Mi sie chce śmiać, jak ktoś nazywa wody PZW dzikimi. Rozumiem jakiś Bug czy inną zarośnięta rzekę, ale jeżeli spacyfkowana woda zarybieniami, z masą drobnicy i minimalna ilością ryby większej, zwłaszcza drapieżnika, jest dzika, to pole kartofli również jest dzikie. Różnica pomiędzy komercją a wodą PZW wygląda tak, że na jednej i drugiej są zarybienia, są opłaty, ale na jednej jest dużo ryb, na drugiej są przez chwilę

Rozwijając temat, to można pomyśleć, co tu jest bardziej 'dziwne'. Pójść na komercję, zapłacić i połowić, czy opłacić PZW i pisać o odpoczynku nad wodą i 'ładowaniu baterii'. Co jest bardziej nienormalne? Czy w tym wszystkim nie zatraciliśmy się jakoś? Ja jeszcze rozumiem wody pewnych okręgów, ale czasami śmieszne się to robi tam gdzie o rybę ciężko, ta pogoń za 'normalnością' , która jest jak się okazuje wielką nienormalnością.
Sylwek, Tobie chciałbym zaproponować abyś pomyślał o tej żwirowni Jędrzeja. To jest bowiem normalna woda, jakich powinny być dziesiątki w każdym okręgu PZW. Ten zbiornik jest 'normalny'. Twój zaś jest zdegradowaną wodą, tak dziką, jak kura w kurniku. Tam u Jędruli można się zbroić i kupować masę przynęt, pelletów i zanęt, bo jest co łowić, u Ciebie zaś inwestycja w ochotkę i pinkę, oraz przypony 0.08 mm wydaje się najlepsza. Na nic Twoje zestawy, zakupy przynętowe za setki złotych, pellety, zanęty, przypony, rozwiązania, jeżeli nie masz ich gdzie przetestować. Czy jesteś twardy? Ja bym powiedział, że uparty, i to bardzo

Po raz kolejny tworzą się jakieś podziały na tych co łowią godnie (na PZW) i tych co łowią niegodnie (komercje). Szkoda tylko, że pod uwagę bierze się jakieś wybrane wody, nie dostrzega zaś faktu o który wspomniał słusznie Czesiek. PZW ma monopol i większość wód w swoim ręku, same zaś komercje nie muszą być zarybione tak, że ryby jest tam mnóstwo.
Zwróćmy uwagę na to, co niektórzy nazywają normalnością. PZW na pewno normalne nie jest, za wyjątkiem kilku okręgów, potwierdzających smutną regułę.