Na początku moje przekonanie ogóle – im mniej szczegółowych przepisów, tym lepiej. Przez te wszystkie szczegółowe przepisy, przepisiki i przepisiątka zaczynamy żyć w świecie niemożliwym. Teraz wszędzie obowiązują procedury, które myślą za człowieka. Nie dajmy się zwariować. Kiedy byłem młodym człowiekiem i czytałem w latach 80-tych „Proces” Kafki, stukałem się w głowę, że literaturoznawcy uważali Kafkę za proroka wieszczącego świat absurdalnej biurokracji, niemożliwej do zrozumienia przez człowieka matni przepisów, która prowadzi do całkowitego zniewolenia i paraliżu jednostki. Teraz uważam tego autora za proroka przez duże „P”.
Wędkarstwo to cała gama różnych sposobów wędkowania. Czy wędkarz muchowy miałby mieć matę? A spinningista? Przecież spinningowanie to mobilny sposób wędkowania. Łowiąc tą metodą nieustannie przedzieram się przez krzaki, brodzę w wodzie itd. Lekkość i minimum ekwipunku to podstawa. Przecież spinning to nie jest łowienie tylko z łodzi, albo tylko z ostrogi, albo z wygodnego brzegu. Wydaje mi się, że bardzo podobnie będzie z trottingiem. (osobiście pociąga mnie ta metoda ze względu na swoją lekkość i możliwość przemieszczania się – nigdy nie łowiłem w ten sposób i może nie powinienem się wypowiadać. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że przygotowuję się teoretycznie i sprzętowo – wybaczcie wtręt). Zresztą łowienie jedną wędką na spławik na dowolnej wodzie stojącej nie musi wcale oznaczać wędkowania stacjonarnego.
Szczerze mówiąc, widzę taką tendencję ekspansji wędkarstwa karpiowego na pozostałe sposoby wędkowania. No ale nie każdy chce być objuczony jak karpiarz. Nie każdy jadąc na noc na ryby musi mieć namiot.
JA rozumiem, że wprowadzenie obowiązku posiadania maty miałoby skutkować lepszą kondycją ryby po jej wypuszczeniu. No ale w Polsce większość ludzi zabiera to, co złowi, więc o żadnej lepszej kondycji nie może tu być mowy, bo po złowieniu ryba traci wszelką kondycję. Może miałoby to sens na wodach „no kill”. Jednak wędkarz, który wypuszcza ryby, raczej zatroszczy się o jej dobrą kondycję mimo braku maty. Może będzie to trudniejsze, ale nie rzuci rybą w piach (sprawdzić: czy to nie Lucio łowca), położy ją na trawie, folii czy jakimś innym podkładzie. Jeśli sam uzna, że łatwiej mu z matą, kupi matę.
Co do podbieraka mam podobne zdanie. Myślę zresztą, że większość osób nastawiających się na większe ryby jest w niego wyposażona.