Tak sobie jeszcze myślałem o tej całej dyskusji dziś i tak mnie naszło do przemyśleń. Podbierak ani mata to nie jest rozwiązanie problemu braku ryb. Zobaczcie choćby dwadzieścia lat temu ile mieliśmy ryb na wodach PZW. Kto w latach 90-ty łowił choćby na Zegrzu, to wie ile tam było ryby.
A dziś jej nie m, bo została ta ryba wyłowiona przez rybaków oraz wędkarzy. Jedną z przyczyn przynajmniej na Mazowszu jest także masowy odłów ryb przez wędkarzy na zimowiskach (Nieporęt nad Kanałem Żerańskim, ujęcie wody w Nowym Dworze Mazowieckim, Port w Kazuniu), gdzie Ci sami ludzie codziennie wynosili kilogramy ryb. Więc tutaj trzeba szukać rozwiązań, aby wody były wolne od siatek oraz wyeliminować przemysłowy połów wędką i dążyć do tego by odbudowały się przetrzebione stada. Pewnie zarówno przez zarybienia jak i ochronę naturalnego tarła. Tu wraca temat rejestrów i kontroli. I powstaje pytanie czy jest lekarstwo na tę sytuację.
Gdybyśmy mieli odbudowany rybostan do poziomu sprzed kilkunastu lat i teraz ten rybostan zostałby ochroniony jak należy, to będziemy mieli co kłaść na matach a nawet jak ich ludzie mieć nie będą, to jak komuś spadnie leszcz na kamienie, to nie odbije się to na rybostanie.
Okręg Mazowiecki powprowadzał w ostatnich latach trochę stref ochronnych typu Dębe czy wspomniane ujęcie wody i dołożył się wojewoda zakazem połowu w Portach i może jakoś jatki się skończą, tylko szkoda że dopiero teraz.
Słuszna obserwacja, ale brakuje jednego aspektu. Rozwój techniki wędkarskiej. Zauważ, że brak ryb ściśle wiąże się z postępem. Tak więc dawne czasy to dawne czasy, ja nawet nie miałem jak łowić karpi na Odrze jak miałem naście lat, bo nie było czym A teraz? Za 200 zeta masz kij z kołowrotkem i żyłką, za 50 dokupisz parę gadżetów i jesteś megaskuteczny. Teraz ryby mają bardzo małe szanse, dawniej było raczej na odwrót.
Oczywiście, ze z tym odłowieniem jest jak mówisz, ale mam wrażenie, że u nas trudno będzie w ogóle coś odbudować, przy takim nastawieniu wędkarzy. To mi przypomina zjadanie małych,niedojrzałych owoców, zanim dojrzeją i będa smaczne i duże. Jak sprawić, aby ludzie z własnej woli chcieli poczekać? Nie ma szans, że można liczyć na ich zrozumienie. Jak Mietek zobaczy, że Fredek tuli lina, to tezżbędzie chciał tulić, zamiast zwrócić uwagę, ze tak nie powinno się robić.
Dlatego trzeba nakazów i ostrzejszych przepisów, maty i podbieraki nie zaszkodzą. Zaś podstawą musi być działalność na poziomie lokalnym. Jeżeli wędkarze naprawdę poczują, że są gospodarzami wody, to będa gospodarzyć. Jeżeli koła dostałyby wody w dzierżawę, wielu zmieniłoby sposób myślenia. Wtedy kombinowaliby, jak to uczynić, aby ryba była cały czas. Oczywiście mówię o tej części co się udziela i mysli, bo kretynów zamieniających szczupaka na flaszkę w to nie wliczam.