Dokąd zmierza wędkarstwo ?
Nie wiem do końca, ale skoro zmieniają się czasy,
zmieniają się techniki, przynęty, zmieniają się sami ludzie to zmienia się i ono.
Mieszkamy inaczej jak kiedyś, innym autami jeździmy, nasza praca i stosunki międzyludzkie
wyglądają inaczej, więc i wędkarstwo staje się inne.
Część z Nas daje się "uwieść" nowym technikom, nowym sposobom wędkowania i przynętom.
Czy jest coś w tym złego ? Absolutnie nie.
Sprzyja temu internet, You-Tube, które promują wędkarzy poławiających okazy - karpie, amury, sumy,
wielkie leszcze czy liny.
Widzimy tam super wędki, pojemniki i pudełeczka najróżniejszego rodzaju i przeznaczenia.
Zmierza to do profesjonalizmu. Wędkarstwo nie musi być "siermiężne",
ale koszulka czy czapka Prestona czy Drennana nie zapewnia wcale więcej ryb.
Markowy sprzęt może pomóc, ale nie zastąpi myślenia i czytania wody.
Widzący takie obrazki wędkarz skieruje swoje kroki często ku komercji.
Bo tam właśnie będzie mógł skonfrontować " te wynalazki" z rzeczywistością.
A także mieć szansę dorównać "wzorcom i idolom".
Chce znaleźć sposób na połów okazów, bądź bycie po prostu skutecznym.
You-Toube promuje też fajne postawy, jak choćby wypuszczanie ryb,
a także szacunek dla nich i właściwą postawę.
Oczywiście tu także znajdziemy "wzorce" niewłaściwe - gdy pokazuje się "idiotyczne poczucie humoru",
czy zachowania po alkoholu.
Bywa że ktoś sili się na nauczyciela, a nie ma podstawowej wiedzy o metodzie, nomen omen "methodzie",
jak ma to miejsce w przypadku Pana Marka Malmana.
A już mylić krąpi z leszczami, czy jazi z kleniami, po prostu nie uchodzi.
Wędkarstwo można pokazywać w sposób profesjonalny i atrakcyjny dla młodego wędkarza,
czy laika, który po takiej "produkcji" mógłby pomyśleć : Wędkowanie jest ciekawe, fajne, "jest cool".
Jak chociażby ten kanał:
Stosunkowo krótkie filmiki, ale dynamiczne, z świetnie dobraną muzyką i niesamowitą pracą kamery.
Robi to też Lucjan, co wszyscy dobrze wiemy, a i znajdzie się też kilku innych.
Znajdziemy też inny nurt.
Nazwałbym go "nostalgiczno-romantycznym". Sam jestem jego przedstawicielem.
Uciekamy przed światem i zaszywamy się między trzcinami, przycupniemy gdzieś na wędkarskiej kładce,
by wpatrywać się w spławik, czy szczytówkę wędki. Ktoś inny przemierza ze spiningiem swoją rzekę,
czy penetruje rzeczki i potoki w poszukiwaniu np. pstrąga, jazia czy klenia.
Kontakt z naturą, niezwykle ważny dla wielu, wydaje się bliższy w tych "dzikszych miejscach".
Wędkowanie takie jest zarówno piękne, jak i może być skuteczne, nawet na ubogich wodach PZW.
Udowadniają to koledzy obecni na forum. Nie każdy ma jednak tą cierpliwość,
czy po prostu czas aby poświęcić wiele godzin i dni aby złowić "przyzwoitą" rybę,
czy najzwyczajniej w świecie "coś złowić".
A mamy dostęp do różnych wód. Niektóre zostały już tak wyjałowione i zdewastowane,
że nawet wybitny wędkarz nie osiągnie tam dobrych rezultatów.
Żadna z tych postaw nie jest lepsza od drugiej. Są po prostu inne, tak jak różni jesteśmy.
Jeden otoczy się przedmiotami - fotel, tacka, sitka, pudełeczka do wszystkiego.
Drugi zechce być minimalistą sprzętowym, a zadecyduje o tym zarówno status materialny
jak i osobiste preferencje.
Dla jednej i drugiej postawy konieczne są jednak ryby i atrakcyjne łowiska,
czego życzyłbym nam wszystkim.
A nade wszystko dziecięcego entuzjazmu i radosnego spojrzenia na świat, za którym tak tęsknię
i dałem temu wyraz, pisząc swego czasu "Smak herbaty".