak trudno zauważyć że wiele łowisk osiągnęło poziom pustyni, gdzie ryb praktycznie nie ma (większych)?

Mnie najbardziej przeraża to, że ludzie zabierają ryby w sytuacji, gdzie jest ich tak mało, że będzie to miało wpływ na to co będą łowić za rok, dwa lub trzy. Taki Pyza na przykład, pomimo umiejętności i naprawdę wielkiego zaangażowania, nie mógł złowić nic godnego uwag na swoim łowisku/łowiskach przez prawie cały rok. To pokazuje jak przełowiona jest tamta woda. Wyobraźmy sobie, ze ktoś łowi tam kilka linów wiosną, i je zabiera. Ryba dostaje w łeb przed tarłem, więc będzie jeszcze gorzej! Co więc robić?

Myślę, że warto przede wszystkim żądać od PZW  ryb. To podstawa. Nie obchodzi mnie co robi RZGW, twierdzi ichtiolog Zenon Bombalina, jakiś prezes. Ryby mają być. Niech się zarybia więcej, robi tarliska, wprowadza obostrzenia limitów. Bo co z tego , że można zabrać z łowiska trzy liny, jak taki połów jest prawdopodobny jak wygrana w totolotka! Lepiej jest więc móc zabrać jednego, który jest w miarę realny. Dlatego podstawową rzeczą na łowiskach w Polsce powinny być widełki wymiarowe dla wielu ryb, tak aby mieć pewność, że są osobniki, przystępujące do tarła naturalnego, jak również dające sporo emocji, wiadomo, po co się siedzi nad wodą. Podstawą muszą być mocne zarybienia, rok w rok, aż się nie osiągnie dobrego poziomu.

Jedną z dróg do tego jest tworzenie łowisk 'no kill', gdzie można zarybić wody i zostawić samym sobie, zadowalając część wędkarzy i kierując później sporą część środków na zarybianie wód 'zwykłych'.

Moda na wypuszczanie powinna być - ale bez ostracyzmu i nienawiści internetowej. Aczkolwiek zabieranie bez umiaru i rozsądku tez powinno być w jakiś sposób delikatnie piętnowane. Zwłaszcza, że ludzie często zabierają ryby nie po to aby je zjeść, ale dlatego , że szkoda im je wypuścić. Nie wierzę, że ktoś je suma co ma 50 kilogramów, na co komu tyle?
Lucjan

Offline Rosa

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 154
  • Reputacja: 12
  • Płeć: Mężczyzna
  • Poważnie to sie leży w grobie..
  • Lokalizacja: Irlandia
Odp: Drażni mnie....
« Odpowiedź #25 dnia: 14.08.2016, 12:09 »
Luk Ty chyba zbyt długo na wyspie jesteś! W polsce najwżniejszym ekwipunkiem każdego emeryta jest nóż do skrobania! Piszesz tak jakbyś nie znał realiów.. Nie wiem jak w GB,  ale w IRL straż nie jest potrzebna, ale w PL na jednego wędkarza powinno być dwóch strażników!

JK316

  • Gość
Odp: Drażni mnie....
« Odpowiedź #26 dnia: 14.08.2016, 12:11 »
Nie wierzę, że ktoś je suma co ma 50 kilogramów, na co komu tyle?

Kiełbas narobi? Lucjan, pomyśl... W kraju bieda, to co emeryci mają jeść? :P

Offline Rosa

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 154
  • Reputacja: 12
  • Płeć: Mężczyzna
  • Poważnie to sie leży w grobie..
  • Lokalizacja: Irlandia
Odp: Drażni mnie....
« Odpowiedź #27 dnia: 14.08.2016, 12:20 »
JK316 niech żrą swoje potwierdzenie przelewu do Torunia!!

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 137
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Drażni mnie....
« Odpowiedź #28 dnia: 14.08.2016, 12:21 »
„Myślę, że warto przede wszystkim żądać od PZW  ryb”.
Tak, właśnie tak Lucjanie. Rozmawialiśmy już na ten temat. Widziałem zarybianie w Czechach, na Słowacji, w Niemczech. To tony wpuszczanej ryby w łowiska, gdzie tych ryb jest zatrzęsienie.
A czemu tak jest? Bo tam się nie kradnie. Tam włożony pieniądz przez wędkarzy jest stosownie zainwestowany.
A u nas pieniądz jest albo ukradziony, albo przejedzony i wysrany.

(Przypominam, że nie generalizuję, bo są Koła, gdzie są mądrzy ludzie). Sam byłem takiego Koła prezesem. Wiem, że się chwalę, ale „kto mnie pochwali jeśli nie zrobię tego sam”?

Pomijając ten swego rodzaju samogwałt, masz rację Lucjanie. Nauka i kontrola finansów, a następnie kontrola wpuszczanych ryb. Nie jest ważne, kto ile wziął ryb z łowiska (oby zgodnie z limitem i wyobraźnią, albo potrzebami wyrażonymi w limicie), ryby mają być.

Rybaków z naszych wód – won. Złodziei, którzy nic nie włożyli a chcą i to siatami, prądem czy innymi widłami karać przykładnie.

Regulamin PARP to 5 zdań – dosłownie.

Żadnego dojenia z kasy wędkarzy mandatami. Karani mają być ci, co na to zasługują. A zasługują złodzieje, co oznacza, Straż Wędkarska (nie ku*rwa rybacka) wyposażona przez nas wędkarzy niczym Apacz wstępujący na ścieżkę wojenną.
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline Wonski81

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 700
  • Reputacja: 939
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Tarnowskie Góry
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Drażni mnie....
« Odpowiedź #29 dnia: 14.08.2016, 14:35 »
Bardzo konstruktywna dyskusja się nawiązała.

Ja "rozgrzebię" tutaj wątek finansowy,który się tylko przewinął,a jest wg mnie jednym z głównych czynników,wpływających na sytuację wód ogólnodostępnych.
W sumie nie tylko wód,ale ...

Polska i bieda w Polsce.
Jak tak się rozejrzę wokół ,to jakoś tej biedy nie widzę :-\  Wiem,że mogą się gromy na mnie posypać,ale bez przesady. Być może odbiegamy nadal od krajów "starej unii",ale aż takiej tragedii nie ma.Jeśli ktoś ma 10zł na zakup robali i zanęty,to równie dobrze może za tą kasę nakupić lipnej wędliny i się najeść.
A nad wodą nadal widzę jak łowią dla mięsa,jakby od tego zależało przetrwanie tych ludzi czy ich rodzin,tymczasem jest zupełnie na odwrót.
Przyjeżdża emeryt samochodem za 50 czy nawet 100 tys zł, wyjmuje z bagażnika jakieś teleskopy z biedronki za 20zł/szt i idzie nad wodę. Jest to człowiek nastawiony na to,że karta musi mu się wrócić.Jeśli po zarybieniu dorwie 10 karpików,potem jakieś leszcze,przygodnego karasia i szczupaka,to już jest na plus. Nie kupi droższych wędek,bo po co?Na taką karpia 2kg też wyholuje,więc się to nie opłaca. Jeśli ktoś mi nie wierzy,to proszę zagadnąć takiego typka nad wodą.Szybko zapewne się okaże ,że wielu taka filozofia przyświeca. Do tego nieraz mają wykupione zezwolenia na łowiska licencyjne,i to z reguły na te,gdzie za daną kwotę mogą zabrać najwięcej.
Skąd się to bierze ? Ja nie wiem...
Często dotyczy to również stosunkowo młodych osób,nie tzw leśnych dziadków. Ta idea przechodzi z ojca na syna, więc mało realne są wg mnie "marzenia" ,że te pokolenie wymrze ...

Naprawdę nie sądzę,że aż tak się źle dzieje w Pl,że opłacanie karty wędkarskiej to swoisty spryt i możliwość wykarmienia siebie bądź rodzin.To już nie te czasy, za to tłumaczenie te same...

Takie swoiste nienasycenie?Pazerność? Chciwość? Jak tego nie nazwiemy,to będą to cechy negatywne.
Może to jest sposób,żeby mieć piękny dom i drogą brykę?
Wypłaty "oficjalnie" 2000zł (i narzekanie jak to strasznie źle i jakie bagno), za to na ryby,na grzyby,woda spod rynny,drewno z lasu , stare auto w dieslu,a paliwo od kumpla co jeździ tirem,leczenie za friko, leki za grosze,sanatorium co rok z zusu(bo kolega lekarz),wczasy za granicą ...itd...
A wciąż tylko wokół słyszę : mało ,mało, mało...
Im więcej kombinuje,im więcej dostanie - tym bardziej narzeka.
Gdyby tak zliczyć wszystko to,co taki osobnik nakradnie lub zakombinuje,to może okazać się ,że ma zarobek jak niejeden obywatel starej unii.

Ja od pewnego czasu zarabiam nieco przyzwoiciej, żona również parę zł przyniesie,bo wróciła do pracy po dłuższej przerwie. I tak pracujemy,zbieramy kasę.Tu coś się zepsuje, tam ząb boli, itd. I nazbierać nie potrafimy,nawet na nieduży remont w pokoju.
Dla kontrastu kolega "płacze" ,że ma 2200 na rękę,żona na minimalnej,2 dzieci . "Bieda aż piszczy". A tu 2 bryki w domu,co rok niemal wymieniane,własne mieszkanie,wczasy,mebelki,działka już kupiona pod budowę itd.
Jak podpytać,to żona korepetycji udziela,on 6h w pracy,bo ma układ z kierownikiem,a potem na "fuchy". Do tego podkrada z pracy jakieś kable,złom,różne maszyny/urządzenia.Na grzyby jak jedzie to zaraz cały bagażnik itd.

Nie chodzi o to,że narzekam. Tak tylko chcę zobrazować ;)
Wg mnie ta sytuacja przenosi się nad wodę.

Kto ten problem rozkmini i powie jak to zmienić? ;)
Czesiek