Q....wa mać jak by mi dopłacali za tego bolenia to też bym nie brał. Nie tylko za bolenia klenia i jazia też bym nie dotkną. Jestem bardzo wku.....ony bo do zalewu gdzie wedkuje jakiś wielki h................................j zapuścił wlasnie bolenia i teraz żywca nie złapiesz a przeciez sum sandacz, okoń i szczupak wystarczył by by poganiac drobnicę. Tacy oto sa mądrzy dzialacze w kole gdzie należę
Jurek masz tu kilka przepisów
i nie narzekaj, że boleń jest niejadalny
" Słyszałem już opinie, że lin to ryba kulinarnie niezdatna, że śmierdzi, że glut....., a jest rybą wręcz cudowną tak pod względem urody, jak specyficznego smaku, np robiony po zamarynowaniu na parze i w zalewie śmietanoweo chrzanowej. Słyszałem, że jazgarz to ryba wręcz trująca, że nie nadaje się do niczego, podczas kiedy dwa ładne jazgarze dodane do zupy rybnej nadają jej niepowtarzalny i wysublimowany smak, a najlepsze restauracje we Francji przykładowo, zabijają się o tę rybkę. Słyszałem opinie, że leszcz to suchotnik, że to dupa nie ryba, że ości itd.... podczas kiedy umiejętnie obrobiony leszcz w galarecie, to rarytas i bije wiekszość ryb jeśli chodzi o galaretę z rybą. A usmaż go na smalcu tylko obtoczonego w mące... Ponoć ukleja jest gównianą rybą... ale zasól ją, wymocz, zamarynuj w zalewie octowej jak moskaliki, albo usmaż na masełku z dodatkiem czosnku i bazylii, to zjadając ją, wypijesz beczkę piwa! Mówiono mi, że kiełbie to szajs... ale weź je zasól, uwędź na siatce, zalej oliwą z oliwek z dodatkiem kolorowego pieprzu i papryki, a wszystkie sardynki od razu pójdą w zapomnienie. Wysłuchałem już opinii o każdej rybie i o każdej rybie mogę coś powiedzieć, bo od "szczyla" byłem w domu uczony jak obchodzić się z rybami, mięsem, wasrzywami... praktycznie 40 lat pichcę jak opętany. Ryby robię na tysiąc sposobów, nie mówiąc o wędlinach itp. Więc nie mów mi, że to nie kwestia umiejętności. Są kraje, gdzie najgorszy szajs jest rarytasem. Weź Japonię - FUGU... czy malezyjskie żaby, które są śmiertelnie trujące. Na całym swiecie jest takich przykładów od groma. Ryba, to mięso. Jedna jest perfidnie tłusta, druga jest w sam raz, inna jest sucha. Jedna jest włóknista, inna karucha. Jedna jest oścista, a inna nie ma ości. Jedna jest kwaśna, inna słodka, jeszcze inna słonawa albo neutralna. Dopiero przyprawy i sposób obróbki wydobywają jej walory. Brzana... ile ja się nasłuchałem bredni o tym, że w okresie tarła jest trująca?! A ile przypadków zatrucia znasz?! Założę się, że ani jednego! zgodzę się, że lepiej ją łowić jesienią, bo wtedy jest nieco tłustrza, i nie trzeba z niej wyciągać tego, co niby psuje smak. To tylko mity, pogłoski, plotki i kwestia gustu. Przedstawiany tu boleń, to w zasadzie drapieżnik, więc jest rybą jak to nazywam wymasowaną. mięso nie jest specjalnie atrakcyjne, ale ma specyficzny zapach. Popularny jest tylko na wschodzie i tu pojawia się na niego metoda - lubi wschodnie przyprawy. Można go poćwiartować i bez panierki smażyć na suchej patelni, a potem z dodatkiem tartej marchwi, modrej cebuli, czosnku i miodu, marynować w occie jabłkowym ( taki przykład). Jest pyszny! A można go też dusić po obsmażeniu z dodatkiem trzech papryk ( czerwonej, żółtej i zielonej) z dodatkiem cukru trzcinowego i podawać z kaszą.... kuźwa mogę o tym pisać całe księgi! Więc czy jest to kwestaia umiejetności?! Jak ktoś potrafi jedynie posolić rybę i rypnąć nią na patelnię, to ja sie nie dziwię, że później gada się głupoty. A weź jazia, albo wzdręgę... albo świnkę, czy tam klenia - jak go zrobię, to zjesz i będziesz pytał co to za ryba! Ja się zgadzam, że są smaczniejsze ryby niż boleń. Ale też są smaczniejsze ryby niż dorsz, łosoś, pstrąg... Temat jest jak rzeka, przynajmniej dla mnie, bo od małego kucharzę i nie ma dla mnie tajemnic w tej dziedzinie.
Wybór należy do każdego z osobna. Mity zaś sprawdzam z natury, nie ufam im ślepo, bo wiele bajek w życiu słyszałem."
Nie ma ryb niejadalnych
http://forum.wedkuje.pl/post/1000-potrawz-bolenia/866600JK