Jedna składka na cały kraj?
Taaa..
Wedkarze z mazowieckiego na to czekają.
Będzie pogrom
Sam na to czekam
Bo gdzie mam łowić? Przecież nie na Mazowszu. Problem jednak w tym, że wszystkie wody, które wchłania OM, jak choćby jeziora mazurskie, jeziora pojezierza włocławsko-gostynińskiego stają się w niedługim czasie pustynią.
A na poważnie. Trzeba się skupić na tych kilku punktach wspólnych, niezależnie od tego, czy ktoś chce składki krajowej (a niech nawet ona będzie, ale proporcjonalnie wyższa - trzeba wytłumaczyć, dlaczego ma być wyższa), czy chce linów na wierzbie (trzeba wytłumaczyć, że to niemożliwe, jak zabieranie więcej, niż ... na miesiąc i nie większego, niż..., ani mniejszego, niż..., bo przecież teraz nie łowi się więcej). Trzeba wyodrębnić to, co wspólne dla wszystkich - mięsiarzy i nie mięsiarzy, postępowych i niepostępowych, dziadków i nie-dziadków, młodych i starych. A co jest wspólne - pragnienie rybnych wód. Wszystkich? No chyba wystarczą niektóre (a więc wystarczy ich i dla rybaków) itd. itd.
Ludzie są racjonalni i zdolni do wypracowania pewnego wspólnego stanowiska w najbardziej podstawowych sprawach. Przeszkodą w realizacji nawet tych podstawowych wspólnych postulatów jest jednak prawna zdolność do przeprowadzenia zmian. Ja sądzę, że jedyną drogą jest uderzenie do polityków. PZPN nie zmieniłoby się, gdyby nie ingerencja polityków. Dziurowicz nigdy by nie odszedł, gdyby nie groźby zarządem komisarycznym, wykluczeneim z rozgrywek międzynarodowych (a więc utraty kasy dla wielu innych działaczy). Podobnie z jest z PZW.
Ot, takie przemyślenia laika w dziedzinie praktycznego działania.