Tak czytam i czytam. Narzekania są słuszne, słuszne są dążenia do zmian, słuszne jest patrzenie w przyszłość. Jestem całym sercem za zmianami jednak mam jedną, zasadniczą obawę. Pojawiają się głosy, że PZW powinno upaść, zniknąć, powinno się zacząć budować wszystko od nowa. Zadam zasadnicze pytania, na które chciał bym tutaj uzyskać zasadniczą odpowiedź:
1. Kto i na jakiej podstawie, na jakich zasadach zajmie się tym, co w tej chwili robią ludzie w PZW? Na szczeblach kół, na szczeblu okręgu, na szczeblu zarządu głównego? Proszę o konkretną odpowiedź, bez filozofowania co by było gdyby.
2. W jaki sposób będą organizowane lepsze zarybienia? Kto i w jaki sposób zajmie się funduszami na ten cel, kto załatwi sprawy formalne? Ostatecznie, kto pojedzie już po te ryby do hodowcy? Kto i w jaki sposób rozliczy się z ludźmi, jeśli tacy w ogóle będą i w jaki sposób przeprowadzi to legalnie i zgodnie z prawem?
3. Kto zajmie się rybaczówkami, brzegami, sprzątaniem brzegów zbiorników? Kto będzie opiekował się w kołach młodzieżą, kto będzie organizował sport jeśli taki w ogóle będzie?
4. Kto opłaci dzierżawy zbiorników, podpisze stosowne umowy, kto wywiąże się z obowiązku sporządzenia operatów? Kto będzie nadzorował sprawy formalno-prawne?
Mogę tak wymieniać i wymieniać. Do czego zmierzam? Większość postrzega PZW jako łowienie ryb. Myśli, że jeśli znikną włodarze na stołkach to im będzie lepiej. Ale tak to nie działa. Albo w ich miejsce pojawi się ktoś inny albo to wszystko upadnie. No okej, pojawiają się glosy, że ma upaść. Dla mnie to jednak argument totalnie bzdurny i nieracjonalny.
Panowie, jeśli weźmie się pod uwagę powyższe, to widzi się tylko jeden wielki chaos. Ale widać alternatywę. Moim zdaniem jedyna alternatywa dla takiego "przedsiębiorstwa" jakim jest PZW to lokalne, małe koła opiekujące się wodami. Czyli pozostaje małe koło, które ma swoich członków, które nie będzie kołem PZW a po prostu kołem wędkarskim w mieście X i tam wędkarze będą sobie gospodarzyć po swojemu. Wybiorą władze swojego stowarzyszenia, przedstawicieli i sami będą sobie działać na swoim terenie. Myślę, że takie rozwiązanie jest jedynie słusznym, a wszelkiego rodzaju lokalne stowarzyszenia, które już działają - potwierdzają, że ma to rację bytu.