Czytając niektóre komentarze po prostu tak się poczułam, startuje w wielu zawodach wyczynowych.Może moje teksty nie są dobre ale niestety nie potrafię tak pięknie jak Wy pisać poprawnie i szybko.
Moralność, etyka, człowieczeństwo, empatia, szacunek... To są bez wyjątku wzniosłe hasła, które - w mojej ocenie - mijają się z wędkarstwem. Często się nad tym zastanawiam, czasem startuję w zawodach, i dalej nie wiem, co o tym myśleć. Nawet myślistwo - kiedyś sądziłem, że wędkarze są ponad myśliwymi, bo ich łowienie nie musi mieć charakteru ostatecznego zdarzenia. Teraz, czasem sobie myślę, że właśnie zerojedynkowość polowań stawia myśliwych jako tych, którzy de facto po dobrym strzale mniej zadają bólu zwierzętom...
Ale to też nie jest do końca tak. Wielokrotnie rozmawiałem o tym z ichtiologami - odczuwalność bólu na poziomie aparatu gębowego u ryb ma zupełnie inny charakter niż wbicie kotwicy w wargę wędkarza. Ryb nie boli to w tym pojmowaniu, który my znamy na podstawie własnych doświadczeń. To raczej strach psa, który chce się zerwać z łańcucha...
Skoro już napisałem, co napisałem, czyli nic, to odnosząc się do samego filmu: walenie ryb do wiadra po farbie, dużych ryb, które pizgają łbami o rant wiadra - to znęcanie się nad zwierzętami, jak lądowanie leszcza w piachu. Wkładanie paluchów prawie pod oczy - to wstyd i tyle. Jest to zbędne, niczym nieuzasadnione znęcanie się nad rybami. Jeżeli koło by zechciało, kupię im siatkę do ważenia ryb. To również nie jest idealne, ale przyzwoite.
I tym zakończę: w wymiarze nieskalanego postępowania wobec zwierząt moralni i etyczni, czyści i prawi nigdy nie będziemy, tak jak nie można być trochę w ciąży, bo wędkarstwo zawsze łączyć się będzie z zadawaniem cierpienia.Możemy być tylko przyzwoici, a tej przyzwoitości nauczyły mnie zawody: zacinać w tempo, mieć duuuże siaty, brać ryby w sito, a nie na klatę, moczyć łapy przed wypięciem i wypuszczać ryby, zawsze!
Pozdrawiam i przepraszam za te bzdurki