Ankieta

Czy mata i podbierak powinny być obowiązkiem nakazanym przez RAPR?

Tak
93 (50.5%)
Tylko na wodach specjalnych oraz typu no kill
55 (29.9%)
Nie
29 (15.8%)
Nie mam zdania
7 (3.8%)

Głosów w sumie: 176

Autor Wątek: Czy mata i podbierak powinny być obowiązkiem nakazanym przez RAPR?  (Przeczytany 71642 razy)

Offline kop3k

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 488
  • Reputacja: 320
  • Płeć: Mężczyzna
  • Amat Victoria Curam
    • Galeria
  • Lokalizacja: UK London
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Co do jednej składki na PZW to jeżeli byś startował na prezydenta to żeby wygrać wybory na województwie podlaskim i mazowieckim rzucasz hasło "jedna składka na PZW" i masz już dwa województwa wygrane ;)

Na Podlasiu zwykło się mówić "sto c*ujów w dupe, kotwica w plecy byle ryba brała".
A za takie wody jak są u Jędruli to od ręki 10 da się wykastrować.
Znam to że swojego podwórka.

Taka jest prawda że jednej składki chcą ludzie którzy są niezadowoleni z wód w swoim okręgu, często też słyszę że to karpiarze chcą tej jednej składki... serio panowie?  200 zł za okręg to akurat dla karpiarzy żaden wydatek gdy cena tygodnia na dwie wędki na fajnej komercji kosztuje +500 zł.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 497
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Tak sobie jeszcze myślałem o tej całej dyskusji dziś i tak mnie naszło do przemyśleń. Podbierak ani mata to nie jest rozwiązanie problemu braku ryb. Zobaczcie choćby dwadzieścia lat temu ile mieliśmy ryb na wodach PZW. Kto w latach 90-ty łowił choćby na Zegrzu, to wie ile tam było ryby.

A dziś jej nie m, bo została ta ryba wyłowiona przez rybaków oraz wędkarzy. Jedną z przyczyn przynajmniej na Mazowszu jest także masowy odłów ryb przez wędkarzy na zimowiskach (Nieporęt nad Kanałem Żerańskim, ujęcie wody w Nowym Dworze Mazowieckim, Port w Kazuniu), gdzie Ci sami ludzie codziennie wynosili kilogramy ryb.  Więc tutaj trzeba szukać rozwiązań, aby wody były wolne od siatek oraz wyeliminować przemysłowy połów wędką i dążyć do tego by odbudowały się przetrzebione stada. Pewnie zarówno przez zarybienia jak i ochronę naturalnego tarła. Tu wraca temat rejestrów i kontroli. I powstaje pytanie czy jest lekarstwo na tę sytuację.

Gdybyśmy mieli odbudowany rybostan do poziomu sprzed kilkunastu lat i teraz ten rybostan zostałby ochroniony jak należy, to będziemy mieli co kłaść na matach a nawet jak ich ludzie mieć nie będą, to jak komuś spadnie leszcz na kamienie, to nie odbije się to na rybostanie.

Okręg Mazowiecki powprowadzał w ostatnich latach trochę stref ochronnych typu Dębe czy wspomniane ujęcie wody i dołożył się wojewoda zakazem połowu w Portach i może jakoś jatki się skończą, tylko szkoda że dopiero teraz.

Słuszna obserwacja, ale brakuje jednego aspektu. Rozwój techniki wędkarskiej. Zauważ, że brak ryb ściśle wiąże się z postępem. Tak więc dawne czasy to dawne czasy, ja nawet nie miałem jak łowić karpi na Odrze jak miałem naście lat, bo nie było czym A teraz? Za 200 zeta masz kij z kołowrotkem i żyłką, za 50 dokupisz parę gadżetów i jesteś megaskuteczny. Teraz ryby mają bardzo małe szanse, dawniej było raczej na odwrót.

Oczywiście, ze z tym odłowieniem jest jak mówisz, ale mam wrażenie, że u nas trudno będzie w ogóle coś odbudować, przy takim nastawieniu wędkarzy. To mi przypomina zjadanie  małych,niedojrzałych owoców, zanim dojrzeją i będa smaczne i duże. Jak sprawić, aby ludzie z własnej woli chcieli poczekać? Nie ma szans, że można liczyć na ich zrozumienie. Jak Mietek zobaczy, że Fredek tuli lina, to tezżbędzie chciał tulić, zamiast zwrócić uwagę, ze tak nie powinno się robić.

Dlatego trzeba nakazów i ostrzejszych przepisów, maty i podbieraki nie zaszkodzą. Zaś podstawą musi być działalność na poziomie lokalnym. Jeżeli wędkarze naprawdę poczują, że są gospodarzami wody, to będa gospodarzyć. Jeżeli koła dostałyby wody w dzierżawę, wielu zmieniłoby sposób myślenia. Wtedy kombinowaliby, jak to uczynić, aby ryba była cały czas. Oczywiście mówię o tej części co się udziela i mysli, bo kretynów zamieniających szczupaka na flaszkę w to nie wliczam.
Lucjan

Offline Morgoth13

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 448
  • Reputacja: 163
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Bydgoszcz
Kamil - nie dziw się, że ludzie chcą jednej składki bo np u mnie wygląda to tak:
https://www.google.pl/maps/@53.143609,18.1654359,636m/data=!3m1!1e3

Glinianka -  okręg bydgoski
Wisła - okręg toruński.
Czyli chcąc łowić tu i tu płacisz 2 składki (jak ja) :D



Pozdrawiam
Mirek

Offline kop3k

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 488
  • Reputacja: 320
  • Płeć: Mężczyzna
  • Amat Victoria Curam
    • Galeria
  • Lokalizacja: UK London
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Ja mam Mazowiecki i Białostocki chyba te okręgi mają najwięcej wód ;) ale tylko wód ;)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 497
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Mirek, to jest niestety słabość PZW. Tam się nie myśli zbytnio... 

Osoby mieszkające przy granicy województw, powinny mieć możliwość korzystania z wód przygranicznych. Bo w normalnym układzie dobrze mają głównie ci z centrum okręgu, a więc miasta gdzie jest jego siedziba.Wiem, ze w kilku miejscach funkcjonuje coś takiego. Normalnie powinno wyglądać to tak, ze dostajesz pozwolenie dodatkowe, gdzie wypisane są zbiorniki okręgu sąsiedniego, na które masz dostęp. Płacisz wtedy np. 20-40 PLN dopłaty i po sprawie, tak robić tez powinni ci z drugiej strony okręgu. Oczywiście gdyby można należeć do kilku kół, wtedy byłoby jeszcze łatwiej, bo należałbym na przykład do dwóch, i łowić na ich wodach tylko...

Ale przepisy są rodem z PRL, i kto by  pomyślał, aby należeć do kilku kół. Jeden związek, jeden cel, jedno koło... i jedna ryba :D
Lucjan

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 039
  • Reputacja: 2239
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Skoro już dyskusja zeszła na ten temat. Ponawiam swoje pytanie.

Ja płacę 150 zł rocznie za jedną żwirownię w parku miejskim. Są tam wymiary górne, niektórych gatunków zabierać nie wolno, limit 3 karpie tygodniowo. Gdy nikt nie patrzy, wszystko w łeb dostaje, ale ryzyko jest, bo każdego roku kilka osób wylatuje za złamanie regulaminu. I jakoś to się kręci. Za 150 zł za jeden zbiornik, z konkretnymi ograniczeniami, nie z RAPR-em z doopy.

Pytam więc piewców jednej składki krajowej, ile TYSIĘCY gotowi bylibyście zapłacić za roczną składkę na cały kraj?

Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline FanFeeder

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 495
  • Reputacja: 34
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Mazowsze
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Skoro już dyskusja zeszła na ten temat. Ponawiam swoje pytanie.

Ja płacę 150 zł rocznie za jedną żwirownię w parku miejskim. Są tam wymiary górne, niektórych gatunków zabierać nie wolno, limit 3 karpie tygodniowo. Gdy nikt nie patrzy, wszystko w łeb dostaje, ale ryzyko jest, bo każdego roku kilka osób wylatuje za złamanie regulaminu. I jakoś to się kręci. Za 150 zł za jeden zbiornik, z konkretnymi ograniczeniami, nie z RAPR-em z doopy.

Pytam więc piewców jednej składki krajowej, ile TYSIĘCY gotowi bylibyście zapłacić za roczną składkę na cały kraj?


Kiedyś była w necie przytoczona wypowiedź kogoś z góry PZW, że nie ma takiej opcji by wróciła składka krajowa, bo każdy okręg ma swoją osobowość czy oddzielność prawną. W każdym bądź razie tak to jakoś było tłumaczone. Na znane mi fajne jezioro na Mazurach, gdzie jeszcze faktycznie jest ryba roczna składka to chyba 550 zł. I chyba takie kwoty mają sens na nasze warunki w przedziale 500 - 600 zł rocznie za jedno łowisko.

Do wspomnianych piewców krajówki - nawoływanie do jej powrotu do lekka kompromitacja. Ona miała by sens istnienia przy bardzo skrajnie dokładnych rejestrach gdzie ludzie łowią i ile zabierają. Musiałby być jakiś system informatyczny, może aplikacje do tych rejestrów, utrzymywane właśnie z opłat krajowych. Ale nawiązując do wypowiedzi kogoś z PZW opłaty krajowej nie będzie :)
"Ale w jednym i drugim przypadku musi mieć w sercu tą iskrę, ten żar który rozpala wyobraźnie i sprawia, że tęsknimy za kolejną wyprawą, za kolejnym sezonem. Sposób na życie, sposób myślenia: Ja, natura, ryba, pasja, wyzwanie, tajemnica."

Tench_fan

Offline maszek95

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 185
  • Reputacja: 46
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Starogard Gdański
  • Ulubione metody: waggler method
Skoro już dyskusja zeszła na ten temat. Ponawiam swoje pytanie.

Ja płacę 150 zł rocznie za jedną żwirownię w parku miejskim. Są tam wymiary górne, niektórych gatunków zabierać nie wolno, limit 3 karpie tygodniowo. Gdy nikt nie patrzy, wszystko w łeb dostaje, ale ryzyko jest, bo każdego roku kilka osób wylatuje za złamanie regulaminu. I jakoś to się kręci. Za 150 zł za jeden zbiornik, z konkretnymi ograniczeniami, nie z RAPR-em z doopy.

Pytam więc piewców jednej składki krajowej, ile TYSIĘCY gotowi bylibyście zapłacić za roczną składkę na cały kraj?

Wydaje mi się słabe twoje porównanie. Bo idąc tym tokiem to już powinniśmy płacić kilka tysięcy za samą składkę w jednym okręgu.
Mój jest ten kawałek podłogi, nie mówcie mi więc co mam robić!

Offline basp28

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 866
  • Reputacja: 97
Mirek, to jest niestety słabość PZW. Tam się nie myśli zbytnio... 

Osoby mieszkające przy granicy województw, powinny mieć możliwość korzystania z wód przygranicznych. Bo w normalnym układzie dobrze mają głównie ci z centrum okręgu, a więc miasta gdzie jest jego siedziba.Wiem, ze w kilku miejscach funkcjonuje coś takiego. Normalnie powinno wyglądać to tak, ze dostajesz pozwolenie dodatkowe, gdzie wypisane są zbiorniki okręgu sąsiedniego, na które masz dostęp. Płacisz wtedy np. 20-40 PLN dopłaty i po sprawie, tak robić tez powinni ci z drugiej strony okręgu. Oczywiście gdyby można należeć do kilku kół, wtedy byłoby jeszcze łatwiej, bo należałbym na przykład do dwóch, i łowić na ich wodach tylko...

Ale przepisy są rodem z PRL, i kto by  pomyślał, aby należeć do kilku kół. Jeden związek, jeden cel, jedno koło... i jedna ryba :D
Luk sorry bardzo się mylisz - opłacasz katwice i łowisz na katowicach opłacasz opole i łowisz na 2ch, opłacasz licencje - łowisz na licencji - Oczywiste
Napisz mi jaki jest cel należenia do 5ciu kół ??
Chyba żeby moc łowić na wodach 5ciu kół ?
I tu zonk bo żeby łowić na wodach 5ciu kół nie musisz należeć do 5ciu kół - musisz tylko zapłacić, no chyba, że zależy Ci na papierku - członek kola, czy na pieczątce czy na znaczku.
Nie rozumiem po co należeć do 10 kół ?
Ja cały czas nie potrafię Was zrozumieć dlaczego tak kochacie i bronicie PZW, na co Wam te PZW ??? przecież bez czapy PZW wszystkim byłoby lepiej, po co tak chcceie zmieniać i ożywiać trupa - lepiej założyc stowarzyszenia i za 20 lat PZW będzie jednym z 1000 stowarzyszeń. W mojej okolicy to się dzieje - nie wiem bardziej się chce ludziom ?


Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 039
  • Reputacja: 2239
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Skoro już dyskusja zeszła na ten temat. Ponawiam swoje pytanie.

Ja płacę 150 zł rocznie za jedną żwirownię w parku miejskim. Są tam wymiary górne, niektórych gatunków zabierać nie wolno, limit 3 karpie tygodniowo. Gdy nikt nie patrzy, wszystko w łeb dostaje, ale ryzyko jest, bo każdego roku kilka osób wylatuje za złamanie regulaminu. I jakoś to się kręci. Za 150 zł za jeden zbiornik, z konkretnymi ograniczeniami, nie z RAPR-em z doopy.

Pytam więc piewców jednej składki krajowej, ile TYSIĘCY gotowi bylibyście zapłacić za roczną składkę na cały kraj?

Wydaje mi się słabe twoje porównanie. Bo idąc tym tokiem to już powinniśmy płacić kilka tysięcy za samą składkę w jednym okręgu.
Nie kilka tysięcy, ale na pewno też nie 200 zł...
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline Kaczorex

  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 16
  • Reputacja: 4
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Pruszków
  • Ulubione metody: waggler method
99.9% używa podbieraków? Tak to prawda ale miałem okazję przekonać się na własne oczy co robi ten 0.1% z rybą gdy zwyczajnie nie chce im się schylić pustych łbów do wody. typowy stary mięsiarz, zestaw co najmniej na ryby 10kg+ zacina karpika takiego max 1,5kg i co robi? Przekręca młynkiem 2 razy na chama i z impetem wyrywa rybę na kiju w powietrze z zamachem golfisty i rzuca nią o brzeg. >:O Nóż się otwiera w kieszeni. Co z tego, że ta ryba pójdzie na patelnię. Osobiście wolał bym być zastrzelony niż nabity na kotwicę z łańcuchem i i miotany o beton tudzież twardy gliniasty brzeg z zakopanym żwirem. Ale czytając kolejne strony tego postu dochodzę do wniosku, że ponieważ każdy ma rację jak d... czyli swoją to nie dojdzie do porozumienia.
Co do maty to myślę, że tutaj nie chodzi o "nie bo nie" tylko Polak to taki mentalny kłapouchy. Jak mu powiesz, że coś musi to zaprze się choćby i zębami o koniec kija i nie da sobie wpoić że to dla dobra jego i wszystkich wokół lepiej ustąpić. osobiście nie mam maty ale zawsze staram się wyciągać rybę podbierakiem możliwie jak najniżej i delikatnie ją kłaść w dogodnym miejscu. Zauważyłem, że jeśli podbierak częściowo nakrywa rybie głowę to ta jest spokojniejsza i można bez problemów ją odhaczyć. Poza tym biorąc takiego leszcza czy lina do reki nawet wilgotnej ściągamy mu spora warstwę ochronnego śluzu, a potem płacz że ryby kupili chore :facepalm:
Więc tak. Podbierak obowiązkowo dla wędkowania stacjonarnego spławik feeder itd. a dla uklejarzy i spinningistów zalecany natomiast Mata powinna być wymagana na łowiskach typu no kill oraz takich gdzie na zebraniu koła droga demokracji wędkarze wybrali taki przepis. I tak i tak dziadki i niedzielnie mięsiarze będą się tłumaczyć, że nie mają pieniędzy, bo za dużo sprzętu, bo łowią małe rybki. Jako iż jestem dopiero od niedawna kierowcą przez ostatnie 7 lat jeździłem na ryby starym góralem i nie miałem problemu z tym, że mój sprzet na ryby wazy jakieś hmm 15kg? Tak wożę ze soba po 3-4 wędki bo nigdy nie wiadomo c nas czeka nad wodą do tego podbierak zapas podpórek i inne pierdoły krzesełko z kieszenią pod siedzeniem na szmaty, wiaderko na zanętę i drobne dodatki zanętowe i plecak z całym pudłem sprzetu dodatkowo dowieszony reklamówką z siatką oraz zanętą robakami i prowiantem. I jakoś nigdy nie utyskiwałem za bardzo na swój los ale to już zalezy od mentalności. Nie jestem specjalista łowię to co da się złowić z gruntu i na spławik ale nie raz widziałem takie cuda, że jest to niepojęte. Przykład. łowię płotki przez bite 8 godzin. Godzina 17 i melduje się szczupak ponad wymiar z płotką w paszczy, która chwile wcześniej wzięła na pinki a on nie chciał odpuścić. Albo na łowisku, gdzie niby są same skarłowaciałe ryby i jest ono niczyje miejscowy wyciąga liny po 2kg i płocie podchodzące pod medal. W zeszłym sezonie w maju będąc na nocce z kolegą byłem świadkiem jak wziął mu na dumbelsa ananasowego 10mm Sandacz 5,5kg. Akurat wtedy mieliśmy matę bo brzeg był paskudny. I tak można cały dzień. Dopóki nie wymrze pokolenie starych wędkarzy (oczywiście nikomu nie życzę śmierci) to beton mentalny będzie grubszy niż na Zaporze Hoovera.
PS. jutro pierwsza nocka w sezonie :D :narybki:
Kto nigdy nie doświadczył uroków wędkarstwa ten nie zrozumie, że nasza pasja to coś więcej niż moczenie kija w wodzie.

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Zrobić Wisłę na całej jej długości "no kill" i niech będzie dostępna dla każdego wędkarza w cenie składki okręgowej. 
Ot, taki kompromisik.

Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Nie chcę wyjść na pyszałka, ale teraz właśnie dostrzegłem, że pomysł na Wisłę "no kil" na całej długości, to genialny pomysł  ;D :D ;D ;)
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Offline ptaku_1

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 894
  • Reputacja: 145
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Jabłonna
  • Ulubione metody: feeder
basp28 :thumbup: racja, tez tego nie kumam wszyscy psioczą na PZW i chca go ratować i jeszcze im płacą :facepalm:
Trup powinien zdechnąć, wody powinny trafić do stowarzyszeń czy innych klubów sportowych i tam gdzie chcesz łapać to sobie opłacasz składke np roczną czy tam na 6 miesięcy. Ludzie by chcieli jedna składke płacić i łowić gdzie się da a to takiego wója zadziała, opieka wody kosztuje a nic nie ma za darmo. PGRy zdechły teraz czas na PZW.
Pzdr. Paweł

"PZW jest jak ZUS, płacisz i nic z tego nie masz, jeśli potrzeba to i tak się leczysz na komercji"

Lubię zegarki https://www.youtube.com/playlist?list=PL6Tg8Td6x60FxfdbXAUGGYUyv0nzDZtAP

Offline kshell66

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 287
  • Reputacja: 26
Nie chcę wyjść na pyszałka, ale teraz właśnie dostrzegłem, że pomysł na Wisłę "no kil" na całej długości, to genialny pomysł  ;D :D ;D ;)
Jestem za ;D Choć do Wisły mam pół Polski ;)

Teraz tylko znajdź odważnego, który wniesie ten pomysł po tych wszystkich kołach i okręgach, które mają Wisłę u siebie ;D